Karola Wojtyłę przedstawia się w filmach jako dobrotliwego, wiecznie uśmiechniętego, wsuwającego kremówki przyjaciela człowieka. Lukier spływa z ekranu w ilościach wręcz niesamowitych, a Lolek na tle przygłupich, mściwych i nieludzkich agentów SB i innych tam NKWD, prezentuje się ciągle korzystnie, zawsze jednoznacznie moralnie i niezłomnie. On chyba też miał wiecznie nienaruszoną błonę.
Obdarty z ludzkich cech, z czegokolwiek, co by uczyniło jego filmową postać niejednowymiarową choć na sekundę, jest raczej komiczny, niż budzący szacunek.
Keith Elam ma zasadniczo podobnie. Odszedł raper, który nie miał zalet.
Ok, ale w takim razie jakie zalety ma MC?
Flow? Miał, choć bez fajerwerków.
Głos? Haha, tragiczny, nudny, jednostajny, bez żadnego akcentowania emocji.
Technika? A w życiu.
Dobre koncepty? Kiedy?
Pancze? Nie.
Może chociaż charyzma? Nie zauważyłem.
Emocje, pasja, cokolwiek kurwa?
No właśnie. Potrafi ktoś wskazać cokolwiek, co go wyróżniało na tle innych raperów?
Płyty Gang Starr są piękne tylko dzięki Premierowi, nawet jak jesteście psychofanami kawałka "Moment of Truth" czy "JFK To LAX", to zapytajcie sami siebie, w jakim stopniu o ich magii stanowi podkład? W CAŁYM? O, a to mnie zaskoczyliście durnie swoją światłą odpowiedzią. A co, jakby na tych trackach znalazł się, by nie szukać daleko, Jeru The Damaja? To jak niebo a ziemia, jak Beyonce a Kelis, jak orgia z 10 lesbijkami a abonament na fapland.com
Jak można na poważnie stawiać Guru obok Nasa, Kool G Rapa czy Jaya? Przecież LL Cool J go zjadał jednym wersem, ba, Cam'ron go przewyższa w każdym, KAŻDYM aspekcie.
Guru nie był tragiczny, spokojnie, daleko mi do takich stwierdzeń. Był poprawny, i to wszystko. Są oczywiście gorsi od niego, zapewne wielu, ale czy to go czyni kimś wyjątkowym?
Wskażesz 5 przymiotów, którymi Guru wyróżniał się spośród innych raperów?
No cóż, próbowałeś.
Prawda jest taka, że na tle "Wielkiej Czwórki", czyli Paca, Biggiego, L'a i Puna frontman Gang Starr wypada blado. Każdy go zjadał, pod każdym względem.
Także proponuję- trochę ciszej nad tą trumną.
Bo nie ma czego specjalnie żałować i wspominać.
PS: Wpis specjalnie przeciągnięty, by nie strzelać pod publiczkę w rocznicę śmierci Guru, i nie prowokować histerii psychofanów.
"Także proponuję- trochę ciszej nad tą trumną.
OdpowiedzUsuńBo nie ma czego specjalnie żałować i wspominać."
Bez kitu nie jestem psychofanem gangstarru ani Guru ale trzeba byc debilem ze nie ma czego żałować ani wspominać. Głos jest kwestią gustu (nas czy camron tez nie błyszczy pod tym względem). Dla ciebie zapewne wyznacznikiem zajebistego i pełnego emocji głosu jest Wayne (lubie go zeby nie było). Wiadomo ze Guru pod względem umiejętności nie dorównywał Biggiemu, Big L czy pozostałym wielkim nieboszczykom ale chcesz czy nie chcesz był żywą legendą i pisanie ze nie ma czego wspominać świadczy o twoim upośledzeniu umysłowym. pozdro!
Prawda.
OdpowiedzUsuńTy no Anonimowy ale z Guru to jest tak, jakby zmarł nagle na zawał napastnik Szombierek Bytom. Oczywiście szkoda człowieka, ale czy to jest powód do rozpaczania? Będzie ktoś go wspominał za 5 lat? Guru w nowym tysiącleciu nie zabłysnął już niczym, chcesz go beatyfikować, bo mu Premier dobre bity dawał x lat temu?
OdpowiedzUsuńPrawda w tym wpisie uderza w pysk.
OdpowiedzUsuńkiedy recka eRdoEdoeNdoO ?
OdpowiedzUsuńNie mogłem nigdy wczuć się w Gang Starr. W porównaniu do Tribe'ów czy nawet De La słabo się prezentował, właśnie przez przez Guru.
OdpowiedzUsuńWybacz kolego ale wpis z dupy. Sam nie jestem fanem Guru ale jak można gościa nie cenić za Jazzmatazz 1,2. Nie pojmuje..
OdpowiedzUsuńKontrowersyjnie w chuj ziomeczku dobry zawsze! Tekst z Cam'ronem bankowo spowodował liczne samobójstwa i zawały u szalonych backpackersów. Nie zgadzam się z częścią zarzutów, ale nie będę psuł zabawy - let the hate begin!
OdpowiedzUsuńNiestety najbardziej histeryczne komenty backpackerów odrzuciłem. A nawet i obrońcy papieża polaka dali głos.
OdpowiedzUsuń"ale jak można gościa nie cenić za Jazzmatazz 1,2. Nie pojmuje.."
Beanie Sigela cenię za 2 pierwsze płyty, ale nie będę płakał, jak umrze.
Samą prawdę napisałeś ziomek!
OdpowiedzUsuńNo, może z jednym zastrzeżeniem - Guru nie miał flow.
Propsy!
Sieah ziomie, zapomniałeś dodać, że nawet auto-tune z "Fastlane" mu nie pomógł, a według niektórych to Guru umarł właśnie wtedy. A tak w ogóle to nie tnij tylko dawaj reckę BOGA RAPU a.k.a. RENO!
OdpowiedzUsuńDOBRA, CHUJ Z GURU, GDZIE RENO?
OdpowiedzUsuńTrochę opóźniony wpis, sorry ale nie zgadzam się że Guru nie miał charyzmy. To ona moim zdaniem go właśnie wyróżniała. No i chemia z Premierem była wyczuwalna nie wiem czy to zapisać jako wadę czy co ale tak było :(
OdpowiedzUsuńJa go właśnie za to nie lubię, że jej nie miał, więc mamy problem.
UsuńAż się boję.
UsuńMiędzy innymi dlatego pytałem Cię o RYM. Za co w takim razie te 4,5 gwiazdki bo chyba nie za bity? http://rateyourmusic.com/collection/Tony_Starks/strm_a/gang+starr/1
A jak za bity, to byłoby źle?
UsuńGuru, jak dowiesz się z wpisu (swoją drogą że też chciało się go odgrzebywać), nie był tragiczny, co oznacza, że nie zaniżał jakoś wyraźnie płyt, na których występuje. Określiłem go mianem poprawny, i utrzymuję to. Wielu zaledwie poprawnych, a czasem nawet marnych, raperów wydało świetne płyty na pięknych bitach, Snoop Dogg, Warren G, Paul Wall, Wiz Khalifa, Curren$y, cała plejada gwiazd z No Limit, czy nawet Ross lub Jeezy.
Zanotowałem, dziwi mnie to trochę ale wszystko co miałem do powiedzenia powiedziałem i argumenty mi się skończyły :(
UsuńMimo wszystko trochę nie rozumiem Snoopa w wyliczance, ale mniejsza.