czwartek, 15 kwietnia 2010

Arrested Development- Strong (2010)


Ocena 4/5


Alternatywna grupa Arrested Development kojarzyć się może zwłaszcza bardziej wytrwałym fanom rapu, którzy mieli dość cierpliwości, by wertować polskie magazyny poświęcone hip hopowi. Tak wpadł na nich Yours Truly, nie pamiętam który to rok (2003/2004), pierwsze mp3 z Kazaa, jakieś tam pierwsze nieśmiałe próby nawiązania gadki z "ziomalami" o rapie, zniszczone wszystkie kasety z nagranym na nie techno (wydało się co), i pierwsze magazyny o rapie z Empiku. Zapamiętałem, że w którymś z nich oprócz jakichś dupnych wyznań i zwierzeń Ekonoma czy innego O.S.T.R.'a był artykuł właśnie o nich, wtedy się nimi oczywiście nie zainteresowałem, nie, nie, to przyszło potem

Uff, wstęp odwalony, zawsze w nim przecież dawałem jakieś tam przemądre notki biograficzne, tu nie mogę, bo Google za mało wie o Arrested Development, więc świrowałem wspominki, mam nadzieję, że eksperci, którzy więcej o AD wiedzą znudzili się wstępniakiem i zamknęli stronę.

No tak, ale do rzeczy. Debiut Arrested Development pod tym długim i ciekawym tytułem (czczxczx) "3 Years, 5 Months And 2 Days In The Life Of..." uważam za klasyk, i to wcale nie niedoceniony, bo w samym USA ma poczwórną platynę. I to nie tylko single dalej są słuchalne, warto czasem wrócić do tej pozycji, żeby się przekonać, że zachód i Pharcyde czy Del nie mieli wtedy monopolu na porządny alternatywny rap. Potem szczerze mówiąc nie słuchałem niczego od panów, rozpadli się, coś tam wydali, w każdym razie nie interesowałem się.
Tymczasem gdy itsbx. com poczęstował mnie ich nowym albumem, pobierałem z pewną obawą, bo to już pewnie nie to samo.
[Bitch Slap!] ... ale już pierwsze tracki mnie przekonały, że mamy do czynienia z produkcją wyjątkową jak uda Beyonce.
Pierwszy song, Haters, może nie jest jakiś tam odkrywczy pod względem tekstu, ale co innego rzuca się w oczy/uszy- ŻYWE INSTRUMENTY. Odgrywają na tej płycie kapitalną, a nawet, nie zawaham się tak powiedzieć, główną rolę.
Zagłuszają w ogóle nawet te tracki, które lirycznie niezbyt mi podeszły (np. Granola Girl czy Truce). Naprawdę wielkie brawa za całą instrumentalizację, aranżację i mastering podkładów, brzmi to fajnie, świeżo, po prostu tak, jak zwykle brzmią płyty robione na żywo.
Ale ale, AD to nie tylko bity, każdy bardziej ogarnięty fan wie, że są znani także ze swoich zaangażowanych społecznie tekstów. Mamy tu je? Macie! Podzielcie się? Podzielicie!
Jest w czym wybierać- bardziej rozśpiewane "The World is Changing", "Bloddy" opowiada o smutnych wydarzeniach w społeczeństwie, przemocy (Pac i Big wspominani też), a może (co mnie najbardziej zaskoczyło) track propagujący ochronę środowiska i recycling (Greener). Jak chcecie (a wiem, że chcecie) posłuchać o spaczonym spojrzeniu Amerykanów na inne narody i kontynenty, to "The World Is A Friendly Place" powinien wam się spodobać.
Wszystko okraszone tymi ładnymi żywymi podkładami, naprawdę świetnie się tego słucha.

Są też inne tematycznie kawałki- trochę o nas samych, naszym postępowaniu, dawaniu sobie rady (Any Tree But That, So Authentic, La La La), motywujący protest song "Let Your Voice Be Heard".
Inne, trochę bardziej średnie tracki, z gatunku dupeczkowych to takie sobie tekstowo "Granola Girl" z autotune (choć dalej świetne produkcyjnie), czy też traktujący o ciężkiej sztuce godzenia się z kobietą "Truce".
Lirycznie płyta jest zróżnicowana, trafią się nawet braggowe wersy po długiej wstawce śpiewanej (We Rad We Doin' It), na każdym polu zasadniczo Speech i 1 Love czują się dobrze.

Wypada zatem przejść do podsumowania co dobre ziomy zawsze?

Plusy
-świetne żywe instrumenty
-nieobojętne interesujące teksty
-i owych tekstów zróżnicowanie
-doskonałe wstawki śpiewane

Minus
-kilka średniaków (wymienione w recenzji)
-nie każdemu taki rozśpiewany album przypasuje
-i nie każdy przełknie taką atmosferę "tańczmy tańczmy złapmy się za ręce", hardkorowi fani nowego jorku nie polubią tej płyty.

PS: Aha, płyta została wydana tylko w Japonii :(, także na oryginał nie licz, no, chyba że twojego wujka pojebało i ci paczki śle z Japonii a nie z USA.
PS2: Nie, nie będzie recek do 5000 słów.
PS3: Klip do Greener (nooo, ale na chór to jakąś łądniejszą panią mogli co), widać poza tym, że drugi "Earth Song" to to nie jest, budżetowo trochę, ale co tam:

10 komentarzy:

  1. należy mówić o umiejętności mcs tez nie oznacza procesu, nic pewnego, tylko próbą analizy cech

    OdpowiedzUsuń
  2. (Ciąg dalszy) poza cds

    OdpowiedzUsuń
  3. I know this is annoying, but im not polish I just translated it on the internet,the coments below can be unninteligible or wrong if so, well, Id better have wrote on english( in which I merely understand things too) but repeating can be annoyng too.

    Fuck...

    with some luck you got the idea.

    OdpowiedzUsuń
  4. google translator is not really a proper tool when it comes to building grammatically correct sentences. just try to write in english next time, even bad english is better than this google translator gibberish. thanks for the comment, nonetheless

    OdpowiedzUsuń
  5. Co powiesz na zrecenzowanie płyty Blitz the ambassado - stereotype?

    OdpowiedzUsuń
  6. nie robię recenzji na życzenie. sam sobie wybieram. ale blitza posłucham bo opinie pochlebne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem, tak tylko pytałem.

    OdpowiedzUsuń
  8. sieah. jesteś moim mistrzem. Od miesiąca mam nową robotę, a zamiast cokolwiek robić, siedzę przy tym biurku i napierdalam wszystkie Twoje recenzje. To się nazywa posiadanie własnej opinii i spojrzenia! Dość lizania dupy, propsy i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też myślę, że jestem mistrzem, choć do tej pory sądziłem, że w tym przekonaniu jestem odosobniony. Dzięki ziom.

    PS: króciutkie te recenzje 3 lata temu pisałem.

    OdpowiedzUsuń