sobota, 15 stycznia 2011

Oczekiwania w roku 2011

2010 rok był mocny dla rapu. Nie zrobiłem wprawdzie obiecanego podsumowania, ale w sumie komu chciałoby się znowu czytać o "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" czy "Recovery", skoro można robić inne ciekawsze rzeczy?
Jak patrzysz w przyszłość, i nie wiesz, na co w 2011 czekać, to sprawdź poniższe zestawienie. Wpisy będzie oddzielać szlaczek z Adamami "O.S.T.R." Ostrowskimi, coby mikrobeki nie zabrakło.

Oto one, 10 płyt, na które najbardziej w nowym roku czekam, po 5 na mainstream i podziemie:



MAINSTREAM



Lil Wayne- Carter IV

Wiadomo, że Weezy jest dobry zawsze. Ten cedek, czyniący z serii kwadrylogię, ma szansę na stałe ustalić miejsce Wayne'a w panteonie mainstreamowych rap-bogów.
Oczekuję tego, co Dwayne dostarcza od tylu już lat, absurdalnych czasem panczy, dobrego flow, jakiegoś nowego singla, który znowu pobudzi truskulowców-forumersów razem z ich folderami mp3 do buntu, i stękania, że nie tak to się robiło w 1992.
Zamknij kurwa dupę lepiej i zobacz, co na wordpressie pisze Masta Ace.

Nadzieje:
1. Jay-Z i Eminem na featuringach
2. Powrót Mannie Fresha
3. Milion sprzedanych kopii w pierwszym tygodniu
4. Zapowiedź Cartera V zaraz po premierze
5. Po cichu liczę na Kanyego na bitach.

Co może zawieść?
1. Producenci, lepiej, by byli to sprawdzeni bitmejkerzy, niż wynalazki pokroju Bangladesha.


Jay-Z & Kanye West - Watch The Throne

Prawdopodobnie dwie najważniejsze persony rapgry obecnej dekady (+ Eminem, i jest Święta Trójca) zelektryzowały fanów wiadomością o wspólnej płycie. Co prawda rok 2010 należy raczej do Westa (genialna płyta, więcej hałasu wokół własnej osoby) niż Jaya (kilka pięknych featuringów), niemniej jestem przekonany, że to dalej Hova jest tym większym. Liczę, że będą się pięknie uzupełniać. Jest takie wewnętrzne przekonanie, że rap nie mógł dalej zajść w kierunku ideału, niż w punkt, w którym spotykają się drogi Jaya rapera i Westa producenta.

Nadzieje:
1. Płyta W CAŁOŚCI WYPRODUKOWANA PRZEZ WESTA
2. West w dobrej dyspozycji lirycznej
3. Zero featuringów

Co może zawieść?
1. Ktoś inny robiący podkłady, serio.
2. Marni goście, niepotrzebnie naćkani.


J. Cole - Title TBA

J.Cole zasługuje na legal, dowiódł tego swoimi świetnymi mikstejpami, a także zwrotką na "Blueprint 3". Nie wiem w sumie, czego oczekiwać po tym. Raczej nie będzie takie, jak debiuty B.o.B i Drake'a, prędzej uderzy w podobne tony co Lupe Fiasco. Pozostaje tylko poczekać, i sprawdzić.

Nadzieje:
1. Forma liryczna z mikstejpów
2. Jakiś dobry roster mainstreamowych producentów, torujący mu drogę do kariery
3. Jay-Z na featuringu, wiadomo.
4. Bez jakichś udziwnień proszę

Co może zawieść?
1. Sam J.Cole, niepotrafiący udźwignąć całości poważnego przedsięwzięcia, jakim jest legal, to już nie mixtape, drogi panie.



(Young) Jeezy - TM103

Brakuje mi trochę tego wariata w 2009 i 2010, mikstejpy to nie wszystko. Brakuje tej jego "pierdolę wszystko" postawy, chrypliwego głosu, komicznego czasem moralizowania, wersów o dillowaniu, i jego genialnego ucha do bitów. Mam nadzieję, że 2011 będzie rokiem Snowmana, i że ten album podejmie równą walkę z "Carter IV" o koronę na południu.


Nadzieje:
1. Jeezy bez zmian, naprawdę jego styl jest kompletny, swagger całkowicie dobry.
2. Dużo ad-libów
3. Jay-Z na featuringu
4. O bity jestem spokojny, ale niech będzie, piękne bangery producenckie
5. Wyśmiewanie Guru, obsrywanie 5 elementów, czyli to, co czyni rap pięknym.

Co może zawieść?
Nic.


Beastie Boys- Hot Sauce Committee, Pt. 1

Naprawdę świetne trio z Nowego Jorku jeszcze ani razu mnie nie zawiodło, ludzie zapomnieli chyba, że oni dalej się dobrze sprzedają i grają, jakby lata nie przybywały. Poprzedni album, "To The 5 Boroughs", można by tym wszystkim jojczącym o śmierci hip hopu przygłupom z Nowego Jorku postawić za przykład brzmienia, jakie NYC powinno mieć. Naprawdę, będzie to ważna pozycja roku 2011, co prawda przełożone póki co, i ma wyjść zamiast tego wcześniej, i przekornie, część 2, to ja i tak czekam. I oczywiście życzę panu MCA wygranej walki z nowotworem, oby tobie się udało tam, gdzie poległ ostatnio nasz wielki Konrad.

Nadzieje:
1. Chłopaki w stałej dobrej formie
2. Zwyczajowo pomieszane i pokręcone lyricsy
3. Zwyczajowy świetny muzyczny kolaż
4. Featuringi tak dobre, jak ten Nasa

Co może zawieść?
1. Hmmm, może to w ogóle w 2011 nie wyjść, to może zawieść. Nic innego.


Obiecany szlaczek:


TRUSKUL



K-Rino- The Alien Baby

K-Rino to najwybitniejszy wg mnie podziemny raper w historii. Człowiek, którego warsztat jest kompletny. Od lat zadziwia i czaruje konceptami, techniką, życiowymi historiami. Czekam na każdy jego album jak na narodziny dziecka (no, prawie). Nie otrząsnąłem się do końca po tym, jak rozpierdala "Duality" z poprzedniego albumu, a tu zapowiedź następnego. Premiera już naprawdę niedługo, oczywiście psychofańska recenzja się pojawi.

Nadzieje:
1. Kolejne świetne pomysły na storytellingi
2. Zwyczajowy genialny mix tracków braggowych z tymi z bardziej cwanym zamysłem
3. ZERO FEATÓW (to akurat się sprawdzi, nie ma gości na tej płycie)
4. Podobny poziom bitów, co na "Annih..." nie znoszę długich tytułów, co na ostatnim cd (tym podwójnym, no tym, wiecie, no ok wam kurwa niech będzie pedały, co na "Annihilation Of The Evil Machine")

Co może zawieść?
1. Mogą zawieść producenci niestety.


Kool G. Rap - Riches, Royalty & Respect

"Your favorite rapper's favorite rapper"- to wystarczy.
Kool Genius to najprawdopodobniej najwybitniejszy raper najlepszego (3 x naj co) okresu dla tej muzyki. Pozostaje udowodnić, że powroty legend z golden age'a nie muszą się kończyć poziomem "The Seventh Seal". Wystarczy naprawdę niewiele, dobrzy nowojorscy producenci (Buckwild, Preemo, może trochę zapomniany Havoc?), gangsterskie mroczne historie, może trochę wielokrotnych- legendom nie trzeba wiele, by wzbić się powyżej poziomu nawet najbardziej starających się pastuchów debiutujących w latat 2001-2010.

Nadzieje:
1. G Rap, któremu się chce (głównie flow mam na myśli)
2. Solidne featuringi (Raekwon przede wszystkim!)
3. Mocne, nowojorskie, mroczne bity
4. Wielokrotne, uliczne krwawe historie

Co może zawieść?
1. Rozleniwiony G
2. Słabi producenci, albo Preemo dający znowu jakieś odrzuty


Pharoahe Monch- W.A.R.

To już 5 lat bez żadnego gorącego materiałiwa (?) od Faraona, a rapgra potrzebuje jego sepleniącej persony, by być tym, czy miała być w zamysłach Kool Herca i Lil Wayne'a, gdy tworzyli tę piękną kulturę w latach 70-tych.
Singiel, który wyciekł, czyli "Shine", zrobiony przez Diamonda, choć bit marny, to ma pięknie poskładane wersy Moncha. Liczę na rozpierdol liryczny, Monch jeszcze mnie nie zawiódł.

Nadzieje:
1. Liryka Moncha
2. Technika Moncha
3. Pomysły Moncha
4. Bity Diamonda (może wszystkie?)

Co może zawieść?
1. Nic do głowy mi nie przychodzi


Chino XL- The RICANstruction

Czekam na coś od tego latynosa już tyle czasu, ile można jeszcze? Ile można dopracowywać jeden album? Co on może robić przez te wszystkie lata? Robi cd z braggadocio jak dwa pierwsze albumy, czy z konceptami, jak drugi? Czy pancze będą i dlaczego będą genialne? Czy gen. Błasik był w kabinie pilotów? Odpowiedzi na te pytania już ponoć bardzo niedługo...

Nadzieje:
1. Chino XL czyli- pancze, koncepty, cała jego niesamowita postać.
2. Jakaś zacna kolaboracja z innym geniuszem lirycznum (Canibus czy Priest)

Co może zawieść?
1. Nie wiem.



Tak to wygląda dobre ziomy (i koleżanki, bo wiem, że są także czytelniczki bloga z dziurką, komentujcie śmiało także).
Czekam jeszcze na inne płyty, wiadomo, Immortal Technique (!), Tonedeff & Kno, Dr. Dre, The Game, Fashawn, Madvillainy 2 (!), AZ, Royce, Raekwon, Brotha Lyncha, Fabolous, 50 Cent, Curren$y, Yelawolf, Wayne & Birdman, GZA (!), Ghostface, Lupe, Brother Ali (!), kolejny świetny na pewno cd Big Boia, solówkę Pushy z Clipse i wiele innych. Zapowiada się dobry, kolejny dobry rok dla rapsów. Będzie co recenzować, czym się jarać, czym rzucić w twarz marudzie smęcącej o śmierci rapu.
Szykujcie się.
Przy pisaniu zapowiedzi posiłkowałem się stroną hiphopdx.
HipHopDX prezentuje zapowiedzi płyt z 2011, polecam ten link.



















Aha, syn chyba będzie miał na imię Krystian. Props czy hejt?

17 komentarzy:

  1. Juvenile has just finished shooting a feature length film starring Christian Slater and Anthony Anderson called "Power of Few". Juvenile is also finishing up his latest album which is expected for a 2011 release.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie jestem ze ślizgu, czasem czytam co tam i tutaj wypisujesz; beka spora, lubię twój typ humoru i (jakiś tam) profesionalizm, ale muzyka na bok - gratulacje z powodu syna :D Za imię props raczej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że Red Album i Detox będą najbardziej wyczekiwanymi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obawiam się, że większość opisywanych płyt nie ujrzy światła dziennego w tym roku. A Detox nie wyjdzie nigdy, co najwyżej Dre zmieni tytuł i wyda zupełnie coś innego. Co do imienia, to może Szymon (Shawn)?

    OdpowiedzUsuń
  5. a może Eryk (K-Rino)? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Eryk jakieś takie drętwe mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  7. kool g rap juz jest dla ciebie truskulem? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak sobie określiłem podziemne rapsy, nie ma co wyciągać z tego pochopnych wniosków.

    OdpowiedzUsuń
  9. Krystian, rozumiem ,że żona dała Ci wybór - Krystian albo Igor, a jak to jest z kobietami - i tak wybiorą to co same chcą

    żartuje

    może być, chociaż na Twoim miejscu przemyślałbym jeszcze "Juzek"

    OdpowiedzUsuń
  10. Lil Krystian będzie dostawał mój egzemplarz "Cartera 3" zamiast zabawek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra decyzcja co do kontynuacji bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Krystian spoko, mialem kumpla w szkole o tym imieniu. Nie bylo zrzutow ze ma jakies dretwe imie czy cos. Dobrze, ze Ci nie odjebalo i nie wybrales jakiegos Hugo. Sa ludzie co tak chca nazwac syna. Fo real.

    OdpowiedzUsuń
  13. :(
    jak zaproponowałem "Dwayne" to otrzymałem najbardziej morderczą minę od mojej kobiety od czasu, gdy dowiedziała się, że popiół z popielniczki zawsze zamiatam pod kanapę.

    Ale nie, wolałem jakieś normalne imię, myślałem nad Arkiem i Krystianem, kobieta nad Maćkiem, ale Maćki kojarzą mi się 1) z budyniowatymi ciotami 2) z Maćkiem z Klanu.

    OdpowiedzUsuń
  14. dobry wybór sieah, wszystkie Krystiany spoko ziomy i słuchają dobrych rapsów (W KOŃCU TO BĘDZIE TWÓJ SYN WIĘC NAWET JAKBY NAZYWAŁ SIĘ WAWRZYNIEC TO BY SŁUCHAŁ RAPSÓW NIE?)

    OdpowiedzUsuń
  15. hehehe, kiedyś Kool G Rap był wg ciebie mainstreamowy ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. No bo kiedyś był, jeszcze za czasów nagrywek z Dj Polo, a i o 1995 można by się kłócić. Do podziemia zszedł na przełomie tysiąclecia.

    OdpowiedzUsuń