Podchodząc do tworzenia niniejszej recenzji zastanawiałem się, czego tak naprawdę nie można zarzucić 2 Chainzowi?
Zabił hip hop? Zabił.
To przez niego nikt nie chce kupować Evidence'a i podobnej jemu chujni? Przez niego (m.in.).
Jest brzydki? Niezależne, siadające przy sikaniu źródła odpowiadają twierdząco.
Zarabia na lemingach? Zarabia.
Dobrze zarabia na tych lemingach, osiągając złoto debiutem? Dobrze.
Traktuje kobiety przedmiotowo? Traktuje.
Kobiety nadają się tylko do seksu i garów? Nie mogę odpowiedzieć niestety bez konsekwencji.
Rapuje tylko o laskach i kasie? Przecież nie jest OSTR'em, więc tak, rapuje.
Nie ma zasadniczo żadnego talentu, ani tekściarskiego, ani warsztatowego? Nie ma.
Mówi otwarcie o tym, że rapuje o owej kasie jak Tede? Mówi, więc dzieli #1 z Tas De Fleią.
Nie jest królem g-funku jak Mes? Nie jest.
Jego zasób słownictwa potrzebuje, cytując klasyka, ubogacenia? Potrzebuje.
Jest już starą pierdołą i świruje Freshmana? Jest, świruje.
Zabiera sprzedaż Chiefowi Keefowi, przez co wytwórnia tamtego spuści? Zabiera.
Cóż, jakby to CzuCzejn, jak raczy wymawiać moja luba, zdecydował pewnego razu się cofnąć w czasie do lat dawnych i cisnąć kamieniem w odpowiedzi na apel o wykonanie owej czynności przez osobę bez grzechu, to zapewne w kontrze otrzymałby od Bozi najcięższym menhirem w cymbał. Odpowiedzią na jego oskarżenie o źdźbło w oku innego murzyna musiałaby być dorodna sekwoja w jego własnym. Można się pocieszać jedynie tym, że zyski ze swoich płyt musi dzielić z Ludacrisem.
Pytanie, na które nie tak łatwo będzie udzielić odpowiedzi- to czy 2 Chainz jest głupi? Z zaznaczeniem, że nie chodzi o poziom tekstów, ale o ogarnięcie życiowe, bowiem zarabia on więcej niż twój ulubiony raper, niuskulowy, oldskulowy, truskulowy, rurkowy, hipsterski i każdy inny...
Zabił hip hop? Zabił.
To przez niego nikt nie chce kupować Evidence'a i podobnej jemu chujni? Przez niego (m.in.).
Jest brzydki? Niezależne, siadające przy sikaniu źródła odpowiadają twierdząco.
Zarabia na lemingach? Zarabia.
Dobrze zarabia na tych lemingach, osiągając złoto debiutem? Dobrze.
Traktuje kobiety przedmiotowo? Traktuje.
Kobiety nadają się tylko do seksu i garów? Nie mogę odpowiedzieć niestety bez konsekwencji.
Rapuje tylko o laskach i kasie? Przecież nie jest OSTR'em, więc tak, rapuje.
Nie ma zasadniczo żadnego talentu, ani tekściarskiego, ani warsztatowego? Nie ma.
Mówi otwarcie o tym, że rapuje o owej kasie jak Tede? Mówi, więc dzieli #1 z Tas De Fleią.
Nie jest królem g-funku jak Mes? Nie jest.
Jego zasób słownictwa potrzebuje, cytując klasyka, ubogacenia? Potrzebuje.
Jest już starą pierdołą i świruje Freshmana? Jest, świruje.
Zabiera sprzedaż Chiefowi Keefowi, przez co wytwórnia tamtego spuści? Zabiera.
Cóż, jakby to CzuCzejn, jak raczy wymawiać moja luba, zdecydował pewnego razu się cofnąć w czasie do lat dawnych i cisnąć kamieniem w odpowiedzi na apel o wykonanie owej czynności przez osobę bez grzechu, to zapewne w kontrze otrzymałby od Bozi najcięższym menhirem w cymbał. Odpowiedzią na jego oskarżenie o źdźbło w oku innego murzyna musiałaby być dorodna sekwoja w jego własnym. Można się pocieszać jedynie tym, że zyski ze swoich płyt musi dzielić z Ludacrisem.
Pytanie, na które nie tak łatwo będzie udzielić odpowiedzi- to czy 2 Chainz jest głupi? Z zaznaczeniem, że nie chodzi o poziom tekstów, ale o ogarnięcie życiowe, bowiem zarabia on więcej niż twój ulubiony raper, niuskulowy, oldskulowy, truskulowy, rurkowy, hipsterski i każdy inny...
Skąd więc, tak już reasumując, bierze się jego popularność, czemu ludzie rzucili się akurat na "Based on a T.R.U. Story" a nie na cokolwiek jakiś tam Dj Premier raczył na rynek fonograficzny wydalić? No właśnie, dobre pytanie, na które, dobrze zgadujecie, udzielę sam sobie odpowiedzi, i zapewne będę z jej poziomu zadowolony.
CzuCzejn bowiem, jak pewnie niektórzy zdążyli zauważyć, to niezwykle pracowity pan, którego featuring, choć drogi, konkretnie bowiem wart 100 tysięcy dolarów, bynajmniej nie jest exlusive (jak te Eminema czy Jaya) i można było czerstwe pancze spotkać na niezliczonej już ilości płyt i mikstejpów. Lista jego featuringów z 2012 roku, dostępna na wikipedii, jest w istocie imponująca, a ta z 2013 jest już w tym momencie znacznie pokaźniejsza od tego, co twój ulubiony raper dograł w przeciągu ostatnich 5 lat. Najlepszą rekomendacją niech będzie to, że niewiele brakuje mu do liczby featów Buna B, którego, jak wiadomo, można było jeszcze niedawno naprawdę WSZĘDZIE spotkać. Ja stoję na stanowisku, że jeżeli ktoś jest w stanie tak ciężko pracować na swoją markę i rozpoznawalność, nagrywać dziesiątki może i koślawych, ale oryginalnych 16-ek- ten zasługuje na deszcz dolarów i z chęcią mu w osiąganiu sukcesu pomogę (debiut kupiony, sofomor [#porcys] idzie już od Wuja Sama).
W ramach rozkminy o sukcesie 2 Chainza chciałbym dodać jeszcze jeden wątek. Pamięć ludzka jest zawodna, niewiele osób kojarzy już dziś potężne niegdyś imperium Mastera P, a historia, jak wiemy, uwielbia się powtarzać. Mało który rozsądny człowiek rozumiał w 1999, dlaczego ludziska wolą zakupić, w liczbie 3 milionów chłopa, płytę takiego np. Silkka The Shockera, podczas gdy na półce obok zbierał kurz Nas czy Boot Camp Clik.
No Limit miało gigantyczny fanbase na południu i słuchacze chwytali wszystko, niezależnie od jakości (a jak zuchy pamiętają, nie wszystkie wykwity twórcze podopiecznych Percy'ego Millera cieszyły nią ucho), Master miał żyłkę do biznesu, o jego bajecznym kontrakcie pisałem nie tak dawno, no to interes się kręcił.
Jakąś zgrabną paralelę pomiędzy Chainzem i Silkkiem na pewno utalentowany pisarz byłby w stanie naszkicować, wy, jako czytelnicy sieaha i Rodzina Rapbzdur.blogspot.com, zadowolić się musicie tą toporną, przyznacie jednak, że coś na rzeczy jest. Przeżywamy po prostu pewne rzeczy po raz kolejny.
CzuCzejn bowiem, jak pewnie niektórzy zdążyli zauważyć, to niezwykle pracowity pan, którego featuring, choć drogi, konkretnie bowiem wart 100 tysięcy dolarów, bynajmniej nie jest exlusive (jak te Eminema czy Jaya) i można było czerstwe pancze spotkać na niezliczonej już ilości płyt i mikstejpów. Lista jego featuringów z 2012 roku, dostępna na wikipedii, jest w istocie imponująca, a ta z 2013 jest już w tym momencie znacznie pokaźniejsza od tego, co twój ulubiony raper dograł w przeciągu ostatnich 5 lat. Najlepszą rekomendacją niech będzie to, że niewiele brakuje mu do liczby featów Buna B, którego, jak wiadomo, można było jeszcze niedawno naprawdę WSZĘDZIE spotkać. Ja stoję na stanowisku, że jeżeli ktoś jest w stanie tak ciężko pracować na swoją markę i rozpoznawalność, nagrywać dziesiątki może i koślawych, ale oryginalnych 16-ek- ten zasługuje na deszcz dolarów i z chęcią mu w osiąganiu sukcesu pomogę (debiut kupiony, sofomor [#porcys] idzie już od Wuja Sama).
W ramach rozkminy o sukcesie 2 Chainza chciałbym dodać jeszcze jeden wątek. Pamięć ludzka jest zawodna, niewiele osób kojarzy już dziś potężne niegdyś imperium Mastera P, a historia, jak wiemy, uwielbia się powtarzać. Mało który rozsądny człowiek rozumiał w 1999, dlaczego ludziska wolą zakupić, w liczbie 3 milionów chłopa, płytę takiego np. Silkka The Shockera, podczas gdy na półce obok zbierał kurz Nas czy Boot Camp Clik.
No Limit miało gigantyczny fanbase na południu i słuchacze chwytali wszystko, niezależnie od jakości (a jak zuchy pamiętają, nie wszystkie wykwity twórcze podopiecznych Percy'ego Millera cieszyły nią ucho), Master miał żyłkę do biznesu, o jego bajecznym kontrakcie pisałem nie tak dawno, no to interes się kręcił.
Jakąś zgrabną paralelę pomiędzy Chainzem i Silkkiem na pewno utalentowany pisarz byłby w stanie naszkicować, wy, jako czytelnicy sieaha i Rodzina Rapbzdur.blogspot.com, zadowolić się musicie tą toporną, przyznacie jednak, że coś na rzeczy jest. Przeżywamy po prostu pewne rzeczy po raz kolejny.
Na pewno zrozumiecie niesamowity ból twórczy autora recenzji, zmuszonego swoją, kwestionowaną tu i ówdzie, rzetelnością do prawidłowego opisania tego, co przy okazji "B.O.A.T.S. II: Me Time" z głośników wydobywa się w formie werbalnej. Jak by tu niesztampowo zacząć?
-Cóż, 2 Chainz raperem wielkim nie jest...
-Nikt rozsądny ambitnych tekstów tu nie oczekiwał...
-Raper o inteligencji przeciętnej poduszki na szpilki co prawda nie rapuje dobrze, ale...
Ci, którzy słuchali, wiedzą mniej więcej o co chodzi- czasem jest tu po prostu zbyt głupio, nawet jak na nasze obniżone latami doświadczenia standardy.
Patrząc na tracklistę żywiłem pewne nadzieje w stosunku do "Feds Watching" (nie słuchałem przed premierą)- spodziewałem się, ja naiwny, jakiegoś pamiętnika z prześladowania dilera przez fedziów, elektryzującej opowieści o ukrywaniu się w cieniu przed bezlitosnymi panami w ciemnych okularach, uzbrojonymi w shotguny i brak litości. Dostałem za to standardowe, narkotyczno-hustlerskie bieda-wersy wzbogacone o tak wysublimowane pancze jak:
-Cóż, 2 Chainz raperem wielkim nie jest...
-Nikt rozsądny ambitnych tekstów tu nie oczekiwał...
-Raper o inteligencji przeciętnej poduszki na szpilki co prawda nie rapuje dobrze, ale...
Ci, którzy słuchali, wiedzą mniej więcej o co chodzi- czasem jest tu po prostu zbyt głupio, nawet jak na nasze obniżone latami doświadczenia standardy.
Patrząc na tracklistę żywiłem pewne nadzieje w stosunku do "Feds Watching" (nie słuchałem przed premierą)- spodziewałem się, ja naiwny, jakiegoś pamiętnika z prześladowania dilera przez fedziów, elektryzującej opowieści o ukrywaniu się w cieniu przed bezlitosnymi panami w ciemnych okularach, uzbrojonymi w shotguny i brak litości. Dostałem za to standardowe, narkotyczno-hustlerskie bieda-wersy wzbogacone o tak wysublimowane pancze jak:
Money on the rise like I'm counting on a elevator
Oczywiście, że w życiu słyszałem już pewnie wszystko, ale w takich momentach muszę sobie robić pauzę i zadać kilka poważnych pytań na temat mojej dalszej kariery recenzenckiej.
Słuchając kolejnych kawałków nie natrafiłem niestety na nic mój niepokój kojącego i pewnie jakbym nie siedział w tej muzyce od lat, to dziwiłbym się, że można nagrać 14 tracków o tym samym. Ciekawych panczy jest więcej, w "Netflix" raper mówi o akcie seksualnym z ... rzęsami pewnej na pewno nieprzesadnie pruderyjnej kobiety (rapgenius tłumaczy to jako facial) a w "Fork" znajdziemy jedną z bardziej głupich, ale na pewno jednocześnie cwanych linijek, które Chainz wymyślił na okazję wydania płyty, w postaci gry słownej z Mr. Clean.
Szkoda, że raper nie przeprowadził do końca rozpoczętego w "So We Can Live" storytellingu, nie jest to taka trudna sztuka, skoro nawet dysponującemu podobnymi możliwościami intelektualnymi Meek Millowi się na to legalu (świetnie) udało. Szczególnie zaciekawiła mnie wizja przedstawiona w tym kawałku- gliniarz dokonujący przeszukania używa matadorskiego hashtaga, doprawdy przełomowa sprawa.
Rozśmieszyła mnie też tęsknota za aplikacją "ITrap" na czejnowskiego IPhone'a no i oczywiście kultowe już nawiązanie, na "Black Unicorn" do równie kultowych wersów Hovy z najlepszej płyty 2003 roku:
Słuchając kolejnych kawałków nie natrafiłem niestety na nic mój niepokój kojącego i pewnie jakbym nie siedział w tej muzyce od lat, to dziwiłbym się, że można nagrać 14 tracków o tym samym. Ciekawych panczy jest więcej, w "Netflix" raper mówi o akcie seksualnym z ... rzęsami pewnej na pewno nieprzesadnie pruderyjnej kobiety (rapgenius tłumaczy to jako facial) a w "Fork" znajdziemy jedną z bardziej głupich, ale na pewno jednocześnie cwanych linijek, które Chainz wymyślił na okazję wydania płyty, w postaci gry słownej z Mr. Clean.
Szkoda, że raper nie przeprowadził do końca rozpoczętego w "So We Can Live" storytellingu, nie jest to taka trudna sztuka, skoro nawet dysponującemu podobnymi możliwościami intelektualnymi Meek Millowi się na to legalu (świetnie) udało. Szczególnie zaciekawiła mnie wizja przedstawiona w tym kawałku- gliniarz dokonujący przeszukania używa matadorskiego hashtaga, doprawdy przełomowa sprawa.
Rozśmieszyła mnie też tęsknota za aplikacją "ITrap" na czejnowskiego IPhone'a no i oczywiście kultowe już nawiązanie, na "Black Unicorn" do równie kultowych wersów Hovy z najlepszej płyty 2003 roku:
But with gold teeth it'd be hard for some to believe
Największą bekę kręci Chainz jednak pewnie zupełnie nieświadomie, bowiem w "Mainstream Ratchet" pada stwierdzenie, którego tak wielu tak wszędzie się obawiało, automatyczny zwycięzca w kategorii "negro please" każdego poważnego rankingu:
If you pat your weave that's ratchet
My last album was classic
Do tej pory było może i głupio, ale nie katastrofalnie. Kapitalizm ma jednak do siebie to, że odpowiada na zapotrzebowanie rynku, nawet tego podświadomego. Nie będę ukrywał, czekałem na jakieś wyjątkowo odpychające zwrotki 2 Chainza, jakieś świadectwo jego niedorozwoju i choć nie śmiałem artykułować tego głośno, to kapitalizm nieubłaganie spełnił i moje zachcianki. Naprawdę źle jest już w "Used 2", ale ratuje go hołd dla jednego z najważniejszych utworów w historii dirrrrrty southu. Nic natomiast nie może usprawiedliwić zarówno "Extra" jak i "Mainstream Ratchet", obu będących hołdem dla popularnego ostatnio określenia "ratchet"- czyli po prostu, jeśli pozwolicie, kurew.
Put it in her tummy, put it in her tummy
Hit her with the morning dick, ooh, I ain't pissed yet
Yeah I rep the A, the only thing I fail is a piss test
Wszystkie napisane na potrzeby tych songów literki powodują niebywały wręcz, że użyję ulubionego przymiotnika Niesiołowskiego i Kaczyńskiego, ból wszystkich moich receptorów odpowiedzialnych za interpretowanie tekstów. Utwory te brzmią tak, jakby raperowi nie chciało się nawet próbować zapukać od dołu w dno intelektualne, mogą być użyte wobec tego w tylko jednym celu- udowadniania hejterom Rossa i Jeezy'ego, że są od nich gorsi, ba, niektóre utwory Bawse'a i Snowmana to epopeje wręcz w porównaniu do bełkotu, jakim raczy nas 2 Chainz. Wachlarz tematyczny na tej płycie zamknie się na owych tematach trzech, i tu niestety nie da rady się gimnastykować, że takich dwóch jak ich trzech to nie ma ani jednego, bo konkurencję wśród neandertalskich raperów nasz kolega ma całkiem sporą. Dragi, seks, drogie auta i szastanie pieniędzmi, które on zarobił wbrew hejterom- nasz chleb codzienny.
Tym bardziej rozbawił mnie tekst o tym, że raper bierze owe 100 tysięcy dolarów za swój featuring, jeśli faktycznie konsekwentnie egzekwował tę sumę od wszystkich chcących go zatrudnić kolaborantów, to nawet odliczając haracz, jaki musi zapłacić Ludacrisowi można stwierdzić, i bankowo fakt jest to- Macaulay Culkin nie jest już największych durniem, który dorobił się pokaźnej fortuny.
Nie wiem jak dla was, droga rodzino, ale dla mnie to eks-Tity Boi zaliczył regres w kwestii writingu, serio teksty na debiucie, choć tak samo debilne, to jednak wydawały mi się mniej bezsensowne. Obawiam się jedynie, że jak Czejnzu kiedyś będzie chciał znowu nawiązać do tekstów Jaya i powiedzieć, że uprościł swoje liryksy by podwoić swoje dolary, to ten tok myślenia może odbić mu się czkawką, jak nieprawidłowo przygotowany lean. Wyniki sprzedaży sofomora bowiem wyraźnie gorsze, a debiut jakoś niespecjalnie równolegle pod względem intelektualizmu biegnie z "Reasonable Doubt"... Cóż, karma's a bitch, jak to mówił ks. Twardowski (czy kto tam).
"B.O.A.T.S. II: Me Time" nie zostanie też zbawione przez jakieś unikalne przymioty warsztatu raperskiego- flow Chainz ma czasem koślawe, ale jakoś tam umówmy się, że średnie, głos dobry, charyzmę na majku zauważalną- niestety nic powyżej jakiegoś tam mainstreamowego konsensusu, budowanego dzielnie przez ostatnie lata przez takich gigantów, jak Yo Gotti czy Tyga. Brakuje 2 Chainzowi jakiegoś unikatowego stylu rapowania, nietypowej formy przekazywania tekstów z kartki, jest po prostu zwykłym rozkrzyczanym przeciętniakiem.
Tym bardziej rozbawił mnie tekst o tym, że raper bierze owe 100 tysięcy dolarów za swój featuring, jeśli faktycznie konsekwentnie egzekwował tę sumę od wszystkich chcących go zatrudnić kolaborantów, to nawet odliczając haracz, jaki musi zapłacić Ludacrisowi można stwierdzić, i bankowo fakt jest to- Macaulay Culkin nie jest już największych durniem, który dorobił się pokaźnej fortuny.
Nie wiem jak dla was, droga rodzino, ale dla mnie to eks-Tity Boi zaliczył regres w kwestii writingu, serio teksty na debiucie, choć tak samo debilne, to jednak wydawały mi się mniej bezsensowne. Obawiam się jedynie, że jak Czejnzu kiedyś będzie chciał znowu nawiązać do tekstów Jaya i powiedzieć, że uprościł swoje liryksy by podwoić swoje dolary, to ten tok myślenia może odbić mu się czkawką, jak nieprawidłowo przygotowany lean. Wyniki sprzedaży sofomora bowiem wyraźnie gorsze, a debiut jakoś niespecjalnie równolegle pod względem intelektualizmu biegnie z "Reasonable Doubt"... Cóż, karma's a bitch, jak to mówił ks. Twardowski (czy kto tam).
"B.O.A.T.S. II: Me Time" nie zostanie też zbawione przez jakieś unikalne przymioty warsztatu raperskiego- flow Chainz ma czasem koślawe, ale jakoś tam umówmy się, że średnie, głos dobry, charyzmę na majku zauważalną- niestety nic powyżej jakiegoś tam mainstreamowego konsensusu, budowanego dzielnie przez ostatnie lata przez takich gigantów, jak Yo Gotti czy Tyga. Brakuje 2 Chainzowi jakiegoś unikatowego stylu rapowania, nietypowej formy przekazywania tekstów z kartki, jest po prostu zwykłym rozkrzyczanym przeciętniakiem.
Jak to zwykle w przypadku takich płyt bywa- ratują ją wysokiej jakości bity. Cała dobra, zgrana ekipa się tu stawiła na zawołanie, i fani Dopnie swego Majka, BębbnoChłopca czy S.P.R.A.W.I.E.D.L.I.W.Y.C.H. znów dostaną to, co najbardziej lubią, niekoniecznie będą to trapy, te bowiem w swej najtwardszej odsłonie znajdziemy tylko na "Where You Been", wzbogacone ciekawymi klawiszami w "Extra", "36" i "U Da Realest" i nietypowo połączone z soulowym samplem w "I Do It".
To, co nie udaje się raperowi, udaje się bitom, i zaskoczeń mamy tu kilka, pojawia się bowiem król południa, Dj Premier spod linii M/D, współtwórca wielkości Cash Money- Mannie Fresh, który na potrzeby "Used 2" dostarczył kipiący klimatem dirty southu i "400 Degreez" klasyczek, jak za najlepszych lat, których wcale nie musi mieć przecież za sobą, niech go tylko Birdman znowu zaangażuje. Podobnie słucha się "Fork", zaskoczeniem może być też podkład do "Feds Watching", klasycznie zrobione, zupełnie niepołudniowe, wzbogacone o gitarę elektryczną klimaty pozytywnie nastrajają do najgłupszej nawet historii.
Co mi tam, "Mainstream Ratchet" może być głupie, ale w swojej pierdzącej bangerowatości i faktycznej muzycznej kurewskości jest hipnotyzujące i zapadające w pamięć, nie mówiąc już o iście epickim wstępie. Ciekawa muzycznie jest spokojniejsza i niemalże soulowa końcówka, z "Black Unicorn" na czele, warto też wspomnieć "Netflix", zaczynającego się średnio ekscytującym syntetykiem, by potem przejść w szaleństwo za konsolą, którą gwarantować może tylko Diplo (no, jeszcze paru pewnie też, czekam na Flying Lotus + 2 Chainz albo, niech nas buk chroni, Skrillez + 2 Chainz).
Muszę to Chainzowi przyznać- on sam może i jest przygłupem, ale bity na jego płytach to naprawdę wysoka półka, oferująca to, co najlepsze z nowoczesnej szkoły robienia muzyki i nie ukrywam, parę razy dźwięki mnie na "B.O.A.T.S. II: Me Time" zaskoczyły, spodziewałem się znacznie gorzej dudniącego projektu, czegoś idącego po tak samo prostej linii jak MC i tak samo jak on czerstwego, pewnie stąd to wspomniane zasko. Dziwi mnie, że prosty w sumie człek jest w stanie tak umiejętnie wywiązać się z niełatwej roli Producenta Wykonawczego, w tym miejscu śle wielkie propsy 2 Chainzowi za to przedsięwzięcie.
To, co nie udaje się raperowi, udaje się bitom, i zaskoczeń mamy tu kilka, pojawia się bowiem król południa, Dj Premier spod linii M/D, współtwórca wielkości Cash Money- Mannie Fresh, który na potrzeby "Used 2" dostarczył kipiący klimatem dirty southu i "400 Degreez" klasyczek, jak za najlepszych lat, których wcale nie musi mieć przecież za sobą, niech go tylko Birdman znowu zaangażuje. Podobnie słucha się "Fork", zaskoczeniem może być też podkład do "Feds Watching", klasycznie zrobione, zupełnie niepołudniowe, wzbogacone o gitarę elektryczną klimaty pozytywnie nastrajają do najgłupszej nawet historii.
Co mi tam, "Mainstream Ratchet" może być głupie, ale w swojej pierdzącej bangerowatości i faktycznej muzycznej kurewskości jest hipnotyzujące i zapadające w pamięć, nie mówiąc już o iście epickim wstępie. Ciekawa muzycznie jest spokojniejsza i niemalże soulowa końcówka, z "Black Unicorn" na czele, warto też wspomnieć "Netflix", zaczynającego się średnio ekscytującym syntetykiem, by potem przejść w szaleństwo za konsolą, którą gwarantować może tylko Diplo (no, jeszcze paru pewnie też, czekam na Flying Lotus + 2 Chainz albo, niech nas buk chroni, Skrillez + 2 Chainz).
Muszę to Chainzowi przyznać- on sam może i jest przygłupem, ale bity na jego płytach to naprawdę wysoka półka, oferująca to, co najlepsze z nowoczesnej szkoły robienia muzyki i nie ukrywam, parę razy dźwięki mnie na "B.O.A.T.S. II: Me Time" zaskoczyły, spodziewałem się znacznie gorzej dudniącego projektu, czegoś idącego po tak samo prostej linii jak MC i tak samo jak on czerstwego, pewnie stąd to wspomniane zasko. Dziwi mnie, że prosty w sumie człek jest w stanie tak umiejętnie wywiązać się z niełatwej roli Producenta Wykonawczego, w tym miejscu śle wielkie propsy 2 Chainzowi za to przedsięwzięcie.
W "Fork" 2 Chainz postuluje, by wypuścić innego notorycznego przygłupa, Beaniego Sigela, nie podając jakichkolwiek popierających ten wniosek argumentów, prawnych, społecznych, wychowawczych, ani nawet muzycznych (w końcu kto by czekał na nową płytę Maca?).
Ja postuluję z kolei, by wypuścić z uwięzi i pozwalać w spokoju się rozwijać neuronom w mózgu autora "B.O.A.T.S. II: Me Time". Wiecie, elektryka to dość skomplikowany dział nauki, ale nawet laik dostrzeże, że impulsy elektryczne w łepetynie Chainza coś blokuje, że na strychu jest bałagan.
To coś jednak przy okazji powoduje, że jego płyt słucha się nadzwyczaj gładko, to coś powoduje, że dobrze brzmią w samochodzie, to coś powoduje, że zapomina się o jego przywarach i po prostu włącza się na "repeat" przy każdym kolejnym kawałku. Mistrzem ciętej riposty Chainz na pewno nie jest, ale wartość rozrywkowa jego muzyki jest niezmiennie niezaprzeczalna. No i oczywiście dodatkowe propsy dla niego za ponowne odkurzenie Murda Ma$e!! Aż puściłem sobie po raz któryś tam "Harlem World"- paździerz muzyczny i intelektualny, ale za to jaki klasyczny!
Rozstańmy się w pozytywnych nastrojach- nowy cd 2 Chainza to idealny przykład na to, że teksty nie są najważniejsze i na to, że dobre bity uratują nawet najgorszą pokrakę. Nie, żeby już to w przeszłości nie było setki razy udowadnianie, ale wiecie jak to z truskulowcami bywa, im trzeba jak dzieciom...
Ja postuluję z kolei, by wypuścić z uwięzi i pozwalać w spokoju się rozwijać neuronom w mózgu autora "B.O.A.T.S. II: Me Time". Wiecie, elektryka to dość skomplikowany dział nauki, ale nawet laik dostrzeże, że impulsy elektryczne w łepetynie Chainza coś blokuje, że na strychu jest bałagan.
To coś jednak przy okazji powoduje, że jego płyt słucha się nadzwyczaj gładko, to coś powoduje, że dobrze brzmią w samochodzie, to coś powoduje, że zapomina się o jego przywarach i po prostu włącza się na "repeat" przy każdym kolejnym kawałku. Mistrzem ciętej riposty Chainz na pewno nie jest, ale wartość rozrywkowa jego muzyki jest niezmiennie niezaprzeczalna. No i oczywiście dodatkowe propsy dla niego za ponowne odkurzenie Murda Ma$e!! Aż puściłem sobie po raz któryś tam "Harlem World"- paździerz muzyczny i intelektualny, ale za to jaki klasyczny!
Rozstańmy się w pozytywnych nastrojach- nowy cd 2 Chainza to idealny przykład na to, że teksty nie są najważniejsze i na to, że dobre bity uratują nawet najgorszą pokrakę. Nie, żeby już to w przeszłości nie było setki razy udowadnianie, ale wiecie jak to z truskulowcami bywa, im trzeba jak dzieciom...
Naprawde dla Ciebie B.O.A.T.S. II: Me Time > No Love Lost, czy oceniałeś te płyty wg innych kryteriów (czyt. przymknąłeś oko na głupote Dwóch Łańcuchów)?
OdpowiedzUsuń2 Chainz jest na swoim terenie, w swojej domenie, jakkolwiek chcesz to nazwać.
UsuńBudden wkroczył na obce i nieprzyjazne sobie tereny, przez co jego płyta okazała się rozczarowaniem. Ciężko mi powiedzieć, by cd 2 Chainza było rozczarowaniem- nie ma wielkich oczekiwań, nie ma wielkiego zawodu. W stosunku do Joeya oczekiwania mam niezmiennie wysokie, bo tekściarzem jest naprawdę świetnym i marnuje się w klimatach, które sobie dobrał na solówkę. Tak więc tak, wyżej oceniam BOATS.
Znasz w takim razie przykłady raperów, którzy wydawać by sie mogło wkroczyli na "nie swój teren" i dobrze sobie poradzili w nowej stylistyce?
UsuńNotorious BIG skarżył się kiedyś Method Manowi, że Puff Daddy każe mu rymować na bitach takich jak "Juicy", podczas gdy on wolałby robić pełnoprawny hardkor jak Teresa O. Jak dobrze wiemy poradził sobie na każdym z podkładów co najmniej wybitnie.
UsuńKojarzony po "AEOM" z dudniącymi hiciorami 2Pac nagrał undergroundowo brzmiące, duszne i mroczne "7th Day Theory".
Wszystkich wycieczek Kanye Westa nie ma chyba co przytaczać.
Big Boi w tamtym roku elegancko poradził sobie na elektronikach.
Ghostface wydając płytę inspirowaną rnb wrócił tylko w 1/4 na tarczy.
Master P odnalazł się bez problemu w g-funkowej stylistyce.
Mac Miller zmienił całkowicie klimat między dwiema solówkami i wyszło mu to na dobre.
Tyler the Wibrator porzucił pedalenie hipsterskie na rzecz normalnej muzyki i od razu go polubiłem.
Murs, kojarzący się raczej ze smutasem, świetnie odnalazł się na bujajacych, letnich bitach Terrace'a Martina w humorystycznej stylistyce.
Nas dobrze wypadł w odsłonie afrykańskiej z Damianem.
Outkast zrewolucjonizowali rap przy okazji Spikerboksa (oczywiście musimy wziąć pod uwagę mindfuck, jaki Erykah zrobiła 3 Stacksowi wcześniej).
B.o.B zmienił się z mikstejpowego monstera, jakich wielu, w pop-rapowego czarodzieja, jakich stosunkowo mało.
Bun B udanie zdystansował się od funkowej naleciałości UGK i przyjął pod dach bangery, które stanowiły o sile pierwszych dwóch solówek.
Eminem mający truskulową przeszłość jak w masło wszedł w 100% mainstreamowe, robione przez Dre brzmienia.
Już swą lubę zarażasz sieah murzyńcami ;) słuchając tego materiału wydaje mi się, że w Juesei więcej jest bardzo dobrych producentów niż raperów, choć teraz coraz częściej raperzy kupują podkłady od Holendrów, Brytyjczyków czy Francuzów "wychaczanych" na Chmurcedzwięku czy gdzie indziej . A u nas sto lat za murzynami polscy bitmejkerzy ze swoimi nudnymi beatami bez charakteru który tobą niesie.
OdpowiedzUsuńJuż ją zaraziłem rnb, co samo w sobie jest dziwnym sukcesem, bo niespecjalnie ten gatunek lubię, mimo tego poleciłem trochę klasyki i już jest ok. A już było niebezpiecznie, nie tak dawno indie rock był grany i udawała, że jest fajnie, czekałem tylko, aż mi każe włożyć rurki i koszulę z kryzą. Na szczęście kryzys zażegnany. 2 Chainz wg niej za bardzo krzykliwy- no i jak się tu nie zgodzić z płcią piękną?
UsuńNie zapominaj o Kanadyjczykach- T Minus czy Noah 40 to już gwiazdy.
PS: nie wiedziałem, że Boy 1da z Kanady jest, kurde, wikipedia jednak czasem uczy.
Nie zgodzę się, że polscy producenci robią nudne bity. Słyszałeś to? http://www.youtube.com/watch?v=zIQ8pwj6uVw
UsuńSłyszałem, mocno inspirowane tym, co się teraz w USA dzieje, ale niech będzie, że dobre.
UsuńPolskim producentom można mniej zarzucić, bo muzyka to uniwersalny język.
Popieram, polscy producenci reprezentują naprawdę wysoki poziom w porównaniu do raperów.
UsuńGeneralizujesz z tym idnie rockiem.. Indie rock, to teraz chyba najbliższy klasycznemu rock grany, więc jest go mnóstwo i w różnych wydaniach, indi rock indie rockowi nie =.
UsuńNo pewnie tak, mi się jednak kojarzy z rurkami, dziwnymi grzywkami i chudymi chłopcami, którzy są hetero tylko w parzyste dni tygodnia.
UsuńChoć nie ukrywam, parę ekip z tego gatunku słuchałem i nie zawsze kończyło się wymiotem.
Noo rapu słuchają gimby, a fanów pretensjonalnego elektro jeszcze nikt nie przebił (Niwea, znana swojego czasu w Pzn - http://www.youtube.com/watch?v=grrhxjGVerc ). A, dziewczyny kocham nawet za kółkiem, ale o muzyce już z nimi gadać nie potrafię :P
UsuńKanadyjczycy są oczywistą oczywistością ;) chodzi też o tych mało znanych, np. Roca Beats, nie wiem czy słuchałeś już The Underachievers z Broker, tfu, z Brooklynu, których ci polecałem. Roca Beats z Holandii, twórca bengera do "Herb Shuttles", sprawdziłem nie dawno jego Chmurkę, i tam podobne a nawet lepsze Rozpierdolobasometry. gość już wyrobił sobie już unikatowy, swój styl.
OdpowiedzUsuńhttps://soundcloud.com/roca-beats
Jest tam "Third Eye" na tym samym samplu co Dead Presidents ;)
Oczywiście, że nie słuchałem:) Ale obiecuję to zrobić.
UsuńPrzecież 2 Chainz specjalnie składa takie linijki jakie składa. On i Juicy J wrzucają ignorant rap na nowy level. Taka konwencja.
OdpowiedzUsuńTo jasne, niemniej pisząc recenzje nie można pominąć kwestii tekstów, nie recenzuję instrumentali, język jakoś tam rozumiem więc muszę się także nad 16-kami pochylić. A jak się pochylam, to pustkę widzę.
UsuńNie mam specjalnego fetyszu nerdowskich, przeintelektualizowanych liryksów, stąd ocena 3/5, a nie 2/5.
Widzisz pustkę, bo nie doceniasz tego komediowego klimatu w jego stylistyce. Tutaj jest to dobrze wyjaśnione: "ignorant rap can be just as artistic as ‘intelligent’ rap. The delivery and lyrics still need to be compelling. The delivery method may be too unrefined and unappealing to some eardrums but for many artists it’s their means of communicating their pain. There’s a fine line between knowingly ignorant rappers who are doing it for entertainment purposes and those that don’t even realise they’re doing it. It’s safe to assume that Waka Flocka Flame doesn’t realise his place as a king of ignorant rap, while artists like 2 Chainz are clearly taking advantage of the hunger for drug and misogyny laden content." 2 Chainz to szczwana bestia, która specjalnie zakłada taką maskę jaką zakłada. Jego karykaturalne linijki to nie przypadek, a konsekwentnie realizowana stylistyka ze specyficznym rodzajem humoru.
UsuńTo nie byłaby komedia tylko nabijanie się z upośledzonego.
UsuńNie wiem doprawdy skąd autor cytowanego artykułu wie, co myśli Waka Flocka, ciężko mi się z nim zgodzić, a tłumaczenie, że tego typu przekaz jest jedyną formą, w jakiej ktoś może się komunikować bynajmniej nie pomaga.
Typek postawił w pierwszym cytowanym zdaniu tezę, której nie zdołał udowodnić. Po lekturze tego krótkiego quote'a dalej nie jestem w stanie sobie uzmysłowić powodów, dla których ignorant rap może być tak samo artystyczny jak ten inteligencki.
"Taking advantage of the hunger for drug and misogyny laden content" nie jest wyrazem artyzmu, tylko żerowania na akceptowalnym w mainstreamie idiotyzmie.
Przeczytaj cały artykuł (wystarczy kliknąć na słowo "Tutaj" z mojej poprzedniej wypowiedzi). Dowody stawia wcześniej (nie cytowałem).
UsuńCo do Waki i 2 Chainza to widać różnicę w linijkach. Waka opiera swoją karierę na byciu "real street dawg" ("Flockaveli" jest pełne bólu i jest na serio "I was told to calm down and spit my pain on the mic"), a 2 Chainz w swoich kawałkach puszcza oko do słuchacza rzucając konkretne treści w przerysowany sposób. On bawi się formułą. Bycie different to jego recepta na sukces. Przecież podobnie było z bekowymi linijkami pewnego rapera z Nowego Orleanu, który nie raz zabił hib hob. To jest specyficzny rodzaj humoru i rozrywki, albo to się kuma albo nie.
Jeszcze przypomnę mądre słowa od Bronsona:
Usuń"RAP IS AS FAKE AS WRESTLING BELIEVE ME. A BUNCH OF CHARACTERS PERFORMING FOR UR ENTERTAINMENT. EVERYONE HAS A COSTUME AND AN ANGLE." (z jego Twittera)
2 Chainz obrał stylistykę przerysowanego ignorant rapu i jest w tej materii mistrzem. Weezy byłby lepszy, ale siedzi na przedwczesnej emeryturze i świruje jazdę na desce licząc miliony z Trukfit.
"To nie byłaby komedia tylko nabijanie się z upośledzonego."
Idąc tą logiką można stwierdzić, że granie w GTA to nabijanie się z ofiar mordów. Pliz :-].
"The voyeurism and blatantly explicit content is obviously very attractive to those unaccustomed to hearing it regularly." Zdanie klucz.
UsuńZ ignorantów to Wayne, Jeezy, Ross są dużo ciekawsi, Gucci i Waka wcześniej wypłynęli, 2 Chainz jawi się jako piąte koło u wozu, nie jest to przepis na długowieczną, owocna karierę, sprzedaż drugiej płyty Chainza, sprzedaż Juicy'ego czy też sprzedaż płyty Ferga świadczą o tym najlepiej.
Teksty są po prostu słabiutkie, humorystyczne tylko miejscami, w żaden sposób nie są nowatorskie, nic z nich nie zapamiętujesz, a jak już to robisz to jakiś trolling w stylu Taliba czy Ms. Big Booty.
"Przerysowany ignorant rap"- to coś w stylu wczesnego T.I.? Jakieś epickie określenie rodem z SLG?
"Zdanie klucz."
UsuńNo i co? Sam w komentarzach pod poprzednim wpisem rysowałeś obraz słuchacza rapu kupującego płyty. Płyty kupuje zwykła młodzież z dobrych domów i oni też chodzą na koncerty. Gucci Mane docenia swoich hipsterskich fanów jak i tych co mają 9mm Glocka za pazuchą. Jak pokazują realia rynku muzycznego na tych pierwszych łatwiej zbić kasę, a na tych drugich trudniej.
To nie musi być nowatorskie. To po prostu jest entertaining. Masz się przy tym zrelaksować i dobrze bawić. Jak nie czujesz tego to trudno, jak czujesz to zaśmiejesz się przy niektórych wersach.
Prawa autorskie do określenia są moje. Wczesny T.I. to nagrywał na serio, a 2 Chainz ma w głowie więcej niż pokazuje na trackach. Tak samo Juicy J kręci bekę w "Boss Nigga". Jak wyskakuje z "While I'm somewhere with some rich white folks playing golf" to trzeba być niezłym ponurakiem żeby się nie zaśmiać.
Co do sprzedaży drugiej płyty 2 Chainza to przecież była spina z labelem, że za mało płyt dostarczyli do sklepów. Tity Boi ma złoto za poprzedni album z 2012, a tu Pusha T (brak radiowych hitów) zdeklasowałby go w 2013 roku w liczbie sprzedanych płyt? Prognozy na "MNIMN" są o wiele lepsze niż sprzedaż "B.O.A.T.S. 2". Nie wierzę, że wynik byłby taki sam gdyby 2 Chainz nie miał zastrzeżeń co do liczby dostępnych egzemplarzy w sklepach.
Odkąd Lil B przetarł pewne szlaki i zyskał grono fanów to słuchacze amerykańskiego rapu są bardziej otwarci. Nie trzeba być pospinanym jak w '95, ale można nagrywać rozrywkowe kawałki z dozą humoru. Nawet można nie mieć przednich zębów, ale za to mieć rozczochrane włosy oraz wąskie spodnie i sprzedawać albumy gdzie rapuje się o MDMA.
"No i co?"
UsuńTo, że jak ktoś już trochę dłużej w tym siedzi, ma za sobą erę Mastera P i pierwszego Cash Money, Lil Jona, Soulja Boya, D4l i Dem Franchize Boyz nie jest w żaden sposób zaskakiwany "przerysowanym ignorant rapem".
"2 Chainz ma w głowie więcej niż pokazuje na trackach."
Jak przeczytasz ostatnie zdanie ze wstępu do tej recenzji to zobaczysz, że stwierdzam to samo. Niestety, sprawny business man nie jest jednoznaczny dobremu raperowi, a ja lubię dobrych raperów, średni albo słabi zazwyczaj dostają 3/5 i po dwóch dniach zapominam, że istnieją.
Dziwna sprawa z tą sprzedażą, to fakt, ale jak czasem patrzę na te wymówki raperów związane ze słabym ruchem nośników fizycznym to banan na twarzy. Za mało płyt dostarczyli? Def Jam? Serio? I akurat 2 Chainz był pierwszym w historii człowiekiem, którego tak potraktowali? Dopóki nie wypłyną jakieś nowe fakty to niespecjalnie wierzę Chainzowi.
Na szczęście grono fanów Lil B ogranicza się do dziwaków internetowych i robiących sobie jaja z niego lasek na twitterze. Jeśli ktoś nazywa swój album "I'm Gay" i mimo tego nie jest w stanie zrobić tego samego, co Macklemore, to dobrze świadczy o tych, którzy idą do sklepów z zamiarem wydania dolarów na płytę. LIl B jest raperem prosto z koszmarów, ale fakt, jego pojawienie się było swego rodzaju sensacją. Obawiam się jednak, że w październiku 2014 nikt już nie będzie o nim pamiętał.
2 Chainz robi to inaczej niż oni. Ma całą tą otoczę ekskluzywnego trapu i ignorant rapu. Wrzucił tę stylistykę na salony.
UsuńSukces poprzedniej płyty jest niezaprzeczalny, wiec w rok to bardzo dziwne żeby zanotował aż taki spadek szczególnie, że ugruntował swoją pozycję, dużo koncertował i nawet występował na VMA drugi rok z rzędu. Poza tym sami prezenterzy w Breakfast Clubie stwierdzili, że obecny album nie miał takiej promocji jak poprzedni. Obstawiam, że zaniżona liczba egzemplarzy jest próbą ograniczenia jego budżetu na kolejne albumy. W kontraktach są zapisy (np. u Chief Keefa, który dostał umowę na siebie i sublabel na 6mln), że jak nie opchnie konkretnej ilości to wytwórnia ma prawa do pewnych ruchów. Def Jam w ten sposób może wycofywać się z przedsięwzięcia pt. 2 Chainz, bo np. wskaźniki im pokazały, że pewnego progu nie przebije albo po prostu pokazują mu miejsce w szeregu bo zaczął stawiać za duże warunki. Nie widzę powodu żeby 2 Chainz z roku na rok nagle zanotował aż taki spadek bez winy labelu.
Danny Brown podkreśla, że to właśnie Lil B otworzył drzwi jego karierze. Wiadomo, że to nie jest poziom np. Cole'a, ale swoje miejsce na scenie ma i zarabia dolary w określonej niszy. Dziwnych raperów spędzających sieahowi sen z powiek będzie coraz więcej. Nie jest ważne jak długo każdy z nich będzie istniał na scenie, ważne jest, że mogą na niej istnieć (patrz historia D. Browna z 50 Centem). Stylistyka rapu się zmienia, ludzie zaczynają tolerować coraz więcej.
Ignorant rap był na salonach dużo wcześniej niż 2 Chainz, i nie chodzi tylko o posiadającego zadziwiające poparcie hipsterów Gucciego, ale to, co zrobił Lil Wayne, od niechcenia rzucając kolejne linijki o cipkach albo rewolucja crunkowa, podczas której Lil Jon i Istsajdzi byli CAŁKOWICIE POZA KONTROLĄ- salony już znacznie wcześniej pogodziły się z tego typu rapem.
UsuńDużo wcześniej było No Limit, był Mystikal, gubisz się trochę szukając inwencji Chainza tam, gdzie jej nie ma, błagam czarnuchu.
Mac Miller też pierwszym legalem dobrze sobie poradził, nawet świetnie jak na swoje warunki, druga płyta nie okazała się już sukcesem. Takie spadki nie są niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza wśród raperów, którzy osiągnęli sporo poprzednimi wydawnictwami.
Niech sobie siedzi w swojej niszy, otwiera drzwi komu chce, byle nikt mi tu nie próbował wciskać, że Lil B to nawet katastrofalny raper, bo tu należy szukać już dalej idących określeń. Nie wiem, czy pasuje mi taka tolerancja, tolerancję rozumiałbym bardziej jako pogodzenie się z odmiennymi poglądami raperów, nie z tym, że propsujemy dosłownie każdą pokrakę, jaka chwyci za majka, Kulę, Waszkę G czy Lil B. Akceptować ich możemy i pewnie powinniśmy, w końcu każdy ma prawo wybrać swoją ścieżkę w życiu, no ale na pozytywny feedback dl swojej działalności muzycznej z mojej strony liczyć nie mogą.
Nie przypominam sobie żeby Gucci, Mystikal i Lil Jon byli uznawani za fashion killa i pisało o nich GQ 2 Chainz wali w te salony w które wali West.
UsuńMac Miller z "BSP" (2011) w pierwszym tygodniu wyciągnął 145k, a z "Watching Movies..." (2013) osiągnął wynik 101k. 2 Chainz z "BOATS" (2012) miał 147k, a z "BOATS 2" (2013) tylko 63k. 100k byłoby normalne, ale zaledwie 63 tysiące to jest zbyt duży spadek bez żadnego powodu.
Ale to to to to to to to to to tytuł faszyn kyla to argument na to, że Tu Czejnz to król ignant rapu?
UsuńJeżeli Mos Def dostał od Complex drugie miejsce na liście najlepiej ubranych raperów z NYC to znaczy, że już szykujesz jakąś kampanię informacyjną na temat jego ignancji? Też będziesz tu za Yasiinem gardłował?
Chodzi raczej o ogólną sprzedaż- debiut Maca ma 344k, sofomor 167, co jest sporą obniżką. U 2 Chainza rzędy wielkości są większe, ale wg mnie akceptowalne pod względem prawdopodobieństwa.
Tity Boi łączy bogaty i wyrafinowany styl życia (taki high fashion lifestyle jak ma West) z ignorant rapem w którym wersy są specjalnie przerysowane jak np. "And her pussy so clean I can go to church in it". To jest specyficzna doza humoru czasami bawi czasami żenuje, ale Tity Boi ma tu konkretną stylówkę w tekstach, która jest zamierzona i opakowana w bogatą otoczkę (jachty, prywatne odrzutowce, modelki, domy na wzgórzu z pięknym widokiem, droga biżuteria, homary, złote zastawy stołowe, pokazy mody itd.). To jest konkretny image, który bardzo dobrze się sprzedał, bo nikt inny nie łączy tego w taki sposób jak on. Gdzie takiemu Gucciemu, Mistikalowi czy Lil Jonowi do tego? Bez żartów. Jakbyś chciał wyskoczyć znowu z Rossem, który też obraca się w bogatej stylistyce to przypominam, że on w swoich wersach tworzy zupełnie inny klimat. On swoje wersy składa jakby były hollywodzkim filmem z życia bogatego gangstera, a nie komedią.
UsuńCo do ogólniej sprzedaży to nie dziwiłbym się spadkiem, bo tu nie ma się o co spierać. Naturalny mechanizm i tylko nieliczni notują progres w tej materii. Mi chodziło o bardzo mocną różnicę w sprzedaży z pierwszego tygodnia. Patrząc na liczby, na koncerty, liczbę featów (a.k.a. chcą mu płacić po 100k) ciężko uwierzyć, że przy prawidłowym wsparciu wytwórni sprzedałby tak mało. Za duży spadek.
"Old" słuchałeś? Mnie Brown zaskoczył pozytywnie, a "XXX" nie mogłem słuchać.
Biorąc pod uwagę, że Lil Jon znalazł się w Cash Kings 2013 wg Forbesa, a 2 Chainz gdzieś w odrzutach, to wychodzi na to, że ta cała stylówka na niewiele się zdaje.
UsuńLil Jon stworzył podgatunek, z którego teraz korzysta m.in. 2 Chainz, to jest tak jak z uczeniem ojca robienia dzieci.
Porównywanie raczkowania Chainza do czegokolwiek z No Limit, które ustalało trendy, także w kwestii odzieży, dla całego południa jest trochę śmieszne, zobaczymy, jak mu wyjdzie ta odzież, którą zapowiadał, a takie linijki z cipkami to Lil Wayne wypluwa z siebie w każdym tracku.
Takich ignant raperów było po prostu wielu- Cash Money, No Limit, Lil Jon- oni wszyscy niestety byli pierwsi, nawet Sir Mix A Lot-a można do tej kategorii dorzucić by uzyskać komedię i hustling, niestety, twoja teoria legła w gruzach.
Nie słuchałem, jak przy okazji każdego bożka ślizgu trochę się obawiam, ale w weekend obadam i oczywiście wrzucę reckę tu albo na GR.
Lil Jon zarabia teraz hajs na byciu DJ-em i bujał się z Aokim, a nie na hib hobie, który jest przecież martwy. Też się zdziwiłem, że go umieścili w 2013, ale zobacz ile na tym można wyciągnąć: http://www.forbes.com/pictures/eeel45eekje/the-worlds-highest-paid-djs-5/
Usuń2 Chainz też wpłynął na obecną hiphopową modę. To Tity Boi zaczął pierwszy nosić skórzane spodnie. Teraz praktycznie każdy raper w nich zapierdala. Nawet Yo Gotti, który za modnisia nie uchodził: https://www.youtube.com/watch?v=8HYXw1vADFQ
Było ich wielu, ale to łańcuch od 2011 napieprza na tym najwięcej kasy w rapie i ma dominującą pozycję w tym segmencie. Sam wspomniałeś dużą liczbę wstępów gościnnych za 100k. Oni nie płacą za byle jakiego tego typu rapera, ale za konkretnego z konkretnym stylem.
Whoa nie wiedziałem, że Calvin Harris tak zarabia.
Usuń"To Tity Boi zaczął pierwszy nosić skórzane spodnie."
No raczysz kurwa żartować chyba [1]
No raczysz kurwa żartować chyba [2]
najwięcej kasy na ignorant rapie zgarnia Lil Wayne, na ignoranckim imydżu Birdman- nie ma tu miejsca dla 2 Chainza :)
Powinienem dodać "z obecnych mainstreamowców", hehe (zapomniałem o RUN DMC). Complex poświęcił mu artykuł na ten temat. Sam przyznasz, że jest to teraz bardzo popularne.
UsuńA props Birdmana: "Shit just startin 2014 a Movie ahead of tha Game we just sign some Great NY.Rappers connectin tha dots Richgang YMCMB" (jego Twitter)
Chciałby, że Nas do nich wpadł po zakończeniu kontraktu z Def Jamem. "Life is Good" to jego ostatni album tam, a stosunki z Cash Money ma dobre (warto zobaczyć na Wikipedii z jakim obozem ludzi nagrywał w latach 2012/2013). Byłby jaja, hehe.
Oj byłby shitstorm w internetku, jakby anioł autor Illmatic Nas wstąpił do piekielnych zastępów kierowanych przez Lucyfera Birdmana a w polu prowadzonych przez Mefistofelesa Wayne'a i uber sukkuba Minaj.
UsuńW YMCMB są już raperzy z NYC- Busta Rhymes, Jae Millz, Nicki, Cory Gunz,i nawet Vado poprzez Khaleda- już niby przetarli ścieżkę, ale to byłby już inny wymiar zdarzenia, z rozkoszą obserwowałbym dyskusję na ślizgu zwłaszcza.
No i Juicy J też jest obecnie mistrzem ignorant rapu robionego z przymrużeniem oka, ale robi to na mniejszą skalę niż 2 Chainz. Szkoda, bo ma lepsze komediowe zacięcie.
OdpowiedzUsuńSerio taki duży hype towarzyszy tej słabiutkiej płycie 2 chainza? Podkłady są w mojej ocenie bardzo słabe, brzmią jak jakieś ukradzione z soundclicka pierwsze przygody z muzyką Bro-N.X., zero jakiejkolwiek zajawki w nich, czegoś co przykułoby uwagę. A beznadziejny głos w porównaniu ze słabiutkim, zakrawającym o jego brak flow powoduje że jego nawijka jest czerstwa jak Raw Breed a martwa bardziej niż Dead Poets Society, A.W.O.L. i II Def razem wzięci. Całą tą płytę można opisać nazwą jednego z ciekawszych nowojorskich składów - No Concept. Niestety mainstream w USA jest na coraz niższym poziomie, niedługo będzie tak nisko że w kanałach spotka Das EFX. Teksty są bardzo przeciętne, nie wyróżniają się niczym jak "Declaration of War" spośród pozostałych produkcji Da Great Deity Dah. Kolejny przykład na to, że w morzu garbage hip-hopu, każda iskierka, która nie jest beznadziejna jak side b Formula V jest okrzykiwana świetną produkcją. A to tylko śmietnik wśród wysypisk. Mam nadzieję, że doczekam się czasów, w których będe mógł jarać się obecnym mainstreamem jak niegdyś "The Face Off" Lowlives, "Knight of da roundtable" Shadyville Allstars czy całym Shaolin Style LP. Podsumowując, zgodnie z nazwą pewnego składu, który wydał świetny singiel w 1995 2 Chainz ma "Baaad Influence" na ośrodek słuchu przeciętnego słuchacza, bębenki pękają jak gumki w "Brown Sugar" a trąbka eustachiusza szaleje jak na samplu z Freshco "Da Sounz"
OdpowiedzUsuńKurwa digital_soul wiedziałem, że żyjesz.
UsuńTo chyba jakiś follow-up co?!
UsuńJakiś cytat z grabiszczego ze ślizgu podejrzewam.
UsuńCiekawe co u digitala swoją drogą, pewnie po usłyszeniu nowych singli Eminema wrócił do katowania Infinite. :)
UsuńWróciłbym nawet na ślizg albo h-h.pl, jakby digital wrócił.
UsuńMuzyki słucha dalej z tego co widać, tylko dlaczego się nigdzie nie udziela?
Miał przynajmniej swoje zdanie i poglądy, znał się na muzyce i umiał uargumentować swoje stanowisko, czasami średnio ale miał swoje momenty. Beka czy nie ale czytając starsze i te nowsze tematy na slg od półtora roku stwierdzam że digital łapie się do top 5 userów dead or alive (reszta to Sieag, Archie, Chojny i Hadero). Przepraszam :(
UsuńDobre top 5, sam bym takie zrobił.
UsuńSieah co wg. Ciebie jest złego w rapowaniu o zabawie i dziwkach przecież gdyby Jay Z nie poślubił Beyonce pewnie by dzisiaj taki właśnie rap w głównej mierze robił. http://www.youtube.com/watch?v=Cgoqrgc_0cM
OdpowiedzUsuńNie jest to specjalnie twórcza odmiana tekściarstwa, ale chyba trochę przesadzasz, nigdzie nie napisałem, że to jest złe. Sposób w jaki robi to 2 Chainz też nie jest zły chyba, mógłby tak samo rapować o poglądach Kanta i wyszłoby tak samo marnie. Raperem jest słabym, ciężko mnie będzie przekonać, że jest inaczej.
UsuńCzyli tak marny i słaby raper jak 2 Chainz nagrywa płytę 3/5 a król i bóg rapgry Jay Z nagrywa płytę 3.5/5 ?
UsuńNie wiem jak u ciebie, ale u mnie między 3/5 a 3,5/5 jest duża różnica.
UsuńU Jaya doszło też lekkie rozczarowanie, które ostatecznie pociągnęło ocenę o 0,5 w dół, 2 Chainz nie rozczarował, rozczarować potrafią tylko ludzie ze skillsami nagrywający coś poniżej oczekiwań.
I tak wiem, że po paru miesiącach przepraszania się podwyższę ocenę dla "MCHG" do czwórki, ale muszę do tego dojrzeć.
Podbijam, hedonistyczny rap zawsze na propsie. Szkoda, że tak mało go w polskiej rapgrze. http://www.youtube.com/watch?v=tDpKC6GcqqQ
UsuńHaha jakie to biedne.
UsuńAkurat to z darmowej płyty ala mixtape więc nie ma czepiać aż tak bardzo.
UsuńWarto rzucić uchem, również na zwrotkę u Maejor Ali, która pokazuje że Bieber jest lepszym raperem niż 3/4 polskiej sceny i Jay-Z w 2013 roku
OdpowiedzUsuńSLIZG ATAKUJE
Biedny Juicy, wszędzie się wciska, a sprzedaż płyty dalej marniutka. Fajnie pojechał. Zwrotka Biebera nawet beki nie generuje, jakaś taka sztampowa, a tego pedała z początku nie mogłem słuchać więc przeklikałem.
Usuń"Lolly" przypomina mi czasy "Tha Cartera III". Idę o zakład, że gdyby nie "Lolipop" ten utwór nigdy nie powstałby. W kwestii rapu młodych gwiazek, które normalnie nie rapują to Miley Cyrus > Bieber.
UsuńBTW: Ten "pedał z początku" to ma sporo sukcesów na koncie (przekładanych na $) i występuje na wychwalanym przez ciebie "Rolling Papers", hehe. sieah u mad bruh bruh?
Produkował tamten track, nie wył jak pedał, więc jego obecność przeszła niezauważona.
UsuńJak ograniczy się do produkcji i nie będzie niszczył jakichś hipotetycznych rapowych tracków w przyszłości, to będę się cieszył razem z nim z zarobionych $.
Apropo rapujących gwiazd pop to taka ciekawostka: http://www.youtube.com/watch?v=FtWrHQSpeEQ On naprawdę zjadał sporą część raperów :)
UsuńDobre w chuj :) propsy dla MJ.
UsuńMJ jednak był muzycznym geniuszem, nie dość, że nagrał najlepszy album soulowy w historii i później stał królem popu także nagrywając najlepszy album w tym gatunku w historii, to jeszcze świetnie radził sobie zarówno w rockowych, hip-hopowych czy dance'owych klimatach kształtując na wiele lat trendy w muzyce, często wyprzedzając także epokę. Każdy album który wydał jest dzisiaj uważany za klasykę, do tego każdy był zupełnie inny. Dla mnie top1 muzyków doa. Szkoda, że go już nie ma. Ot, taki utwór proroczy. http://www.youtube.com/watch?v=0m--XV-CfRA
UsuńJak dla mnie MJ zrewolucjonizował całą muzykę, to był prawdziwy Król przez duże K.
UsuńA widziałeś co Sony zrobiło po śmierci MJ? Wydali płytę sygnowaną jego nazwiskiem gdzie 3 numerów nie śpiewa on tylko jakiś imitator jego głosu.. Oczywiście Sony do niczego się nie przyznało i wmawiało, że to śpiewa Michael Jackson mimo, że wyraźnie słychać, że ktoś tylko próbuje nieudolnie naśladować jego głos. Do jednego z tych numerów imitatora dorzucono 50 centa i ot http://www.youtube.com/watch?v=FdV5YTpuKIs wydano.. Żenada ze strony tej wytwóni.. Teraz produkcją kolejnego albumu pośmiertnego Michaela Jacksona zajmuje się Timbaland który obiecuje, że nie będzie już tych fejków, mam nadzieje..
UsuńSzczerze mówiąc nie słuchałem niczego "pośmiertnego" od Michaela.
UsuńSieah co ty chcesz od Mesa i Tedego, przecież to jedni z najlepszych polskich raperów.. Serio porównywanie "przyznawania się do robienia hajsu" na lini USA - Polska jest kompletnie bezsensowne bo w Polsce była inna sytuacja.
OdpowiedzUsuńTak sobie wkładam kij w mrowisko bo wiem, że ta dwójka w PL to święte krowy, a ja lubię dźgać widłami święte krowy (patrz wpis o Guru). Nic do nich nie mam, ich płyt słuchałem ok. 10 lat temu, ale jaka jest różnica w przyznawaniu się do robienia hajsu między USA i Pl- to możesz rozwinąć.
UsuńPo prostu w USA to ogólno przyjęta norma od dawna, więc rapowanie o hajsie i potem przyznawanie się, że się robi to dla hajsu jest naprawdę komiczne. Co innego było w Polsce bo hajs w rapie był przez wiele lat tematem tabu, wszyscy raperzy go unikali i Tede przełamał temat tabu stąd cała historia. http://www.youtube.com/watch?v=QIYHvZSsqPw
Usuńkolega wyżej zapewne pije do tego, że wg jego stanu wiedzy murzajce amerykańskie od zawsze robiły muzykę dla hajsu i otwarcie o tym mówiły, a polskie raperzyny nakurwiały najczystszy hiphop prosto z serduszek i dopiero wielki wizjoner Tede powiedział żeon tak nie robi
UsuńO kurwa, to faktycznie wizjoner z tego Jacka G.
UsuńCzy to oznacza, że polscy raperzy są znacznie większymi hipokrytami niż ci z USA?
Prawdopodobnie tak, największymi hipokrytami są Ci polscy ulicznicy..
UsuńNo nie wiem czy Tede to taka święta krowa, gimby chyba dalej beefem żyją, a opluwanie się nawzajem obozów Tede-Peja to już właściwie norma.
UsuńNa temat - no fajnie że Tede olał ciepłym moczem rap z serduszka i nie dla kasy, ale nie ma co tego wyolbrzymiać do rangi przełomu. Co najwyżej ruch w dobrą stronę.
A w Cebulandii i tak dalej w gimbazjach się jakimiś kurwa Kokotami RTV i innymi patologicznymi wynalazkami jarają.
W Polsce z rapem jest trochę jak w USA, jest robiony pod konkretną grupę odbiorców - w Polsce pod prawilnych gimbów, w USA pod nastolatków, tyle że chyba trochę mniej niedojebanych.
W Stanach po prostu oczekują od rapu rozrywki, a w Polsce "prawd życiowych"
UsuńO fanach to też nie za dobrze świadczy- czy oni do momentu tych epokowych dokonań Tedego myśleli, że raperzy faktycznie robią to za darmo i w hołdzie dla 5 elementów?
UsuńNiektórzy słuchacze polskiego rapu do dzisiaj tak myślą :) Oczywiście nie wszyscy ale wciąż od czasu do czasu spotyka się takich. Ogólnie Tede po poruszeniu tematu hajsu zyskał sporo hejterów i stał się jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci na scenie, późniejsze beefy z Płomieniem i Peją to tylko umocniły i dzisiaj pan Jacek G. ma całkiem pokaźne grono kompletnych psychofanów (których poziom psychofaństwa przekracza nawet tych wyznawców bożka Laika czy Smarkiego) oraz masę skrajnych hejterów, wzbudza skrajne emocje, raczej mało ludzi jest wobec niego obojętna.
UsuńTrochę głupoty piszecie panowie, bo stare polskie nagrania hip hopowe były tak naprawdę nagrywane przez koleżków z bloków; obecnie da się z rapu w Polsce wyżyć, ale kiedyś to nie były wielkie pieniądze i wielu tekstach, jak się posłucha starych płyt to oni właśnie mówią o tym, że zapierdalają w jakichś normalnych pracach, a później lecą sobie ponawijać do studia. Wiadomo, że jak ktoś był już z kontraktem i wytwórnią to mógł coś tam zarobić, no ale kurwa, jaka mogła być sprzedaż debiutów obecnie dobrze znanych raperów? Naprawdę wątpię, żeby za czasów 1993 - 2000 dało się ugrać z rapu w Polsce stałe dochody i to jeszcze na wysokim poziomie, co oznacza, że akurat wielu z nich za czasów "tekstów od serca" robiło to za niewiele i "w hołdzie dla 5 elementów".
UsuńWydaje mi się, że tu z chłopakami rozmawiamy raczej już o okresie 1998+.
UsuńWarto ogólnie poświęcać czas na tą płytę czy lepiej zrobić przez ten czas co innego? Pana 2 łańcuchy mam już nieco dosyć bo cały czas w radiu atakuje mnie to http://www.youtube.com/watch?v=rv8C1wjbsKw
OdpowiedzUsuńZrób lepiej coś innego, a płytę sobie zostaw na ten czas, gdy już pod koniec grudnia sprawdzisz wszystko poważne, co wyszło w 2013 i zastanowisz się nad sprawdzaniem tych mniej.
Usuńhttp://www.eminem.com/new-album/mmlp2_tracklisting Jak się podoba tracklista od króla?
OdpowiedzUsuńBardzo dobra, oszczędna w featuringi, pozostaje tylko czekać,
UsuńNajbardziej czekam na track z Kendrickiem w którym rzuci 2x więcej ksywek niż Control w tym lekkie dissy na Eminema ;)
UsuńJak faktycznie Lamar naprawdę podejdzie agresywnie i poleci świetnie a Em wyjątkowo przeciętnie to pewnie od razu posypią się spusty, że zniszczył już wiekowego króla więc jest nowym królem ale raczej w to wątpie bo Eminem też jest w doskonałej formie.
UsuńMyślę, że Lamar nie ośmieli się tego zrobić... Jak to zrobi to z jednej strony naprawdę odważne posunięcie ale to też wyjątkowo ryzykowne. ;)
UsuńKendrick zrobi wam psikusa i wejdzie tylko na refren, jak na J.Cole'u, jak będziecie mi tu spamować spekulacjami.
Usuńhttp://www.hiphopdx.com/index/news/id.25763/title.eminem-s-berzerk-certified-platinum Hajp rośnie, sam Berzerk się sprzedał milion razy.
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=f4wLmKvfJMs Trailer albumu Rossa, ciekawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czemu 2 razy Hov się pojawia, raz osobiście, raz przypomnienie o sprzedaży "MCHG".
UsuńW pełni profesjonalna robota, z obowiązkową reklamą innych firmowanych przez MMG rzeczy na końcu.
Widziałeś Yeezusa u Kimmela? Kiedyś myślałem, że Kanye po prostu gada bzdury w tv czy w wywiadach dla beki ale wygląda na to ,że on w to wierzy i tym żyje. "On nie jest raperem, tylko posłańcem". Najlepszy cytat: "for me to say i wasnt genius id be just lying to u and to myself". :D
OdpowiedzUsuńJeden z bardziej dzikich wywiadów, jakie widziałem hehe. Akurat West mnie już chyba niczym nie zdziwi, więc nie mogę powiedzieć, bym się tym jego pierdoleniem zdziwił.
UsuńJeśli kochasz Miley Cirus jak ja, to napisz proszę, jak jej nie lubisz po prostu nie odpisuj!
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=bdCgDI06OUk dodatek, Jay o miley <3
UsuńNelly, Mike Will Made It, Jay-Z- Miley ma poważnych obrońców.
UsuńTakże Lady gaga. Tylko o jej muzyce jeszcze mało kto coś dobrego powiedział, niestety zryła sobie twarz hanną montaną i disneyem
UsuńJa tam ogólnie jaram się urodą Miley, ma świetną figurę, ładną buzię, nie zrobiła sobie jeszcze dzięki bogu cycków silikonowych- ogólnie przyjemnie jest na nią patrzeć, ale może nie powtarzajcie tego dalej, bo powiedzą, że beka.
UsuńTa jej płyta nowa widzę, że nie została zjechana przez krytyków- słuchałeś jej pół-trollu? Ja widziałem tylko singiel na którym liże młot. Warto sprawdzić całość?
Każdy kto jest potencjałem do zarobienia góry pieniędzy będzie miał poważnych obrońców
UsuńZ takich płyt tylko single trzeba znać! Nie słuchałem.
UsuńMiley, dobrze wygląda, jest sympatyczna i elokwentna. Jednak matki w przedszkolach chyba się zesrały, gdy zobaczyły szeroko komentowany Wrecking Bell, bo pamiętam, jak pomstowały, ze Hanna chodzi na różowo..
"23" oglądam tylko dla Miley, co tu kłamać i płaczę mocno gdy wchodzi Wiz ze swoim śmiechem i zabija vibe.
Usuńże tak trochę zmienię temat co myślisz o snoop doggu? Zmarnował talent?
OdpowiedzUsuńWręcz przeciwnie, wykorzystał go w 100% i osiągnął wszystko, co można przy takim talencie, przy braku wiekopomnych tekstów osiągnąć. W odróżnieniu od Nasa, też ocenianego głównie przez pryzmat debiutu, potrafił odnaleźć się w różnych erach.
UsuńSprawdzałeś mixtape Game'a ? Przy okazji co sądzisz o jego przyszłości? Odejdzie w zapomnienie czy jednak da radę się utrzymać? Nie ukrywam, że zawsze miałem do niego ogromną sympatię. Jest chyba najszybciej progresującym w mainstreamie raperem, od średnio/dobrego debiutanta do dobrego nawet bardzo dobrego rapera, biorąc pod uwagę, że ma tylko 33 lata może go czekać jeszcze długa kariera. Cenię go sobie nawet bardziej niż Snoopa a szkoda byłoby żeby muzycznie skończył jak on.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie sprawdzałem.
UsuńMyślę, że się utrzyma w mainstreamie, jest kontrowersyjną postacią i wzbudza ciekawość, jest dobrym raperem więc pewnie artystycznie też nie upadnie.
Co będzie za 10 lat to nie będę przewidywał.
http://www.youtube.com/watch?v=4nyNoeBy3SQ Mały diss
UsuńJa pierdolę znowu... teraz czekać tylko aż """"""""""""""""""""""Z ZASKOCZENIA"""""""""""""""""""""" * zaczepi Jaya.
Usuń*zauważ liczbę cudzysłowów.
PS: bit niezły paździerz.
UsuńGame'a fajnie się słucha, ale to jest chyba największy hipokryta w rapie, a oddzielny medal powinien dostać za lizanie Dr Dre po chuju na wszystkich swoich mixtape'ach i płytach.
Usuńhttp://glamrap.pl/1/17313-raper-domaga-sie-zniszczenia-gta-v
OdpowiedzUsuńhaha 4 patole za umieszczenie songów w grze, która poszła w milionach, Rockstar tutaj przyoszczędzić chciał. Trzymam kciuki za Daza.
UsuńSieah, kogo obstawiałbyś jako rapera, który naprawdę jest "hood nigga", wywodzi się z bandyckich kręgów i jest takim człowiekiem, a nie człowiekiem, który się tylko w takim towarzystwie kręci?
OdpowiedzUsuńOstatnio wróciła do mnie ta kwestia, jak przeczytałem, że Gucciego po raz chyba 4 w tym roku zamykają w pudle. Tak sobie pomyślałem, że właściwie bardziej prawdopodobnym jest, że goryl z biednej dzielnicy będzie się zachowywał na salonach tak jak Gucci (obrażanie wszystkich po ćpaniu, bójki w klubach, groźby itd.) a mało jest raperów, którzy się tak zachowują (mimo, że według ich tekstów wywodzą się z podobnych środowisk).
Oprócz niego obstawiałbym tak na szybko jeszcze Snowmana i 50 Centa. Jestem wielkim fanem np. Wayne'a i Rossa, ale chyba oboje wiemy, że to mogą być ludzie co najwyżej z kręgów czarnuszych (a i tak mam wątpliwości) a nie koniecznie prawdziwi "hood stars" (Ross zadeklarowany klawisz; Lil Wayne od któregoś roku zadeklarowany blood, a ma zdjęcia z początków kariery w niebieskich bandanach).
Kogo bym obstawiał? Ze starej gwardii to Beanie Sigel, Scarface, Bumpy Knuckles, Ghostface, Raekwon, panowie z LOX, Cormega, Sean Price.
UsuńZ nowej? Szczerze mówiąc nie wiem- wszyscy od J Cole'a przez Kendricka po Big Seana wydają się pod tym względem ciotowaci, Freddie Gibbs ma trochę tego charakternego, gloryfikującego przemoc swagu.
Jeszcze Kool G Rap, Onyx, Lost Boyz, G-Depp, M.O.P, OG Loc, Spice 1, MC Eiht, Lil Boosie czy DMX. To tak co mi przyszło do głowy, z nowych to każdy prawie ma lub miał związek z ulicą, ale takich hardkorowców chyba nie ma.
UsuńSzczerze to brakuje mi tego gangsterskiego klimatu w rapie, walki East Coast vs West Coast, beefów na śmierć i życie, strzelanin. Miało to swój niepowtarzalny klimat a teraz w epoce ciotowatych raperów te konflikty straciły swój urok...
UsuńCzy uważasz B.o.B za jednego z najbardziej niedocenianych raperów? Co sądzisz o jego ostatnich kawałkach ("Missing", "My life", "Ready" czy "Headband")?
OdpowiedzUsuńEeee niedocenionego? Dużo znasz raperów, którzy zdobywają złoto singlami z mikstejpów?
UsuńNie sądzę ziom.
Co do kawałków to "Missing" zaskoczenie spore i krok w dobrym kierunku, "Headband"- miałem nadzieję, że to beka, kawałek jest niemniej całkiem chwytliwy, "My Life" mikstejpowy mocno raczej, ładnie tam ciśnie choć refren męczy, track z Future banger całkiem fajny, oczywiście wyjca bym wyciął ale co tam. Tak w sumie nie bardzo wiadomo, czego się spodziewać po "Undeground Luxury".
To kto jest najbardziej niedocenionym raperem w USA?
OdpowiedzUsuńKtoś, kto ma wyjątkowe skillsy, ale mainstreamowy sukces z jakiegoś powodu go ominął- K-Rino.
UsuńSieah jakiego typu używek jesteś zwolennikiem?
OdpowiedzUsuńTylko tych procentowych, choć nie będę ukrywał, że raz na jakiś czas wyznaję zasadę, że joint sam się nie spali. Byłem też swego czasu fanem ciastek z haszyszem, no, ale nie tak łatwo było je dostać, w końcu nie ma co na nie liczyć przy okazji obiadu u babci, a ja w kuchni mam czasem dziwne przygody i ograniczam się do jakichś prostych potraw.
UsuńTak czy siak- głównie alkohol.
Heh, no ja mam podobnie. Tylko przygotowywanie ciastek akurat nie jest dla mnie problemem a bardziej uprawa bo nie przepadam za tymi odmianami z przewagą indici, zdecydowanie wolę te z przewagą sativy a one są z reguły bardziej wymagające, dłużej dojrzewają i często są problemy z indoor także się za to nie biorę i jestem zdany na resztki od znajomych. Także głównie alkohol ;) A próbowałeś kiedyś jakiś mocniejszych dragów?
UsuńNie, i nie zamierzam. Nie mam zasadniczo problemów z nałogami, ale po co ryzykować? Nie mam już 16 lat i nie kusi mnie nieznane i na robienie na złość rodzicom za stary jestem.
UsuńOk, dzięki za wyczerpujące odpowiedzi. Sam chcę jakiś psychodelików spróbować i nie wiem czy warto, ponoć pobudzają geniuszy do działania :)
UsuńZawsze, jak ktoś mi tak mówi, to przypominam sobie wyjątkowo przykry, ponury, przygnębiający koniec Marvina Gaye, który również pomagał sobie w życiu "używkami".
UsuńNie polecam panowie, zejdźcie z tego świata lepiej jako solidni rzemieślnicy na jakąś nudną chorobę albo po prostu, ze starości.
Stymulanty takie jak amfetamina, kokaina czy opioidy takie jak heroina są owszem skrajnie niebezpieczne, uzależniające i bezpośrednio prowadzące do śmierci ale nie było jeszcze przypadku, żeby ktoś od kwasu psychodelicznego upadł albo umarł, wręcz przeciwnie są dziesiątki przykładów wielkich ludzi np. Steve Jobs, który mówił, że wzięcie LSD to jedna z najlepszych rzeczy jakie zrobił w życiu tudzież Eminem, który też bardzo chwalił i mówił, że cały patent na alter ego Slim Shady wymyślił pod wpływem LSD oraz wiele więcej, tutaj kilka przykładów :) http://coed.com/2011/05/14/20-most-notable-lsd-users-of-all-time/
UsuńZatem jedyne ryzyko z braniem kwasu jest takie, że możesz się przerzucić na inne dragi.
UsuńNie będę brał przykładu gościa, który uzależnił się od leków za dobry omen zią, zwłaszcza w kwestii tego, czy branie innego specyfiku jest pomocne, nawet jeśli owocuje wymyśleniem świetnego alter ego.
UsuńJa piszę uznane w środowisku recenzje bez pomocy żadnych wspomagaczy ;)
Spoko ja tylko tłumacze co mnie kusi w kwasach. Eminem miał poważne problemu bo uzależnił się od zupełnie innych dragów, wzięcie kwasu nie miało na to wpływu. Tutaj całkiem sensowny dokument od LSD, jak chcesz to możesz obejrzeć. http://www.youtube.com/watch?v=ZI4W80pg-40
UsuńSzczerze mówiąc to nie, nie chcę. Niespecjalnie mnie ta tematyka interesuje, ale może inni skorzystają.
Usuń^ Anonimowy widać po twojej gadce, że jesteś ze slizgu. :D Co do dragów to sieah ma racje, na każdego poszczególne środki działają inaczej, zwłaszcza pod względem psychicznym, na pewno są jednostki dla których wzięcie kwasu spowodowało, że znaleźli się na samym szczycie, ale na pewno też to nie zadziała tak na wszystkich tylko na wybitnych. Raczej odradzam no chyba, że jesteś bardzo pewny swojej osoby lub bardzo pragniesz nowych wrażeń tylko jak spadniesz na sam dół to miej pretensje tylko do samego siebie.
UsuńNo pretensje do siebie i przy okazji zniszczysz życie swoim rodzicom, (nie daj boże) żonie i dzieciom, rozpierdolisz sobie życie zawodowe i towarzyskie.
UsuńZ bycia ćpunem się nie wyleczysz, tak samo jak z alkoholizmu, chyba, że esperalem, zawsze będziesz ćpunem/alkusem tyle, że na opcji "hold", będzie to w tobie siedziało i prędzej czy później się upomni o swoje.
Jak już koniecznie chcesz mieć nałóg, to lepiej wybierz alko, nawet jak masz żonę to przecież, w myśl systemu wartości katolickich, Matka Polka powinna być przygotowana na regularne zbieranie oklepu i trwanie przy małżonku do końca, więc chociaż samotność ci nie grozi. Pod markjetem zawsze stoją opoje, nigdy ćpuny (których nałóg jest nielegalny)- więc twoje życie towarzyskie będzie istniało, spadnie tylko o kilka poziomów pod względem kultury.
Aprobata też znacznie większa w Polsce dla alkusów niż dla brauniarzy, więc nawet jak odnajdą cię na ławce to poklepią co najwyżej przyjacielsko po plerach.
Sieah no bez przesady, w życiu nie chcę mieć żadnego nałogu, psychodeliki nie uzależniają fizycznie także nie mam co do tego większych obaw, po prostu chcę spróbować, spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i tyle. To tak samo można sporadyczne palenie jointów podciągnąć pod bycie ćpunem, nie przesadzajmy. Nie mam jeszcze żony, tym bardziej dziecka a jedynie dziewczynę także spoko.
UsuńSpoko, ale pamiętaj jakby co- nie mam w domu niczego wartościowego, nie pożyczę do wypłaty, nie powiem twojej dziewczynie/matce, że gramy właśnie w squasha i żeby się nie martwiła, że z domu zniknął telewizor i że nie ma cię drugi dzień.
UsuńStereotypy marne :)
UsuńMoże, w każdym razie narkusom mówię nie, próbowaniu twardych dragów "dla sprawdzenia, czy to fajnie i czy dziewczynom zaimponuję" również.
Usuńsieah, będziesz recenzował Pushe? Bo bardzo ciekaw jestem Twojej opinii. Jeśli nie będziesz, to napisz w komencie co myślisz. :)
OdpowiedzUsuńBędę, recka pójdzie raczej na GR.
UsuńCzekam niecierpliwie, bo ja osobiście troszkę się zawiodłem. Ale będę jeszcze katował.
UsuńA czego oczekiwałeś i co cię zawiodło?
UsuńOczekiwałem jakby trochę więcej życia, jak w Millions z Wrath of Caine, którym to ostatnio się poważnie zajarałem. Ale zawód był mały, bo myślałem o czymś na poziomie 4,5/5, bo bardzo Pushe lubię, jednak nie dało rady na tyle, ale nie jest źle. Nawet Chris Brown, który zawsze mnie wkurwia, tutaj zaśpiewał bardzo fajnie. Oczekiwałem troszkę więcej, ale zmieściło się w granicach.
OdpowiedzUsuńSieahu, czy gość ma potencjał na rozpieprzenie rap gry? http://www.youtube.com/watch?v=dQw4w9WgXcQ
OdpowiedzUsuńNie.
Usuńhttp://www.glamrap.pl/2/17330-game-w-cash-money-records-i-diss-na-50-centa
OdpowiedzUsuńdla mnie news dnia
haha jeszcze Game do zestawu, niezłą rodzinę Birdman buduje.
UsuńTo niestety oznacza problemy dla Cory'ego i Jae Millz, daty premier ich płyt przesunęły się o kolejne 10 lat (z 2024 na 2034).
Sieah podsyłam nawet beke: http://www.youtube.com/watch?v=WJCEaItW6WI
OdpowiedzUsuńTranslator power :)
UsuńWidziałeś pewnie nowy klip 2 Chainz'a, ach..stary, dobry Nowy Orlean, brakowało tego miasta w klipach i w muzyce, prawda?
OdpowiedzUsuńVintage video. Jak pisałem w recenzji- hołd dla ważnego tracka w historii południa, teraz jeszcze video-hołd, na dodatek jeszcze Wayne w klipie obok Fresha- liczę na reunion ale taki prawdziwy, nie wymianę uprzejmości na Twitterze.
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=T3WRWLnCUxw Nowy kawałek Wayne'a i co tu gadać forma co najmniej jak na 4 carterze. Możliwe też, że jest to odrzut z tamtego okresu. W każdym razie zajawka na niego wróciła, bo wydaje się dogasać przez te chujowe zwrotki w ostatnich latach :(
OdpowiedzUsuńOdrzut, bo druga zwrotka Wayne'a pojawiła się na "Dark Shades" z nadchodzącej płyty Birdmana.
UsuńWayne'a chyba trochę rozpuściły te gościnne zwrotki, których nagrywa za dużo, jego linijki są często na poziomie 2 Chainza, przez to nie chce mu się za bardzo na mikstejpach czasem (choć "Dedication 4" będę bronił), sugeruję czekać na jakiś naprawdę pełnoprawny album, najpewniej C5 i dopiero przez jego pryzmat oceniać formę Tunechiego.
http://www.youtube.com/watch?v=oQEhmT7AJ44 Klip 2 Chainza do Used 2, dla mnie top 5 singli tego roku póki co :)
OdpowiedzUsuńNo bez kitu świetnie to wyszło, fajnie, że Mannie też tam podryguje i jeszcze postuluje wypuszczenie dobrego zioma B.G., który niestety prędko zakładu penitencjarnego nie opuści.
UsuńSieah co sądzisz o Will Smith'ie? Dzisiaj oglądałem film z nim w roli głównej i prawdę mówiąc nie znam od niego praktycznie nic poza kilkoma singlami. Mimo to uważam, że aktorem jest lepszym niż raperem, no ale jeśli Eminem go słucha to może coś jest na rzeczy ? Wydaje się być pozytywnym i luźnym typem, lubię go jako człowieka, nie ukrywam, że Miami parę razy poleciało na głośnikach wstyd czy nie ?
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd, dyskografia z Jazzy Jeffem klasyka, potem może i radiowe mocno płyty, ale Will ma świetne flow i dobrze się ich słuchało, na pewno główny reprezentant pozytywnego rapu z małą ilością przekleństw. "Lost & Found" było za to zaskakująco dobre. Fajnie, jakby jeszcze coś nagrał.
UsuńWstyd lubić ten najlepszy letni kawałek w Rapie?
Usuńhttp://youtube.com./watch?v=Kr0tTbTbmVA
Trochę przesadzacie z tymi pytaniami. Słuchać go czy nie słuchać? lubić go czy nie lubić? słaby on czy nie słaby? weź coś napisz o tej płycie bo nie wiem czy dobra, czy wstyd tego słuchać. Taka rada, jeśli nie umiecie słuchać Muzyki, to od czasu do czasu wchodźcie tutaj, zobaczyć co tam sieah wypocił. Jeśli album dostał ocenę pięć, to możecie ją słuchać i się jarać.
drams pliz, to już klasyk jak life's a bitch.
UsuńSzczerze dziękuję w imieniu wszystkich za tę instrukcję używania bloga Sieaha bo bez niej bym sobie nie poradził!
UsuńDaniel przejechał jak tak jak walec, nie ma to tamto. Jego komentarz dodany do sekcji #FAQ
UsuńHahaha, cieszę się że w końcu udało mi się stworzyć klasyka jak lifes's a bitch :)
UsuńZawsze o tym marzyłem,
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/1379392_10151670178985079_1775262878_n.png Nowy track od króla za chwilę będzie. Do tego pojawiła się informacja, że tracklista albumu nie zawiera wszystkich gości także prawdopodobnie będą jeszcze jakieś niespodzianki.
OdpowiedzUsuńTo całkiem niedługo, skoro w Detroit jest już 16:15. Czekamy.
OdpowiedzUsuńCzyżby Eminem nas strollował czy zaraz wrzuci coś jeszcze? https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=AJDY3gIZJ2M
OdpowiedzUsuńhehe ciekawe czy koleżka który wrzucił to video będzie w szoku z powodu ilości wyświetleń.
Usuńhttps://itunes.apple.com/by/album/rap-god-single/id725223313 Shady trolluje, Rap God pojawił się na iTunesie, rozpierdol
OdpowiedzUsuńhttp://hiphop-n-more.com/2013/10/eminem-rap-god/ Jest już całość.
UsuńKupiłbym nawet, jakby nie było to clean.
UsuńRozpierdol całkowity. Przepowiednie o Marshallu zjedzonym przez Kendricka można już potraktować jako dobry dowcip.
Usuń6 minut bez fuck, aż nie mogę w to uwierzyć. Do tego ten diss na Wacke Flocke. Król jest jeden.
UsuńWow... just wow.
UsuńGdzie tam diss na Wakę?
UsuńPoczekajmy na rapgeniusa, takie odniosłem tylko wrażenie :)
UsuńBoże co za król, nie było i pewnie nie będzie nikogo kto podjedzie do jego poziomu, to co się dzieje od 4:20 to nie mam pytań.
UsuńPO dwukrotnym wysłuchaniu sądzę, że to raczej gra słów na bazie płomienia, choć nie podejmę się spisywania ze słuchu bo odjechałby mi Em przy pierwszym przyspieszeniu.
UsuńKurwa mać, Sieah, spójrz mi w oczy i powiedz szczerze, że Tech N9ne nie miał przyspieszeń i tekstów na takim samym lub lepszym poziomie jak "Rap God". Wiadomo na wieki, że fame Eminema > fame Tech N9na, ale jak czytam co pierdolą niektórzy to aż głowa boli.
UsuńWiem, że Eminem jest w najwyższej formie, jeśli chodzi o flow i sam sposób rapowania i cenię go, jestem fanem jego muzyki, ale pamiętacie to uczucie jak pierwszy raz usłyszeliście "New Slaves" albo "Black Skinhead" Westa? Coś nowego, coś czego byście się nie spodziewali, kurwa już dawno nie pamiętam, żebym czekał na jakąś płytę jak na "Yeezusa", bo wiedziałem, że Kanye wpadł na jakieś nowe rozwiązania. I tego samego oczekiwałem od takiego giganta jak Eminem. Czegoś odkrywczego, tak żebyś pomyślał "Kurwa, nikt jak Eminem". A dostałem flow na zajebistym poziomie, ale nie takim, którego bym wcześniej nie słyszał (pamiętacie jak pierwszy raz usłyszeliście zwrotkę Busta Rhymesa na remixie "Welcome to my hood"? - o tym właśnie mówię); podkład jest ok, ale nie ma w sobie nic nadzwyczajnego (pamiętacie jak pierwszy raz słuchaliście WTT i słuchaliście takich pereł jak "Niggas in Paris" czy "Who gon stop me"? Jakiej siły dodawały te podkłady lecącemu Jayowi?); no i tekst "Rap Goda" też nie jest czymś odkrywczym (pamiętacie jak musieliście rozkmniniać wersy Kendricka z "Good Kid" na Rapgenius? Jak to wszystko składało się w całość?").
Ktoś może powiedzieć, że ile można wymagać od jednego rapera. No kurwa, od kogo mam wymagać, jeśli nie od Eminema? Naprawdę możecie powiedzieć, że muzyka Eminema ciągle stoi na najwyższym poziomie? Zgadzam się, że jego warsztat techniczny to dla wielu poziom nieosiągalny, ale czy w przypadku "tytanów rapu" rozchodzi się tylko o technikę?
Nie wiem czy nie szukasz za bardzo dziury w całym. U Ema zawsze chodziło o flow, technikę składania i obrazoburcze teksty, nowy singiel dostarcza tego w ilościach bardziej niż zadowalających, nie rozumiem więc za bardzo, czego odkrywczego się po tym kawałku spodziewałeś.
UsuńPewną nowością jest oczywiście chopper-rap w jego wykonaniu, a że inni robili to przed nim, na porównywalnym (bo jednak tekst "Rap God" dużo lepszy od wszystkiego, co nagrał Busta i od wszystkiego, co nagrał Twista w nowym tysiącleciu) poziomie? Przed Kendrysiem ludzie nagrywali też koncepty, dałeś mu za to minusa?
Bit jak bit, nie jest faktycznie doskonały, ale w sumie trudno się skupiać na nim jak gospodarz tak jedzie. Nie jest to jednak paździerz i spokojnie można go zaliczyć do grona "porządnych".
Błagam, gdzie raperom takim jak Tech N9ne, Twista czy Busta Rhymes do Eminema? Nawet pomijając już aspekt liryczny gdzie jak wiadomo Eminem ich zjada wersem, to Rap God jest czystym festiwalem warszatatu, techniki i flow na poziomie nieosiągalnym dla prawdopodobnie jakiegokolwiek innego rapera na ziemi i tutaj nie chodzi wcale tylko o to przyspieszenie od 4:20 a o całość utworu. Bit to tak naprawdę jedynie słaby element tego utworu, ale Em już nas przyzwyczaił ostatnio do tego, że wybiera słabe bity, całe Recovery było na słabych bitach a mimo wszystko było płytą 5/5. Sorry, Kanye West jest jeden, ciężko o drugiego takiego wizjonera wśród producentów muzycznych.
UsuńSądzę, że akurat Tech ma ratio skille/liryka porównywalne do Ema, Busta i Twista to oczywiście żart.
UsuńNo tak ale nawet gdzie niby porównywalne skille Eminema do Busty i Twista? Eminem to technicznie poziom wyżej niż ktokolwiek inny.
Usuńhttp://hiphop-n-more.com/2013/10/eminem-to-perform-on-snl-on-november-2nd/ Ciekawie czy na żywo też tak pojedzie to przyspieszenie :)
UsuńNa żywo Em z tego co widziałem daje czadu zawsze, więc bądź spokojny :)
UsuńZgadzam się, że Eminem jest lepszym tekściarzem niż Busta, nigdy nie twierdziłem inaczej, jednak w kwestiach czysto technicznych uważam, że Busta by go wpierdolił; tematu Twisty nawet nie poruszałem.
UsuńNie zrozumcie mnie źle, uważam, że "Rap God" to dobry kawałek, stojący na wysokim poziomie, ale miałem nadzieję usłyszeć od Ema coś więcej niż szybkie linijki. Sieah pisałeś, że u Eminema zawsze rozchodziło się o flow, technikę składania i obrazoburcze teksty. Co do 2 ostatnich się zgadzam, co do pierwszego nie. "Marshall Mathers LP", "Slim Shady LP" i "Eminem Show" nie mają łamiących języki jazd, a to moim zdaniem (zapewne twoim też) najlepsze jego płyty. Właśnie do tego zmierzam - nie macie wrażenia, że Eminem stracił ten typowy dla siebie vibe po "Encore"? Dla mnie zawsze Eminem tekstami stał; miał świetne wersy, szeroki wachlarz tematów, utwory bez ciekawego tekstu ze starych płyt to wyjątki i zawsze umiał stworzyć określony klimat w kawałku. Przez SSLP i MMLP ciągnie się dość ponury klimat w poważniejszych utworach, a luźniejszych tracków też się super słucha, bo Eminem zawsze wiedział co chce przekazać w tych kawałkach i o czym chce powiedzieć. Właśnie za to go ceniłem najbardziej, że bierze się do ambitnych tematów i czasem troche mniej ambitnych i na większości wypada bardzo dobrze. Później na "Relapse" załączyło mu się takie zjebane flow, ten afgański głos i jego oryginalny głos jakiś wyższy się zrobił itd. Do ilu kawałków wracacie z "Relapse"? Pamiętacie z tej płyty tyle co z tych starszych? A od "Recovery" jak dla mnie, zaczął grać trochę na modłę Wayne'a, Drake'a i tekstowych tematów Westa, że on jest zajebistym MC i wpierdala całą scenę. Ok, zgadzam się, jest zajebistym MC i wpierdala wielu, ALE nie na takich utworach zbudował sobie taką rzeszę fanów i dostał prawie maksymalne oceny od recenzentów na starych płytach. Wiem, że rap idzie do przodu i nie chodzi mi o "please bring old Eminem back ;(((", jednakże po prostu spodziewam się po nim więcej niż po innych, właśnie ze względu na jego przeszłość.
"Co do 2 ostatnich się zgadzam, co do pierwszego nie. "Marshall Mathers LP", "Slim Shady LP" i "Eminem Show" nie mają łamiących języki jazd, a to moim zdaniem (zapewne twoim też) najlepsze jego płyty."
UsuńA od kiedy to łamiące języki jazdy są jedną ze składowych flow? Ja bym je raczej przyporządkował do techniki, Jay-Z ma mistrzowskie flow a łamańców z czterokrotnymi rymami nie robi.
Wydaje mi się, że nawet "Relapse" było ciekawe lirycznie, ba, nawet "Encore" miało swoje momenty. Na "Recovery" wcale nie ma przewagi kawałków mówiących o tym, że wpierdala całą scenę, była na pewno bardziej osobista niż "Relapse" i prezentowała Ema bardzo poważnego.
Wiem mniej więcej o co ci chodzi, ale nie mogę powiedzieć, bym stał po twojej stronie barykady.
Busta bardzo szybko nawija, ale jego technika składania jest jednak dużo gorsza od tej białasa, tak mi się wydaje.
Może dla wielu zabrzmi to jak herezja ale jaką faktyczną wartość mają wielokrotne ? Nic dobrego to tekstu nie wnoszą dla mnie to jest tyle samo warte co niezapisywanie tekstów Jaya ot taka zajawka i miła ciekawostka, może coś więcej ale i tak mało znaczy. Może jestem dzieckiem newschoolu ale dla mnie np. Weezy jest(był?) dobrym tekściarzem mimo braku wielokrotnych, nawet ośmieliłbym się przyrwónać go do Ema.
UsuńFajnie to wygląda i brzmi, ale rzadko wychodzi z tego coś ciekawszego i spójnego, niemniej takie wstawki zawsze są dla mnie mile widziane, byle nie cała płyta na takich patentach.
UsuńOgólnie to fetysz ślizgu, tych wszystkich cymbałów kolorujących wielokrotne i masturbujących się po tym.
"It's not hip hop, it's pop" cuz I found a gateway to fuse it" - tym wersem zamknął jape wszystkim, król, przyspieszenie od 4:26 to klasyk od dzisiaj.
OdpowiedzUsuńWow, wracasz już stale na SLG czy tylko taki jeden post z zaskoczenia?
OdpowiedzUsuńKról jest jeden
OdpowiedzUsuńSwifty Mcvay (D12) reaction to EMINEM's "RAP GOD" http://www.youtube.com/watch?v=WrV6O8fnFlE :D
OdpowiedzUsuńCoś nie działa odpowiedz wyżej więc pisze tutaj. Danielu dobry ziomie chyba logiczne jest, że jeśli pytam o opinię na temat czegoś to albo tego nie słuchałem a zwróciło moją uwagę i nie wiem czy warto albo ciekawi mniej pogląd blogera którego recenzje czytam. Idąc tym tokiem rozumowania to po chuj tu wchodzisz, jeśli masz taki przezajebisty gust i zlewasz recenzję? Co do Willa to proste, że tak jak napisałem znam go jako aktora, poza tym kojarzę bardzo niewiele od niego. Takie np. "Miami", mimo że je lubię, wydaję mi się kiczowate stąd użycie słowa "wstyd", przepraszam. Nie mam zamiaru tracić czasu na sprawdzanie czegoś co mi się nie spodoba więc wolę zapytać osobę o (prawdopodobnie) zbliżonym guście. Zauważ, że Sieah odpisuje na każdy post, jeśli jest on o płycie to czasami daję swego rodzaju mini recenzję, biorąc pod uwagę częstotliwość wpisów w niektórych miesiącach to takie "wyproszone" opinie mogą się podobać, więc ludzie z tego korzystają. Zdarzyło mi się kilka takich komentarzy napisać, nie chcę przeszukiwać twoich ale pewnie też się takie znajdą. Jeśli Sieah nie kazał jeszcze wszystkim spierdalać to znaczy, że to akceptuje może z grzeczności/strachu o utratę czytelników/żydomasonerii nieważne ale jednak akceptuje. No offence ale strasznie z dupy z tym wyskoczyłeś, może chciałeś zabłysnąć albo się przypucować ? Właśnie powodzenia w ocenie artysty po kilku utworach. Sorry, ale musiał to z siebie wyrzucić, bo reszta jakoś siedzi cicho ;)
OdpowiedzUsuńZawsze się cieszę z nowego komenta i na większość odpisuje (choć czasem jak jest już ich 300+ to mam problem czasem ze znalezieniem) i naprawdę jakiś marny promil odsiewam poprzez moderację, więc każdy może przyjść, zadać pytanie, wyrazić opinię na każdy temat, nawet mi pocisnąć w jakichś rozsądnych granicach.
UsuńJak macie wątpliwości, czy słuchanie czegoś jest wstydem, to też pytajcie, choć trudno może mi czasem już wam na to pytanie odpowiedzieć, bo macie 17, 18, 19 lat i w waszym środowisku istnieje już inne pojęcie obciachu niż w moim.
Spoko luz Anonimowy dobry koleżko, źle zrozumiałeś że nie czytuję recenzji, na tym blogu wszystko czytam, w tym i komentarze. Nawet jeśli recenzent czy mój kumpel ma podobny gust muzyczny, to i tak lepiej zdać się na swój. Bo jaki jest fun ze słuchania Muzyki którą tak kochamy i lubimy, jeśli spytamy się powiedzmy sieaha o podobnym guście, co sądzi o płycie X, odpowie że przeciętna, a ty już rezygnujesz ze słuchania jej. Nie przeszkadza mi to, jeśli ktoś napiszę - Sieahu co sądzisz o tej płycie? bo ja po kliku przesłuchaniach stwierdzam że słaba/ wiesz o co mi chodzi. I na koniec taka Rada...dobra dzisiaj nie będzie rady ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie to niech nikt nie bierze na dead serious tej rady, bo napisałem to z przymrużeniem oka, tak więc...jak widać, tak się tworzy Klasyki :) teraz czekam na jakieś $ z zysku z tego. Pozdro
W jakie gry tniesz i jak sobie radzisz gdy po pół h baba narzeka byś nie grał cały dzień?
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę fakt, że ona zazwyczaj w pokoju obok pocina w jakieś pierdoły na Wii, to nie jest granie czynnością konfliktogenną.
UsuńZ graniem jak z alkoholem i ogólnie jak ze wszystkim, trzeba znać umiar. Zresztą nie miałbym czasu na ogranie wszystkiego, tym bardziej, że GTA nowe dalej męczę, stąd zaległości w RPG-ach, Diablo 3 nieskończone, Dragon Age 2 nieskończone, Mass Effect 3 dopiero w poprzedni weekend, a tam jeszcze pudełko z Dark Souls leży nieruszone. Koszmar gracza.
Sieah sprawdź sobie nowy album Shada "Flying Colours". Jeśli coś w niezależnym rapie w tym roku ma rozjebać, to ten album na pewno ma spore szanse.
OdpowiedzUsuńWiem, słyszałem, poprzedni album naprawdę mocny, sprawdzę na 100%
Usuńhttp://i.imgur.com/EEBWseM.jpg Sieah a mówiłeś, że polscy raperzy nic nie wymyślili :D :D
OdpowiedzUsuńOż kurwa od dziś zero szacunku dla kseroboja Szejdiego.
UsuńIm więcej dissów na Future tym lepiej co? http://www.sharebeast.com/c83vov64qb63
OdpowiedzUsuńRich Homie Quan- jak ta ksywa musi boleć Nasira Jonesa :(:(
UsuńCo do dissu to tak, im więcej tym lepiej, wywalić tego wyjącego pedała z muzyki i z płyt poważnych raperów.
Jak to Sieah, przecież Future to twój ukochany newschool w swoim najbardziej newschoolowym wydaniu.
UsuńJa już chyba mogę się uważać za przedstawiciela starego porządku, dzieciaki mogą mnie na forum wytykać palcami z powodu mojego zacofania.
UsuńTe fenomeny w postaci Riff Raffa, Lil B, Kreyshawn (czy jak tam się ją pisało), Future to już nie moje pokolenie, długo musiałem przepraszać się z Drejkiem.
Ja na południu dalej siedzę mentalnie w latach 2005-2008, dlatego Future to dla mnie żaden newschool, to przygłup do odstrzału.
Te dissy raczej nic nie dadzą bo Future już i tak wylizał dupę wszystkim u których był i pewnie dalej go będą zapraszać. Ponadto ten wyjec o dziwo jest dosyć ceniony w USA, często w różnorakich rankingach pojawia się w pierwszej 10 newschoolowego hip-hopu. Chociaż przyznam, że niektóre bangery jak np. ten http://www.youtube.com/watch?v=djE-BLrdDDc są na tyle dobre, że jestem w stanie zdzierżyć nawet Future na refrenie.
UsuńByły jakieś kawałki, na których Future wypadł gościnnie naprawdę dobrze, ale nie pamiętam teraz, których. Ale słuchać całą płytę od niego- omatkoboskakurwa
Usuńhttp://www.bet.com/video/hiphopawards/2013/cyphers/t-d-e-kendrick-lamar-and-others-uncut.html Drejk wpierdolony i wysrany ale czy rapgra także? Patrząc na te wersy może jednak Kendrickowi uda się przyćmić Eminema na feacie i oficjalnie zostanie nowym krulem?
OdpowiedzUsuńDobrze pocisnął, ale jak na moje to Jay Rock poleciał lepiej, a najlepiej w ogóle SH i Ortiz zwłaszcza.
UsuńSłyszałeś że Jon Connor jest w Aftermath? Ciekawe co z tego będzie.
OdpowiedzUsuńOby nie to samo, co z Rakimem.
UsuńSieah, jak oceniasz swoją wiedzę o rapie w skali 0-5/5?
OdpowiedzUsuń