"Przegrali 0:6 z Hiszpanią, no ale w końcu to późniejsi mistrzowie świata!".
"Nie wygrali walki o Europejską Stolicę Kultury, no ale zwycięzcy oszukiwali i mają Zdroja w rządzie!"
"UPR znowu 0,02% poparcia w wyborach, no ale przecież w sondażach internetowych 10% mieli!!!!"
Każdy ma swoje powody, by własne klęski racjonalizować, tłumaczyć.
Raperzy też. Każdy raper ma w swojej karierze takie okresy, kiedy wychodzi mu znacznie mniej, niż powinno. Wszyscy przez to przechodzą, albo pewnie by przeszli, gdyby tworzyli dłużej (tu piję do amerykańskiej Wielkiej Czwórki Martwych).
Zapewne niektórzy, pomimo druzgocącej krytyki recenzentów i fanów zachowują dobre samopoczucie (jak niezapomniany O.C.), inni tłumaczą się chęcią eksperymentu i nieczułością, ciasnotą umysłową odbiorców (vide "Rebirth"), reszta taktownie milczy.
Niesłusznie!
Zabawmy się! Stwórzmy wymówki autorom najbardziej żenujących spektakli w tym roku.
Oto niezwykła podróż przez najgorsze gnioty w rapowym światku, a także przez rozczarowania i płyty, których przeciętność okrutnie zderzyła się z wielkimi oczekiwaniami. Do każdego gniota w promocji wymówka, które pomogą najwierniejszym i najbardziej ślepym fanom tłumaczyć porażkę idola.
Let the roasting begin!
Część 1.
Miałeś chamie złoty róg
Dj Quik- Book Of David
Ocena 3/5
Co zawiodło:
Zawiódł chyba głównie Quik, który najlepsze lata ma za sobą. Niewielka wartość rozrywkowa, ujemne bujanie, tylko kilka naprawdę fajnych chwil. Nie jest fatalnie, ale mogło (musiało?) być znacznie, znacznie lepiej. Gdzieś tam Quik nawija, żeby nie porównywać go do Dre, bo zastrzeli. Ja nawet bez tej groźby nie zaryzykowałbym takiego porównania.
Oficjalna wymówka:
Żadnej sensownej.
Random Axe- Random Axe
Ocena 3/5
Co zawiodło:
Guilty Simpson, który nudzi. Nierówny Black Milk. Zerowa ambicja i niekonwencjonalność w kwestii lirycznej, kolejny uliczno-braggowy cd, jakich wiele. Dobra forma Seana P nie pomoże w takim stopniu, by podnieść ocenę wyżej.
Oficjalna wymówka:
Hehe fani Lil Wayne'a nigdy nie zrozumią wielkości tego albumu. Klasyczny album w starym dobrym stylu. Sean Piii!
KRS-One & Bumpy Knuckles- Royalty Check
Ocena 3/5
Co zawiodło:
To chyba jasne. KRS wypluwa te płyty z siebie niczym karabin maszynowy. Tyle, że strzela ślepakami. Ma jeszcze, mimo powtarzalności, na tyle charyzmy, by nie nagrywać megagniotów, a Bumpy sporo pomaga swoją energią i nawet niezłymi bitami, ale ponad trójeczkę nie mieli szansę się wznieść.
Oficjalna wymówka:
Są gorsze płyty koleś. A zapowiadana płyta dwóch wyleniałych... eee tzn. wspaniałych legend, Premiera i KRS'a rozpierdoli! Mark my words!
Count Bass D & Insight- Risk Takers
Ocena 3/5
Co zawiodło:
Ciekawość i niesztampowość. One głównie zawiodły, albo opuściły autorów tego cd w studiu. Flow i energia opuściły Count Bassa. Koncepty Insighta. Iskra opuściła podkłady. Nie jest tragicznie, ale zbyt przeciętnie.
Oficjalna wymówka:
Faktem jest,że płyta jest monotematyczna i zdecydowana większość numerów to braggi i wszelkiego rodzaju aspekty mcingu ale z drugiej strony wychodzi im to świetnie i czy kiedykolwiek zarzucił ktoś Pięknemu Tonemu że przez ostatnich 15 lat nawija w kółko o rybach,wizirze i dupie(ach) Maryny? Jedynym wyjątkiem potwierdzającym regułę jest Seize The Moment w którym panowie próbują przekonać słuchaczy,ze warto iść za marzeniami i nigdy się nie poddawać (całkiem fajna zwrota CBD).A poza tym to Count i Sight liczą wszystkie słabe wersy i widzą wszystkie wady wack Mc's,wypowiadają im wojnę i nie mogą się zdecydować którym z opanowanych przez siebie stylów mają ich pokonać choć i tak jest to bez znaczenia bo zawsze są jeden krok do przodu i prowadzą w tym peletonie.Ryzyko jakie podejmują jest więc stosunkowo niewielkie bo są po prostu dobrzy i mogą sobie pozwolić nawet na hipnotyczny taniec z ulicznymi wężami a i tak jakiekolwiek odpowiedzi słabych Mc będą brzmiały sztucznie.
(czyli w skrócie- jest chujowo, ale na dobrym poziomie).
Grieves- Together/Apart
Ocena 3/5
Co zawiodło:
Grieves trochę za bardzo zapętlił się na problemach emocjonalnych. Kolejny podobny track, rapowany takim samym flow, na czułym bicie potrafi człowieka znudzić.
Singlowy song był fajny, ciekawy, można było zrobić chyba więcej takich odlotów. A tak zaczynamy mieć dość tych jego problemów po 2 tracku.
Trochę nudno jest, a nuda to najgorszy wróg rapera. Nie budzi nawet ułamka tych emocji, które pamiętamy z solowej płyty Kno czy nowego albumu Cunninlynguists.
Oficjalna wymówka:
Piękny, wspaniały cd, dla fanów Sluga i dojrzałego rapu. Nigdy wcześniej nie mogłeś powiedzieć sobie "jestem gejem" w przyjaźniejszej atmosferze.
Pete Rock & Smif-n-Wessun - Monumental
Ocena 3/5
Co zawiodło:
Ta płyta nie ma poważnych wad. Jest po prostu przeciętna. Są solidni raperzy, jest solidny już tylko, niegdyś genialny, producent, są fajne niektóre guest appearances.
Nic spektakularnego, ale i nic katastrofalnego.
Oficjalna wymówka:
Pete Rock tworzy takie bity, że szok. Nie, nie słuchałem tej płyty, ale w latach 90-tych tak robił, więc czego się kurwa przyczepiasz? A Tek N Steele to klasyka rapu i się nie sprzedali.
Część 2.
Negro please...
Blueprint - Adventures in Counter-Culture
Ocena 2,5/5
Ośmieszył się, bo:
Próbował zmiksować wyjątkowo podłe wstawki śpiewane, niektóre o ironio (w stosunku do tytułu) z autotune, z innymi klimatami. Szkoda, bo te inne klimaty, tradycyjniejsze cuty, są naprawdę fajne, a singiel, "Radio-Inactive" to wybitny kawałek. Nie wiem, jaki był koncept tego cd, ale wyszedł on okropnie. BP to świetny raper, ale musi chyba wrócić do korzeni.
Oficjalna wymówka:
Chciał spróbować czegoś nowego. Miał prawo, Weezy nie miał, taka różnica. Brzmi to marnie, ale to podziemie, a podziemie zawsze kilka klas przed mainstreamem.
Blaq Poet - Blaq Poet Society
Ocena 2,5/5
Ośmieszył się, bo:
Cóż, jest tylko średnim raperem. Brakuje tej płycie czegoś elektryzującego, nawet jeśli na poprzedniej płycie bity Premiera były z odzysku, to samo genialne intro zjadało ten cd bez problemu. Jest nawet jeden, fajny track z dobrym konceptem (Hood Talk), ale to za mało. Nuda, toporność, sztampa. Nie polecamy.
Oficjalna wymówka:
Niestety Blaq Po nie ma fanów, żadna do tej pory nie powstała.
Hail Mary Mallon - Are You Gonna Eat That?
Ocena 2/5
Ośmieszyli się, bo:
W sumie to nie ośmieszyli się. Nagrali cd, który jest zbyt chaotyczny, jak na moje standardy. Nie zrozumiałem za bardzo zajawki chłopaków, nie dotrwałem do końca. Zdanie o Aesopie zmieniłem już jakiś czas temu, na pozytywne, zwłaszcza słuchając jego bitów, niemniej tutaj panowie nadają na falach dostępnych chyba tylko dla ultrasów Def Jux.
Liczyłem na jakiś konceptualny album, dostałem zlepek pomysłów, tekstów, bitów, który każdy sobie może na swoją modłę interpretować. W pewnych sytuacjach może to być zaleta, ale nie tutaj.
Oficjalna wymówka:
Ta płyta to sama esencja Def Jux. Jaram się wszystkim, nawet tym, że nie wiem, o co im w sumie chodzi. AAAAaaaaaaaa, brakowało mi takiego rapu. Single brzmią Defjuxowo, jest git. Sprawdzam całość!
Jim Jones- Capo
Ocena 2/5
Ośmieszył się, bo:
Nie ma absolutnie warunków do samodzielnego udźwignięcia całości płyty ze swoimi mikroskillsami i marnymi tekstami. Nadaje się jedynie na krótkie wstawki na płytach Dipset, ewentualnie do skandowania ad-libów. Męczy, nudzi, Irytuje. Lepiej sprawdźcie nowy cd Cam'rona i Vado.
Oficjalna wymówka:
Taki już jest, slow flow i chujowe teksty. Można być chujowym stylowo. Swag nigga.
Część 3.
Błagam wyłączcie to
Tyler, The Creator- Goblin
Ocena 1,5/5
Pełna recenzja tutaj.
Blu - Jesus LP
Ocena 1,5/5
Ogłuchłem, bo:
Ma czelność wydawać składankę pełną krótkich tracków, i jeszcze nazywać to "LP".
Ta zbieranina zakurzonych odrzutów tylko czasami jest słuchalna. Jaki był sens wydawania tego? Ma szczęście, że jest to darmowa opcja, bo ocena byłaby chyba 0/5.
Jak jesteś fanem "Below The Heavens" to nawet tego nie tykaj.
Oficjalna wymówka:
No przecież to jest za darmo, a "LP" dodali na internecie. Poza tym ja wszystko od Blu przyjmuję bezkrytycznie, tak, to, o czym myślisz, na twarz też bym przyjął :):):)
(cytat z pewnego forum)
Lil B - Angels Exodus
Ocena 1/5
Ogłuchłem, bo:
Jego rap jest obrzydliwy, flow ma paskudne, przekaz tandetny, głos wkurzający, technikę nieistniejąca, charyzmę zerową. Świat nie powinien wydać na świat tego pana.
Oficjalna wymówka:
???
--------------------------------------------------------------------------------
Tak też przedstawia się rok 2011, póki co.
Pominąłem wyższe stany średnie (płyty z ocenami 3,5 których parę też było).
Jeśli chodzi o najgorsze płyty, to chyba jest podobnie, co w 2010 roku, w którym to też były niezłe gnioty (Twista, Juvenile).
Pozostaje mieć nadzieję, że marne płyty dalej będą wychodziły, żebym miał materiał na podsumowanie w grudniu.
No, to czas powrócić do normalnych recenzji.