środa, 3 marca 2010

Brother Ali- Us [Sep 22, 2009]



Ocena 4,5/5


Są raperzy, są MC's, są nawet nasi ulubieni raperzy, których kochamy, kupujemy płyty i śledzimy newsy na ich temat w internecie. Są oni, i jest Brother Ali. Żaden z nas na pewno nie chciałby się urodzić z taką twarzą, ale niejeden polski no-skill dałby prawą rękę za ułamek jego zdolności na majku. Eldo na pewno sporo by dał, by swoim nudnym songom nadać choć pozory takiej poetyckości, jaką Brat zaserwował nam choćby na "Here" z płyty "Undisputed Truth". I przy tym ważne jest to, że Ali nie traci umiejętności bitewnych, dalej potrafi zrobić soczysty kawałek bojowy.

Właśnie, nie traci swoich umiejętności, ale czy zawsze to wychodzi na dobre?
Nie wiem, może się narażę, ale wg mnie najsłabszym trackiem na płycie jest "Best@it" z Freeawayem i Joellem Ortizem. Zestawienie niby fajne, znane i cenione marki, ale kawałek jest jak dla mnie zbyt standardowy jak na potrzeby takiej płyty. Jakby któryś z was dał mi tekst Aliego z tego songa, i powiedział, że to cytaty z najnowszego singla Jaya-Z, to nie miałbym obiekcji. Wyszło to bragga takie tradycyjne, pasowałoby na album supergrupy Slaughterhouse, ale nie na "Us" który jest projektem ambitnym.
Podobne odczucia mam co do "Bad Mufucker Pt. 2". Bit jest świetny, Ali dobrze jedzie, nie mam zarzutów do tego tracka, a raczej nie miałbym, jakby znalazł się obok swojej pierwszej części na "Champion EP". Ali jako niegrzeczny chłopak kradnący gimbusom pieniądze na obiadek?

Dudes got they lunch money boosted and they ass beat
"Can I get it back?", fuck naw, don't even ask me


Wyróżnia się ten kawałek negatywnie na tle pozostałych.
Natomiast nie mam nic do "Round Here", ciekawie napisanego tracka w stylu braggadocio, ale niekoniecznie tak oczywistego jak dwa wcześniej wymienione.

No tak, zaczęliśmy od wad. Ale czy to są rzeczywiście minusy mogące wpłynąć na ocene końcową? NIE. Spokojnie, kręcenie nosem nad tym, że nie cały album jest ambitny, to moje widzimisię, nic innego.
A reszta płyty zachwyca. Bardziej, jak genialne storytellingi, innym razem mniej, jak chyba zbyt dramatyczne "You Say".
Ali opowiada naprawdę ciekawe te historie. I, jak u Krasickiego, zwykle wynika z nich morał. W "The Travelers" patrzymy na świat oczyma czarnego więźnia transportowanego w nieludzkich warunkach statkiem, w nieznane. Dzięki drugiemu wersowi poznajemy zaś pogląd Alego na kwestię tego, jacy jesteśmy, co nas identyfikuje, i ze świadomością jakich swoich błędów powinniśmy żyć.

"Breakin' Dawn" za to to typowy antykonsumpcjonistyczny kawałek. Cóż, jeśli twoim idolem jest Janusz Korwin-Mikke, biedaków postawiłbyś przed plutonem za ich brak zaradności, to historia trędowatego chłopca, zostawionego na pastwę losu w lesie, następnie wychowanego przez zwykłych prostych ludzi, a na końcu wyrażającego sprzeciw w twarz bogatych ludzi, nie przemówi do ciebie.

Trochę wcześniej mamy z kolei całkiem życiowy track "House Keys", który z prostego codziennego życia w bloku przemienia się w niefortunny koniec dla handlarzy bronią i narkotyków.

Fani płakania i wzruszania się przy rapie z radością przywitają "You Say (Puppy Love)" który, jak wspomniałem, trochę zbyt wzruszającą historią nieszczęśliwej miłości chyba jest, albo może to ja już taki nieczuły jestem.

Jak wam mało tego ciężkiego klimatu, to na dokładkę macie "Tight Rope", akurat o tym, jak się trudno dorasta albinosowi, jak się trudno układa życie rodzinne.
Na ostateczne zdołowanie pozostaje chyba tytułowy kawałek, traktujący o ogólnych zasadach którymi kieruje się Ali, i o wymaganym szacunku którego okazywania ciągle wg rapera ludziom brakuje

Na szczęście nie cała płyta jest w takim ciężkim klimacie. "Fresh Air" to nieoczekiwanie pochwała życia, dorobku, znajomości, samego faktu istnienia. Jest nadzieja, że nawet największe przygłupy bez szkoły mogą coś znaczyć, skoro Alemu się udało.

I done did so much cool shit, lived a lifetime in the last two years
Got the memories to prove it
look what a dude who ain't even graduate high school did


Mało? "Crown Jewel" pozwala nam się wczuć w Alego jako istotę doskonałą, mierzącego nieokreślego bliżej hejtera boskim wzrokiem i z kaznodziejską precyzją wymieniającego jego grzechy i głupie błędy.

Jak widać, rozpiętość liryczna płyty jest duża, każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Zwłaszcza fani ambitniejszego tekściarstwa.
Teksty nie są najeżone fajerwerkami słownymi, nie o to raczej w nich akurat na tej płycie zresztą chodzi, stąd tak mało cytatów w tej recenzji. Wszystkie lyricsy są jednak dostępne, choćby na ohhla.com, a uwierzcie, że warto.

Nie można zapomnieć o produkcji, a jest o czym mówić. Za bity odpowiedzialny jest, znany z Atmosphere, Anthony "Ant" Davis. I trzeba przyznać, że wykonał swoją robotę świetnie. Nie znalazłem na płycie żadnego podkładu, na którym postawiłbym krzyżyk.
Wspaniale budują one ów przyciężki trochę klimat albumu. "Fresh Air" jest odpowiednio żwawy, bujający, inspirujący, a "Travelers" przytłaczający i egzotyczny, dopasowując się do tematu idealnie.

Muszę też pochwalić refreny, są naprawdę wspaniałe, a nie zawsze jest o to u raperów łatwo. "Crown Jewel" czy "Tight Rope" to modelowy wręcz przykład tego, jak powinny te, istotne przecież części rapowych kawałków, brzmieć w podziemiu.


Dlatego z czystym sumieniem stawiam 4,5/5. Wg mnie jest to kolejny dżjułel z rąk albinosa. Spodoba się zarówno nerdom, dzięki przytłaczającemu klimatowi, jak i mainstreamowcom, dzięki ciekawej produkcji i dobrym refrenom. Mało było tak uniwersalnych płyt, przynajmniej w minionym 2009.
Będziemy o tej płycie pamiętać nawet za 10 lat. Nawet jeśli wtedy Brother Ali będzie już na tamtym świecie, albo w "Sexy Bitch 2" u boku Akona i Guetty.
Każdą ewentualność bierzemy pod uwagę, żaden koncept nie jest nam obcy w końcu, zupełnie jak Brotherowi przy tworzeniu "Us".


Plusy

- teksty
- koncepty
- bity
- refreny
- uniwersalna
- klimat...

Minusy

- ... który może niesprawdzone jeszcze ucho przytłoczyć
- te gangsterskie elementy, których na szczeście mało

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz