niedziela, 7 marca 2010

Kobieta w rapie

Dzień Kobiet to coroczne święto obchodzone 8 marca, jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet. Ustanowione zostało w 1910 roku.
 
 

Wyraz szacunku dla ofiar właściwy, sufrażystki w pamięci, Davison tratowana przez rączego rumaka pędzlem Van Gogha na ścianie, Kazia Szczuka w pierwszym rzędzie obok prof. Środy, zacznijmy więc ten pasjonujący, 4,5 godzinny wykład o wyższości kobiety nad mężczyzną.
Najpierw, dla równowagi:




Kobiety, jak wiadomo, mają sporo zalet, wartości, za które je TAK cenimy. Mogą to być wartości wypukłe lub wklęsłe, a dla fanów "old horny lady xxx fucks hard 2 dildos WATCH NOW" nawet obwisłe. Polska jest krajem wartości, przedmurzem, więc z radością je promujemy i rozpowszechniamy.
Choć rapów z naszego pięknego kraju nie słucham, to o tych zza oceanu spokojnie mogę się wypowiadać. A za oceanem też ponoć kobiety są, i to nie tylko Lady Gaga.
Siłą rzeczy więc raperzy ze Stanów musieli wspominać o nich raz, czy tam dwa, no może trzy, ale maksymalnie 1001420014412 razy, zapewniam.

Zróbmy sobie może alfabetyczną wycieczkę po temacie fimejlów w tekstach rapowych.
Nie? To do widzenia, przecież wiem, że nudne.

Na pierwszy ogień- numerki, pominiemy jednak 50 Centa, a zajmiemy się nieżyjącym już dawno 2Pac'iem.
Bywało u niego różnie, od uprzedmiotowiania NAJWSPANIALSZYCH ISTOT NA ŚWIECIE (bla bla) w Temptations do rapowania z szacunkowej pozycji klęczącej w Keep Your Head Up . Miał on na pewno sporo linijek w których wyrażał dla Pań szacunek i miłość, ale sporo także takich całkowicie seksistowskich.
Jako przeciwwagę należy oczywiście wymienić tu 2 Live Crew i ich Me So Horny, które narobiło swoim szowinizmem dużo szumu.


Pod A (jak afrodyzjak) mamy paru rozmaitych świntuchów (AMG, Akinyele), jeden ciekawy track o strachu przed odrzuceniem (Arrested Development- Dawn Of The Dreads), a także dość humorystyczną pozycję o malinkach od zapomnianych już Audio Two pod tytułem Hickeys Around My Neck.

B jak biust! daje nam całkiem spore pole wyboru, od hedonistycznego Big L'a czy równie Dużego Punishera, imprezowych Big Tymers, po delikatniejszego Big Daddy Kane'a, który w kawałku The Lover In You pokazuje nam, jak powinien postępować dżentelman, warto też wspomnieć o pamiętnym featuringu z ikoną Barry White'em na All Of Me

Ce jak cycki! Ewentualnie c jak Cassidy i jego Belly Button wychwalające kolczyki w damskich pępkach.
 Albo jak nie pasuje, to Chino XL i jego pesymistyczne Kreep, dobre dla amatorów rzucania się pod pociąg z powodu kosza od panny dwa piętra niżej. Naturalnie skoro ma to być wpis promujące pozytywne nastawienie do kobiet, to Common i jego The Light

De naturalnie jak dupa! I to taka dobra, najlepiej Vida Guerra, choć J.Lo. również da radę. Diamond D na pewno wiedział, co ma na sumieniu Sally w kawałku Sally Got A One Track Mind z pięknej płyty "Stunts, Blunts & Hip Hop", możecie też chcieć sprawdzić jak przeżywa nieudany związek Danny! na When You Get There, ucieszyć się z tego jak dziewczyny się bawią na Hey Ma remix na płycie The Diplomats, albo pogrązyć się w hedonizmie z Digital Underground i ich Sex Packets

E jak eee... erogenne strefy! EPMD w kawałku "Who's Booty" przestrzegają przed podrywaniem dupeczek które są już zajęte. Everlast czuje się złamany, ale mimo wszystko szczęśliwy z faktu, że zna pewną panią, konkretnie w Broken. Eminem  za to raczy nas nietypową dla siebie przechwalanką o swoim talencie do obracania kobiet w Superman

F jak fingering oczywiście? Nie wiem co po polsku (bo mają być kobiece skojarzenia), ale co tam. Dla fanów smutnych rzeczy naturalnie Fashawn  z jego When She Calls. Żyletki, łzy, rozpacz, samobójstwo, wszystko uwzględnione. Można także przypomnieć odświeżone przez Fugees hasło No Woman No Cry

G jak punkt G! Tu różnie już, Geto Boys na nieprzyjemnym dla pań Dirty Bitch na którym Bushwick daje upust swoim złym emocjom.Guru (życzymy powrotu do zdrowia) przestrzega za to przed sztuczkami sprytnych istot z cyckami na She Knows What She Wantz na płycie Gang Starr, a także zachęca do prokreacji niezłą pościelówką When You're Near ze swojej pierwszej solówki.

jak inicjacja, którą każdy normalny facet po 16-ce ma już za sobą. Ill Al Skratch  tak samo pewnie myślał jak tworzył I'll Take Her bedące zakamuflowaną szowinistyczną prowokacją. Na pewno tak nie myślał za to Immortal Technique tworząc swój epicki storytelling You Never Know.

ciąg dalszy nastąpi, w 2011.



3 komentarze:

  1. be jak biust, ce jak cycki.
    spoko :D

    nie wymieniłeś żadnych moich ulubionych pieśni, więc czekam na 2011

    OdpowiedzUsuń
  2. aha i jesli ce jak cycki, to na obrazek wybrałeś akurat nie za fajne :)

    OdpowiedzUsuń