Jako jednemu z głównych promotorów dirty southu w polskim internecie i jednemu z głównych grabarzy truskulu tamże, przyjemnie jest mi ogłosić, że pocieszny, skrzeczący karzeł, będący najjaśniej świecącą gwiazdą całej sceny spod linii Masona/Dixona, dalej nagrywa, jest niezmiennie powodem wysokiego ciśnienia niejednego losowego cymbała z talii zacofanych, zapatrzonych w Nowy Jork marud i ma się ogólnie bardzo dobrze (nawet, gdy nadaje ze szpitala). A jak Lil Wayne ma się dobrze, to i hip hop ma się dobrze. A jak hip hop ma się dobrze, to i sieah ma się dobrze, i ten blog ma się dobrze.
Jeden z nielicznych raperów, którzy wydali udaną i równą tetralogię (a praktycznie chyba jedyny), deklaruje po raz drugi, że nie jest istotą ludzką, i jestem w stanie mu uwierzyć. Tako mówię ja, sieah, co truskulom się nie kłania.
Jeden z nielicznych raperów, którzy wydali udaną i równą tetralogię (a praktycznie chyba jedyny), deklaruje po raz drugi, że nie jest istotą ludzką, i jestem w stanie mu uwierzyć. Tako mówię ja, sieah, co truskulom się nie kłania.