czwartek, 23 czerwca 2011

Pierwsza połowa 2011 roku (Pt. 2)

Porażka to uczucie, z którym najtrudniej się pogodzić, ale które najłatwiej wytłumaczyć.
"Przegrali 0:6 z Hiszpanią, no ale w końcu to późniejsi mistrzowie świata!".
"Nie wygrali walki o Europejską Stolicę Kultury, no ale zwycięzcy oszukiwali i mają Zdroja w rządzie!"
"UPR znowu 0,02% poparcia w wyborach, no ale przecież w sondażach internetowych 10% mieli!!!!"

Każdy ma swoje powody, by własne klęski racjonalizować, tłumaczyć.
Raperzy też. Każdy raper ma w swojej karierze takie okresy, kiedy wychodzi mu znacznie mniej, niż powinno. Wszyscy przez to przechodzą, albo pewnie by przeszli, gdyby tworzyli dłużej (tu piję do amerykańskiej Wielkiej Czwórki Martwych).
Zapewne niektórzy, pomimo druzgocącej krytyki recenzentów i fanów zachowują dobre samopoczucie (jak niezapomniany O.C.), inni tłumaczą się chęcią eksperymentu i nieczułością, ciasnotą umysłową odbiorców (vide "Rebirth"), reszta taktownie milczy.
Niesłusznie!
Zabawmy się! Stwórzmy wymówki autorom najbardziej żenujących spektakli w tym roku.
Oto niezwykła podróż przez najgorsze gnioty w rapowym światku, a także przez rozczarowania i płyty, których przeciętność okrutnie zderzyła się z wielkimi oczekiwaniami. Do każdego gniota w promocji wymówka, które pomogą najwierniejszym i najbardziej ślepym fanom tłumaczyć porażkę idola.
Let the roasting begin!



Część 1.
Miałeś chamie złoty róg


Dj Quik- Book Of David
Ocena 3/5


Co zawiodło:
Zawiódł chyba głównie Quik, który najlepsze lata ma za sobą. Niewielka wartość rozrywkowa, ujemne bujanie, tylko kilka naprawdę fajnych chwil. Nie jest fatalnie, ale mogło (musiało?) być znacznie, znacznie lepiej. Gdzieś tam Quik nawija, żeby nie porównywać go do Dre, bo zastrzeli. Ja nawet bez tej groźby nie zaryzykowałbym takiego porównania.

Oficjalna wymówka:
Żadnej sensownej.



Random Axe- Random Axe
Ocena 3/5


Co zawiodło:
Guilty Simpson, który nudzi. Nierówny Black Milk. Zerowa ambicja i niekonwencjonalność w kwestii lirycznej, kolejny uliczno-braggowy cd, jakich wiele. Dobra forma Seana P nie pomoże w takim stopniu, by podnieść ocenę wyżej.

Oficjalna wymówka:
Hehe fani Lil Wayne'a nigdy nie zrozumią wielkości tego albumu. Klasyczny album w starym dobrym stylu. Sean Piii!



KRS-One & Bumpy Knuckles- Royalty Check
Ocena 3/5


Co zawiodło:
To chyba jasne. KRS wypluwa te płyty z siebie niczym karabin maszynowy. Tyle, że strzela ślepakami. Ma jeszcze, mimo powtarzalności, na tyle charyzmy, by nie nagrywać megagniotów, a Bumpy sporo pomaga swoją energią i nawet niezłymi bitami, ale ponad trójeczkę nie mieli szansę się wznieść.

Oficjalna wymówka:
Są gorsze płyty koleś. A zapowiadana płyta dwóch wyleniałych... eee tzn. wspaniałych legend, Premiera i KRS'a rozpierdoli! Mark my words!



Count Bass D & Insight- Risk Takers
Ocena 3/5


Co zawiodło:
Ciekawość i niesztampowość. One głównie zawiodły, albo opuściły autorów tego cd w studiu. Flow i energia opuściły Count Bassa. Koncepty Insighta. Iskra opuściła podkłady. Nie jest tragicznie, ale zbyt przeciętnie.

Oficjalna wymówka:
Faktem jest,że płyta jest monotematyczna i zdecydowana większość numerów to braggi i wszelkiego rodzaju aspekty mcingu ale z drugiej strony wychodzi im to świetnie i czy kiedykolwiek zarzucił ktoś Pięknemu Tonemu że przez ostatnich 15 lat nawija w kółko o rybach,wizirze i dupie(ach) Maryny? Jedynym wyjątkiem potwierdzającym regułę jest Seize The Moment w którym panowie próbują przekonać słuchaczy,ze warto iść za marzeniami i nigdy się nie poddawać (całkiem fajna zwrota CBD).A poza tym to Count i Sight liczą wszystkie słabe wersy i widzą wszystkie wady wack Mc's,wypowiadają im wojnę i nie mogą się zdecydować którym z opanowanych przez siebie stylów mają ich pokonać choć i tak jest to bez znaczenia bo zawsze są jeden krok do przodu i prowadzą w tym peletonie.Ryzyko jakie podejmują jest więc stosunkowo niewielkie bo są po prostu dobrzy i mogą sobie pozwolić nawet na hipnotyczny taniec z ulicznymi wężami a i tak jakiekolwiek odpowiedzi słabych Mc będą brzmiały sztucznie.
(czyli w skrócie- jest chujowo, ale na dobrym poziomie).



Grieves- Together/Apart
Ocena 3/5


Co zawiodło:
Grieves trochę za bardzo zapętlił się na problemach emocjonalnych. Kolejny podobny track, rapowany takim samym flow, na czułym bicie potrafi człowieka znudzić.
Singlowy song był fajny, ciekawy, można było zrobić chyba więcej takich odlotów. A tak zaczynamy mieć dość tych jego problemów po 2 tracku.
Trochę nudno jest, a nuda to najgorszy wróg rapera. Nie budzi nawet ułamka tych emocji, które pamiętamy z solowej płyty Kno czy nowego albumu Cunninlynguists.

Oficjalna wymówka:
Piękny, wspaniały cd, dla fanów Sluga i dojrzałego rapu. Nigdy wcześniej nie mogłeś powiedzieć sobie "jestem gejem" w przyjaźniejszej atmosferze.



Pete Rock & Smif-n-Wessun - Monumental
Ocena 3/5


Co zawiodło:
Ta płyta nie ma poważnych wad. Jest po prostu przeciętna. Są solidni raperzy, jest solidny już tylko, niegdyś genialny, producent, są fajne niektóre guest appearances.
Nic spektakularnego, ale i nic katastrofalnego.

Oficjalna wymówka:
Pete Rock tworzy takie bity, że szok. Nie, nie słuchałem tej płyty, ale w latach 90-tych tak robił, więc czego się kurwa przyczepiasz? A Tek N Steele to klasyka rapu i się nie sprzedali.



Część 2.
Negro please...



Blueprint - Adventures in Counter-Culture
Ocena 2,5/5


Ośmieszył się, bo:
Próbował zmiksować wyjątkowo podłe wstawki śpiewane, niektóre o ironio (w stosunku do tytułu) z autotune, z innymi klimatami. Szkoda, bo te inne klimaty, tradycyjniejsze cuty, są naprawdę fajne, a singiel, "Radio-Inactive" to wybitny kawałek. Nie wiem, jaki był koncept tego cd, ale wyszedł on okropnie. BP to świetny raper, ale musi chyba wrócić do korzeni.

Oficjalna wymówka:
Chciał spróbować czegoś nowego. Miał prawo, Weezy nie miał, taka różnica. Brzmi to marnie, ale to podziemie, a podziemie zawsze kilka klas przed mainstreamem.




Blaq Poet - Blaq Poet Society
Ocena 2,5/5



Ośmieszył się, bo:
Cóż, jest tylko średnim raperem. Brakuje tej płycie czegoś elektryzującego, nawet jeśli na poprzedniej płycie bity Premiera były z odzysku, to samo genialne intro zjadało ten cd bez problemu. Jest nawet jeden, fajny track z dobrym konceptem (Hood Talk), ale to za mało. Nuda, toporność, sztampa. Nie polecamy.

Oficjalna wymówka:
Niestety Blaq Po nie ma fanów, żadna do tej pory nie powstała.



Hail Mary Mallon - Are You Gonna Eat That?
Ocena 2/5


Ośmieszyli się, bo:
W sumie to nie ośmieszyli się. Nagrali cd, który jest zbyt chaotyczny, jak na moje standardy. Nie zrozumiałem za bardzo zajawki chłopaków, nie dotrwałem do końca. Zdanie o Aesopie zmieniłem już jakiś czas temu, na pozytywne, zwłaszcza słuchając jego bitów, niemniej tutaj panowie nadają na falach dostępnych chyba tylko dla ultrasów Def Jux.
Liczyłem na jakiś konceptualny album, dostałem zlepek pomysłów, tekstów, bitów, który każdy sobie może na swoją modłę interpretować. W pewnych sytuacjach może to być zaleta, ale nie tutaj.

Oficjalna wymówka:
Ta płyta to sama esencja Def Jux. Jaram się wszystkim, nawet tym, że nie wiem, o co im w sumie chodzi. AAAAaaaaaaaa, brakowało mi takiego rapu. Single brzmią Defjuxowo, jest git. Sprawdzam całość!




Jim Jones- Capo
Ocena 2/5


Ośmieszył się, bo:
Nie ma absolutnie warunków do samodzielnego udźwignięcia całości płyty ze swoimi mikroskillsami i marnymi tekstami. Nadaje się jedynie na krótkie wstawki na płytach Dipset, ewentualnie do skandowania ad-libów. Męczy, nudzi, Irytuje. Lepiej sprawdźcie nowy cd Cam'rona i Vado.

Oficjalna wymówka:
Taki już jest, slow flow i chujowe teksty. Można być chujowym stylowo. Swag nigga.


Część 3.
Błagam wyłączcie to



Tyler, The Creator- Goblin
Ocena 1,5/5
Pełna recenzja tutaj.




Blu - Jesus LP
Ocena 1,5/5


Ogłuchłem, bo:
Ma czelność wydawać składankę pełną krótkich tracków, i jeszcze nazywać to "LP".
Ta zbieranina zakurzonych odrzutów tylko czasami jest słuchalna. Jaki był sens wydawania tego? Ma szczęście, że jest to darmowa opcja, bo ocena byłaby chyba 0/5.
Jak jesteś fanem "Below The Heavens" to nawet tego nie tykaj.

Oficjalna wymówka:
No przecież to jest za darmo, a "LP" dodali na internecie. Poza tym ja wszystko od Blu przyjmuję bezkrytycznie, tak, to, o czym myślisz, na twarz też bym przyjął :):):)
(cytat z pewnego forum)



Lil B - Angels Exodus
Ocena 1/5


Ogłuchłem, bo:
Jego rap jest obrzydliwy, flow ma paskudne, przekaz tandetny, głos wkurzający, technikę nieistniejąca, charyzmę zerową. Świat nie powinien wydać na świat tego pana.

Oficjalna wymówka:
???


--------------------------------------------------------------------------------

Tak też przedstawia się rok 2011, póki co.
Pominąłem wyższe stany średnie (płyty z ocenami 3,5 których parę też było).
Jeśli chodzi o najgorsze płyty, to chyba jest podobnie, co w 2010 roku, w którym to też były niezłe gnioty (Twista, Juvenile).
Pozostaje mieć nadzieję, że marne płyty dalej będą wychodziły, żebym miał materiał na podsumowanie w grudniu.
No, to czas powrócić do normalnych recenzji.


piątek, 17 czerwca 2011

Pierwsza połowa 2011 roku (Pt. 1)

Półmetek nowego roku już za nami.
Nie ma to jak zacząć od odkrywczego zdania co?
Jak zawsze- wiele działo się na świecie, bla bla bla.
Cóż, rok 2010 był naprawdę wspaniały dla rapu, 2011 wydaje się go dzielnie gonić.
W poprzednich 12 miesiącach dałem 4 oceny 5/5 (K-Rino, Kno, Eminem, Kanye), w tym żadnej jeszcze, ale w końcu jeszcze do końca trochę czasu zostało.
Rap może i trochę zwolnił, ale to pewnie dlatego, że największe gwiazdy (Wayne, Dre, Kanye & Jay, Jeezy, Nas) swoje tegoroczne premiery wciąż przekładają, albo zapowiadają.
W "Detox" nikt normalny już nie wierzy, na pozostałych czekam z niecierpliwością.
Działo się w ciągu tego półrocza sporo, warto więc chyba to wszystko ująć w ramy, i, po ludzku, pooceniać.
Oto zbiór wybranych płyt z tego roku, a przynajmniej tych wartych dwóch zdań.



1. Debeściaki (od 5/5 do 4,5/5)
Tym razem najlepszych reklamuje boska Carolina



Jezus Cię kocha.
No no, bez skrytych uśmieszków, nie w TEN sposób.
Nie poczujesz się może od tego jak świeżo zdjęta z jezusowego członka Maria Magdalena, ale zasługujesz na wzmiankę na blogu w kategorii "Najlepsi".
Płyty warte uwagi, piękne, prawie idealne, ale także te naprawdę zacne, dobre, którym czegoś mniej lub bardziej istotnego zabrakło. Zostaną w pamięci.
Możesz z dumą patrzeć na pozostałych. Rok 2011 był Twój.



WC - Revenge of the Barracuda
Ocena 4,5/5
Pełna recenzja tutaj.




Snoop Dogg- Doggumentary
Ocena 4,5/5
Pełna recenzja tutaj.




Murs & Terrace Martin- Melrose
Ocena 4,5/5
Pełna recenzja tutaj.




Tech N9ne- All 6's and 7's
Ocena 4,5/5
Pełna recenzja tutaj. Tak, wiem, że to głupie, skoro to przecież poprzedni wpis. Ale co tam.




Cunninlynguists- Oneirology
Ocena 4,5/5
Pełna recenzja tutaj.




Beastie Boys- Hot Sauce Committee Part Two
Ocena 4,5/5
Pełna recenzja tutaj.




Slaine- A World With No Skies
Ocena 4,5/5

Plusy
+ Świetny, duszny klimat
+ Slaine wkurzony, rozkminiający, chwalący się
+ i posiadający naprawdę zacne możliwości na majku
+ Mocna, równie mroczna produkcja
+ "Must Have" dla każdego fana ostrych rapów

Minusy
- czasem nawiązuje do nudnawych klimatów JMT
- ze 2 bezpłciowe bity
- i również ze 2 mniej fajne lirycznie songi



Wiz Khalifa- Rolling Papers
Ocena 4,5/5

Plusy
+ Rozrywka w najczystszej postaci
+ Najlepszy imprezowy cd od wielu lat
+ Idealnie wyprodukowany
+ Zawiera także parę zacnych, mniej bangerskich akcentów
+ Ten prawdziwy Mr. Slow Flow
+ Świetne refreny i dobry śpiew samego Wiza
+ Cassie w teledysku (u mad?)

Minusy
- zgredy i pedały narzekają, że to pop rap
- a to jest tymczasem już chyba aż dance rap



Classified- Hand Shakes and Middle Fingers
Ocena 4,5/5

Plusy
+ Świetnie napisane i pomyślane
+ Bardzo dobra technika
+ Modelowy przykład niezamulającego, niestękającego na mainstream podziemia
+ Świetne refreny
+ Mocne featuringi
+ Nieszablonowe, przebojowe, charyzmatyczne
+ Świetnie wyprodukowane

Minusy
- nie ma! nie ma! nie ma!



Blue Scholars- Cinemetropolis
Ocena 4,5/5

Plusy
+ Najlepszy póki co w tym roku koncept na płytę
+ Ciekawe, umiejętnie zbudowane kawałki
+ Fajny, rozkminkowy klimat
+ I takaż produkcja
+ Geologic to naprawdę dobry raper
+ Każdy track inny

Minusy
- choć ze 2 gorsze podkłady by się znalazły
- zapiekli truskule narzekają, że to nie to, co kiedyś
- ale to, jak wiadomo, matoły



E-40- Revenue Retrievin': Overtime Shift
Ocena 4,5/5

Plusy
+ Niesamowite wręcz basy, synthy, minimalistyczne bangery
+ Rozpierdoli każdy samochód
+ Ogólnie całość produkcji
+ E-40 jako raper jaki jest, każdy wie. Mi odpowiada.
+ hiciarski, efektowny, nie mający zapychaczy album
+ Progres w stosunku do poprzedniej płyty

Minusy
- lirycznie nic wielkiego
- jak to nie ma czasu grać w Call of Duty?!?!?!?!?!



Daz- D.A.Z.
Ocena 4,5/5

Plusy
+ Jeden wielki banger
+ Każdy track to niesamowity, hiciarski strongman
+ Agresywny, charyzmatyczny Daz
+ Dobre featuringi
+ Po prostu raw rap pod bujające podkłady
+ Skończył "wskrzeszać g-funk" i zaczął robić muzykę
+ Progres w porównaniu z poprzednimi, nudnymi płytami

Minusy
- konceptów czy wielkich tekstów tu nie uświadczysz
- zapychacze?

--------------------------------------------------------------------------


2. Peleton (4/5)
Do jeszcze lepszych nagrywek zachęca Mila Kunis




Dałeś z siebie wszystko. Nie wyszło może tak, jak chcieliby fani, a może nawet nie tak, jak Ty byś chciał, jednak możesz położyć się ze świadomością, że dałeś w tym roku muzyce coś więcej, niż inni.
Widziałeś konkurentów uciekających Ci za horyzont, ale możesz spokojnie oglądać się za też za siebie, widząc zdyszane tuziny pokonanych.
Metaforycznie- masz może i miseczkę A, pryszcze i nos wiedźmy, ale oczy jak Bette Davis.
Dzięki.



Saigon- The Greatest Story Never Told
Ocena 4/5
Pełna recenzja tutaj.




Pharoahe Monch- W.A.R.
Ocena 4/5
Pełna recenzja tutaj.




Brotha Lynch Hung - Coathanga Strangla
Ocena 4/5
Pełna recenzja tutaj.




K-Rino- Alien Baby
Ocena 4/5

Plusy
+ Mocne lirycznie
+ Dobre koncepty
+ Technika, bragga, wszystko to, z czego Eric słynie
+ Jak zawsze niepokonane pancze

Minusy
- jakoś tak mniej imponuje niż poprzednia monumentalna produkcja
- a i słabe bity się znajdą



Talib Kweli- Gutter Rainbows
Ocena 4/5

Plusy
+ Zróżnicowanie liryczne
+ Fajnie wyprodukowana
+ Dobry klimat
+ Talibowi dobrze wychodzi pokazywanie innego oblicza

Minusy
- parę mniej udanych songów (np. storytell)
- czasem za słodko
- no i nie tak, jak miał brzmieć ten cd dla truskuli



Raekwon- Shaolin vs. Wu-Tang
Ocena 4/5

Plusy
+ Mroczna, uliczna płyta
+ Dobry, niebezpieczny klimat
+ Rae w dobrej formie, także technicznej
+ Mocna produkcja
+ Dobrzy goście

Minusy
- słabsi goście
- CO ZA KURWA POMYSŁ Z TYMI KRÓTKIMI TRACKAMi?!?!?!
- wyjątkowo denerwujący bit od Khalila



G-Side- The One...Cohesive
Ocena 4/5

Plusy
+ PIĘKNIE wyprodukowane
+ Hastlerski, spalony vibe
+ Spokojna, bujająca płyta

Minusy
- niespecjalne lirycznie
- emotka w tytule tracka? Serio?
- nic odkrywczego w żadnej sferze



Travis Barker- Give the Drummer Some
Ocena 4/5

Plusy
+ Fajne, rap-rockowe klimaty
+ Znaczna większość (jest taki zwrot?) raperów bardzo ładnie jedzie
+ Travis wymiata na perkusji

Minusy
- jak to zwykle bywa przy tylu raperach- brak spójności
- Cool Kids i Kid Cudi słabo
- nie da się w takiej konwencji klasyka nagrać



Cam'ron & Vado- Gunz n' Butta
Ocena 4/5

Plusy
+ Gangsta i hustla na dobrym, znanym poziomie
+ Cam w pięknej formie, technika, zabawne wersy
+ Większość dobrych hitów

Minusy
- Vado wyraźnie słabszy na tle wielkiego kolegi
- niektóre podkłady



Kool G Rap- Riches, Royalty & Respect
Ocena 4/5

Plusy
+ Technika i głos G Rapa
+ Mroczna, surowa produkcja
+ Tylko Havoc jako featuring
+ Także inne akcenty poza gangsterką

Minusy
- flow i energia już nie takie, jak w 1995...



The Undergods- In God We Trust, Crush Mics to Dust
Ocena 4/5

Plusy
+ W końcu Canibus na dobrych bitach
+ I co on na nich wyczynia!
+ Naprawdę świetne braggadocio od Propane'a
+ Luz Keitha
+ Featuring Tech N9ne'a

Minusy
- Murray przyćmiony trochę przez szalonego nerda
- jednowymiarowość



Vast Aire- OX 2010: A Street Odyssey
Ocena 4/5

Plusy
+ Bardzo dobra produkcja
+ Klimat
+ Cd w starym stylu
+ Spodoba się nie tylko fanom Can Ox


Minusy
- Vast to wybitny na majku nie jest...
- do tego monotematyczny
- dość marnie goście wypadli


--------------------------------------------------------------------------

Koniec.
Niedługo pt. 2- czyli ci, którym nie wyszło, oj nie wyszło.

piątek, 10 czerwca 2011

Tech N9ne- All 6's And 7's [June 7, 2011]


Ocena:



Liryka

Muzyka

Klimat

Wytwórnia Strange Music po raz drugi w tym roku puka do drzwi Rapbzdur.blogasqspot.komcia. Lepiej nie pytaj się głupio "Kto tam?", bo w naszych progi wkracza "The Best Independent Rapper" i "Najbardziej znany nieznany raper".
Choć niektóre aspekty jego fenomenu niekoniecznie muszą pasować przeciętnemu słuchaczowi, to Tech N9ne dawno temu już przekroczył linię pomiędzy cudakiem z irokezem, idolem hipsterskich horrorkorowców, a w pełni akceptowanym przez fanów raperem z naprawdę nieprzeciętnym warsztatem.
Jeśli jedną nogą dalej tkwił w bliżej nieokreślonym hipsterskim bajorku wzajemnej adoracji, to recenzowanym tu albumem zdecydowanie postawił na normalność. Tech N9ne- Żeby Żyło Się Lepiej... no, może nie aż tak, ale "All 6's And 7's" przypadnie Ci do gustu, nawet jeśli nie jesteś matołem z wymalowaną paszczą mieniącym się "juggalo". On dalej jest psycho, baby.


Dla niewtajemniczonych, juggalo to ludzie robiący z siebie mrocznych klaunów za pomocą białej i czarnej farby:


Kojarzeni raczej z Insane Clown Posse i Twiztid, zespołami z tego samego wybrzeża co Techu. Widziałem co prawda w necie foty Techa tam samo malującego mordę, ale na szczęście nie poszedł w stronę raczej wsiowych kapel wcześniej wspomnianych.
Juggalo to opcja dla nieakceptowanych gimbusów, żartujących sobie chyba z zespołu KISS, więc takowej opcji nie polecamy. Choć, mimo mojej niechęci do tej mody, nie mogę jednakowoż z całą pewnością stwierdzić, że juggalos nie potrafiliby szybciej niż premier Donek zbudować autostrady A2. Na Euro do nas bym ich nie zaprosił, denerwowaliby tylko odmiennością naszych rodzimych, napakowanych przygłupów zwanych też kibicami, którzy i tak będą mieli już dość stresu podczas pierwszego meczu naszej reprezentacji, drugiego meczu naszej reprezentacji O WSZYSTKO, i trzeciego naszej reprezentacji meczu, zwyczajowo, już o honor.
Podejrzewam, że jakby ci analfabeci, grający w piłkę
("Mecz był dobry zrobiliśmy bramkę ale potem przeciwnik miał bramkę miałem sytuację Kowalski dobrze wyłożył ale spotkanie nie poszło jak chcieliśmy za tydzień gramy Polonię i spróbujemy",
"Ale ja pana pytałem o pana czerwoną kartkę..."
"Aha")
,albo, jak chce mój kolega, piłkję, potrafili coś po angielsku, można by im śmiało puścić nowy cd od Tech N9ne'a, dostaliby pozytywny zastrzyk energii, nie tylko od tych tracków z rockowych kopnięciem.
No, skoro już tak jesteśmy przy piłkarskich klimatach, to wyobraźmy, że nasza reprezentacja, nasze Orły (niekoniecznie aktualny skład) mierzą się z drużyną przeciwną, i grają o poszczególne kawałki, składające się na końcową ocenę płyty Techa. Rywalem będą Grube Dzieciaki z Wodogłowiem, bo nie ukrywajmy, Wyspy Owcze bałem się trochę wyzwać, gdyż chcę, by nasi wygrali. No, i tylko grubachy zgodziły się grać za darmo. Poza tym z grubych zawsze beka łatwa jest.
Zaczynamy więc.

Punkt 1: Obrona
Grubasy w pierwszej akcji przypuszczają chytry atak, kamuflując w fałdach futbolówkę, a ich napastnik, Samuel Etona, zmierza się do paskudnego strzał, płasko po ziemi. Widać już radość na trenerskiej ławce, gdzie menedżer, Joseph Cholesteriola, wznosi ręce w geście zwycięstwa. Wysuwa też oskarżycielsko palec i mówi:

Tech N9ne się sprzedał.

Takie twierdzenia można było usłyszeć, gdy fanatycy Strange Music się dowiedzieli, jakie będą featuringi. Lil Wayne, Busta Rhymes, E-40, Snoop Dogg...
Wśród producentów m.in. J.U.S.T.I.C.E. League, B.o.B. No i niektóre podkłady mocno mainstreamowe, zupełnie nie-n9nowe (sami to wymówcie). Czyżby Tech zdradził ideały bycia niezależnym? Już nigdy nie założy swetra?
Spokojnie. Pamiętajmy, że wydawcą płyty jest w dalszym ciągu niezależny label, Strange Music, który wydał także, nawet w tym roku, Brotha Lyncha.
Nie ma co rozpaczać nad tym, że featuringi komercyjne są, niby po raz pierwszy u Niny (a przecież Three 6 byli na "K.O.D."). Proponuję słuchać "All 6's And 7's" bez żadnego takiego nastawienia.
Sprzedał się, nie sprzedał się, odstawmy to na dalszy plan.
Zresztą, nawet po sprzedaniu się można robić piękną muzykę.

Punkt 2: Płynne przejście na środek pola
Na swoje nieszczęście, Etona potknął się o własne nogi i nie udało mu się oddać strzału na naszą bramkę. Piłka szczęśliwie ominęła naszego Jodłowca, który również szykował się do precyzyjnego strzału na bramkę Szczęsnego, i trafiła do Lewandowskiego, a ten sprytnym zwodem minął wrażego pomocnika, Lucho Grubaleza. Na twarzy Lewego widać pewność w prowadzeniu piłki, zdecydowanie, zupełnie jakby chciał nam coś powiedzieć, przekazać niezbity argument, że:


Produkcja dała radę.
Niektóre poprzednie płyty Techa cierpiały trochę przez amatorów, biorących się za trudną sztukę robienia słuchalnych bitów.
Cóż, na liście producentów w dalszym ciągu masa nołnejmów, jednak, jak zostało już wcześniej zaznaczone, są i znane nazwiska. Na pewno każdy kojarzy specjalistów od bangerów, J.U.S.T.I.C.E. League, którzy wyprodukowali tu jeden z klimatyczniejszych podkładów, czyli "Boggieman". B.o.B zrobił niezły bit do "Am I Psycho", a lokalna gwiazda, członek Basement Beats, Jayson "Koko" Bridges, popełnił "Overtime", który równie dobrze mógłby trafić na cd Fabolousa, czy Nelly'ego. Podkład dobry pod tematykę, czyli dupeczki, blichtr, seks, i inne rzeczy tobie, nieudaczniku, niedostępne.
Dalej, znany tylko fanom Strange Music człowieczyna o nicku Seven, może mieć najlepszy bilans ze wszystkich producentów na "All 6's And 7's", nie tylko dlatego, że ma ich najwięcej (choć to w sumie logiczne, że dlatego, no kierwa mać, trudno).
Co ważne, bity są zróżnicowane, niekiedy duszne, klaustrofobiczne, klimatyczne (Boggieman, Technicians, Strangeland, Delusional), innym razem atakujące fajnym rockowym akcentem (Worldwide Choppers, So Lonely, If I Could), słowem, można się wkręcić, bez zgrzytania zębami.
Nie znaczy oczywiście powyższy akapit, że nie ma słabych podkładów. Są, i to wyjątkowo marne, zaskakujące na tle pozostałych bangerów z tego albumu.
Mowa tu o "Fuck Food", który, przy takiej obsadzie, zasługiwał chyba na coś bardziej godnego niż takie plumkanie. "I Love Music" sprawi, że odkochasz się w muzyce, a "You Owe Like Pookie" spowoduje, że zrobisz może nie pookie, ale pukie pukie. Pojawia się więc rysa, skaza, ale dodaje ona tylko charakteru, idealne rzeczy są chyba nudne. Zresztą w innym wypadku musiałbym postawić 5/5, a to chyba jeszcze nie ten poziom...
Brzmienie całej płyty ma nieraz mocno mainstreamowy vibe, są cykacze, bangery, elektroniki i keyboardy (np. mój ulubiony "Promiseland"), ale i są bardziej podziemne akcenty. Takie kolaże są wg mnie optymalne, po prostu każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Punkt 3: Morderczy atak
Lewy doskonale podał do Pawła Brożka. Jeden przebiegły manewr ciałem, pogibanie się w lewo i prawo, i obrońca Gabriel Obżertan zostaje z tyłu. Brożu pędzi pewnie na bramkę, i zaraz nastąpi decydujący moment spotkania. Kibice śpiewają, śpiewają, z trybun dobiega głośne:


"Tech N9ne to bestyja, a Oesteerowi jebie z ryja"
(a kto mówił, że przyśpiewki kibiców są ambitne?)

Mało kto tak składa rymy, jak Nina.
Niewielu "sprzedanych" raperów tak płynie, jak on.
Jestem w stanie zaryzykować twierdzenie, że tyle rodzajów flow, zaprezentowanych na jednej płycie, to nie jest wydarzenie, które często nas nawiedza, chyba, że słuchasz płyty Eminema albo Jaya. Posłuchajcie sobie "He's A Mental Giant", "I Love Music", "Pornographic", "If I Could" czy "So Lonely". Słyszycie? Jest wrażenie, że nie ma podkładu, na którym ten wariat nie spisałby się wzorowo. Wolny bit, szybki bit, nawet brak bitu, zwrotka, refren, bridge, wszędzie ten chłopaczyna szaleje.
Brawo.
Następną kwestią jest technika. Ze znanych rapersów chyba nikt już tak nie wypluwa z siebie dwukrotnych, no, może na nowej EP od Slima i Royce'a coś takiego można usłyszeć, ale trzeba długo szukać. Takich kawałków na płycie Techa jest bardzo dużo, naliczyłem takich popisów na ponad połowie z 24 dostępnych na normalnej wersji. Co ciekawe, nawet kawałki nastawione teoretycznie raczej na klimat, jak "Strangeland", mają swoją porcję popisów technicznych. Kolejny wielki plus.
Dobrze czasem znaleźć takie akcenty na czymś innym niż nudziarskie truskulowe kloce.
Warto też dodać, że charyzma wręcz emanuje od Techa.
Luz, pewność siebie, bezczelność, spokój i jednoczesna energia. Wskaż mi polskiego rapera, który tak potrafi.
Fajnie, że nie wszystkie tracki to popisy braggadocio, które, choć zawsze imponujące, mogą znudzić po jakimś czasie. Tech ma słuchaczowi więcej do zaoferowania. Choćby tribute dla matki, zawsze w cenie, wszak to najważniejsza osoba w naszym życiu, do pewnego momentu oczywiście, czy opis relacji z zostawioną w domu kobietą.
N9ne ma też trochę żalu, goryczy, wyrzutów do fanów, zarówno tych, którzy go znają i krytykują za sprzedajność (Love Me Tomorrow), jak i tych, którzy go nie znają, głównie właśnie za to, że go nie kojarzą. Cóż, może to właśnie jest płyta, która ten stan rzeczy zmieni.
Pojawia się też dwa razy interesujący zarzut innych ludzi, że Nina to lider jakiegoś kultu, porównują go m.in. do Jima Jonesa, i do nie tego z Dipset, o którym pewnie od razu przygłupie pomyślałeś. Wygoogluj.


Ten sympatycznie wyglądający pan, jako lider sekty Świątyni Ludu, doprowadził w ciągu jednej nocy do zbiorowego samobójstwa 909 ludzi (!), w tym dzieci.


Cóż, nie słyszałem jeszcze, żeby jakiś fan Techa palnął sobie w łeb, nawet z durnego skrzydła juggalowego. Byłaby beka może- zabił się, bo Tech N9ne nagrał z Lil Wayne'em. Oj, uważasz, że ludzka śmierć to nie temat do żartów. To chyba złą recenzję czytasz, wątpię albowiem, by Techu nie jarał się krwią, okultyzmem i takimi tam. Devil Boy, pamiętacie co?
W każdym razie N9ne, o dziwo, właśnie, nie jest zadowolony z porównań do Jonesa czy Koresha, i twierdzi, że on stoi za pozytywnymi wartościami. Cóż, ok.
Nie jest istotnie tak, że jakieś obrazoburcze teksty tu padają, szatanizmu i magii, może poza tworzeniem własnych światów, tu nie uświadczysz.
Swoją drogą ciekaw jestem, jak religia katolicka zareaguje na nieuchronny już chyba fakt z przyszłości, czyli odkrycie innych form życia, inteligentnych, by sprawę skomplikować.
Będą mieli pewnie oni własne wierzenia, przekonania. Jak odpowiedzą na to hierarchowie, purpuraci, sam Benedykt 156 albo Jan Paweł 300?
Będzie wciskał, że Żydulce Jezuska nabili na krzyż także za grzechy zielonych ludków? Maria nie dawała Józefowi również dlatego, że mieszkańcy jakiejś V384 w galaktyce Centuriona X4 czekali na niepokalane poczęcie?
Szkoda, że nie dożyjemy, by zobaczyć, jak to będzie.

Punkt 4: Pomeczowy chillout
Trybuny opustoszały, mecz zakończył się wynikiem znanym wszystkim, jupitery już zimne, murawa, choć sztuczna, budzi się do życia ponownie, Szpakowski z Lubańskim już przestali szukać Puziola do wywiadu, Borek już wie, co chcą mu przekazać jego ulubieni El Matillo Grande, El Pujero Manolo i El Pistacio Gorillo, obie drużyny na pomeczowej konferencji wydały wspólne oświadczenie. Po niezbędnych, ku rozpaczy Franca Smudy, poprawkach ortograficznych, brzmi on mniej więcej tak:


Wydawałoby się, że mamy do czynienia z płytą, której niewiele można zarzucić.
Nie jest do końca prawda. Nikomu nie spodoba się featuring Oobergeeka, Snoop Dogga.
Kawałek z Wayne'em niestety nie spełnił moich oczekiwań. Wspomniałem już o paru wątpliwej jakości podkładach.
Płyta zwalnia też trochę po tej swojej komercyjniejsze części (od "Fuck Fodd" po "You Owe Like Pookie"), nie wszyscy to zaakceptują.
Bądźmy jednak obiektywni, genialni goście (Busta, Twista na jednym tracku, po raz kolejny rozwalają, dodać do tego Techa i mamy najlepszych obecnie na rynku specjalistów od szybkiego rapu), autentyczność głębszych tracków, dobry klimat, i każdy zarzut można obalić.


Furia w oczach Jima Jonesa:
+ świetna technika
+ genialne, zróżnicowane flow
+ dobre w większości bity
+ dobre w większości featuringi, także międzygatunkowe
+ fajny klimat
+ dobrze wypośrodkowane- mainstream i klimaty typowe dla Techa


Kwitek z 50zł na Dzieło Radia Maryja:
- ze 2 słabe featuringi
- 3 słabe bity
- niektórzy powiedzą, że zbyt uniwersalne, przez co niespójne
- zwalnia trochę pod koniec, dla mnie to nie wada, ale dla niektórych pewnie tak

Tech N9ne na pewno wkracza na nowy etap kariery. Już wcześniej miał całą masę koncertów i oddaną grupę fanów, nie tylko w USA. Teraz, po swoistym crossoverze, fanbase się rozszerzy o nowych, bardziej otwartych ludzi, namnożą się zaproszenia na płyty znanych artystów (udział na "Tha Carter IV" potwierdzony przecież), fejm się zwielokrotni.
Tylko od Techa zależy, jak wykorzysta swoją szansę. "All 6's and 7's" to w każdym razie najlepsza z możliwych kart wstępu do showbiznesu, jaką mógł własnoręcznie stworzyć. Tylko czekać, aż Strange Music będzie rozpoznawalną marką na równi z Good Music czy Young Money.
Tech jest w wieku, który byłby idealny na odkrywanie nowych horyzontów. Jeśli nie pierdolnie go Magiczny Piorun, który pozbawi go nagle wszystkich jego skillsów, to może to być najlepszy nabytek mainstreamu od czasów Lupe Fiasco.
Bo skillsy to esencja nowej płyty, jej materia, i to, co po niej zostanie w pamięci fanów.