Co gorsza próbują wierzgać tak samo mocno jak ci utalentowani, i w odróżnieniu od nich, pozbawieni ich ambicji i megalomanii, potrafią łączyć się w kartele, ewentualnie duety, wypuszczać wspólne, średnie mikstejpy ku średniemu zadowoleniu krytyków i fanów. Chodzą plotki, że małżeństwa i adopcja dzieci to ich następny postulat.
Średnim raperom i ich płytom poświęciłem już pewien wpis tutaj, czas więc na metody obrony przed nimi.
Nie chcesz wiedzieć, jak by wyglądało dziecko Evidence'a i Stylesa? Nie bardzo cię interesuje, jaką suknię Alchemist założy na ślub z Oh No?
Śledź zatem uważnie coroczny, zajawkowy i niezmiennie ciekawy ranking XXL, prezentujący najciekawszych świeżaków, by mieć choć najmniejsze pojęcie o tym, co się za oceanem dzieje.
Tym razem w naszej egzegezie pomoże nam znany aktor, Mel Gibson. Znany także z filmów, nie bicia żony i antysemityzmu.
Siema Mel
Na potrzeby tego zestawienia sprawdziłem po 2 wydawnictwa każdego freshamana. Starałem się sprawdzać te najnowsze, ewentualnie najlepiej ocenianie (na datpiff.com na przykład). Niektórzy (Iggy Azalea) nie mają nawet na koncie dwóch projektów, inni (Don Trip) pechowo trafili na koniec mego słuchania, przez co projektu ze Starlito słuchałem na wieży niespecjalnie uważnie.
Sprawdźmy zatem, co mamy, jak udane było tegoroczne wydanie Freshmanów, i jakie nadzieje rodzi to dla rapu w przyszłości.
ASY
Machine Gun Kelly
Podobny do: Eminem, Yelawolf.
Zalety: Agresja, flow, głos, charyzma, technika, teksty, pełne przygotowanie do mainstreamowej kariery.
Wady: Nie stwierdzono.
Werdykt: Ten chłopak namiesza, jak tylko Diddy zapewni mu dobrą promocję. Wulkan energii na koncertach, różnicujący teksty w bardzo fajny sposób.
Najlepsze flow i głos wśród świeżaków. Największy urwis też.
On nie odejdzie po cichu.
Macklemore
Podobny do: Slug, Sage Francis I BRIAN THOMPSON, SERIO, WYGOOGLUJCIE, MACKLEMORE TO MŁODSZY BRAT ŁOWCY NAGRÓD Z X-fILES!!!!!!!!!!!ONE
Zalety: Teksty, koncepty.
Wady: Czasem ucho do bitów, czasem głos się łamie.
Werdykt: Zapewne nie zwojuje chartsów, nie zrobi kariery, ale warto mieć baczenie na płytę z Ryanem Lewisem. Macklemore jest unikalny w swojej takiej trochę studenckiej, pogodnej, prześmiewczej, ale i realistycznej szczerości. Jedyny freshman tak dobrze radzący sobie w parodii, zapewne jedyny z takimi konceptami. Sam poczułem się konserwatystą i zaraz potem Irlandczykiem.
Hopsin
Podobny do: Eminem, Tech N9ne
Zalety: Teksty, koncepty, głos, technika, przyśpiewki, flow.
Wady: Sam sobie bity robi, to wiadomo jakie. No i dziwna opcja z tymi soczewkami...
Werdykt: Wierzę, że Hop zajdzie wysoko. Ok, brzmi czasem jak Shady, ale czy dobre wzorce są złe? Czy trzeba ciągle klonować Currensy'ego? Jego albumy to interesująca mieszanka mroku, humoru i eksponowania naprawdę dobrego warsztatu technicznego. Jedyny z grona freshmanów stawiający tak wyraźny akcent na podwójne i jedyny obracający się w trochę bardziej horrorkorowej atmosferze. Tomika Wright wie najlepiej.
WIELKA NIEWIADOMA
Danny Brown
Podobny do: Raz unikalny, potem podobny do większości spalonych świeżaków typu A$AP czy Curren$y
Zalety: Bezczelność, mrok, niezły warsztat, świntuch ;)
Wady: Traci wyrazistość, niespecjalne bity sobie dobiera, czesto paskudny offbeat i fatalnie modulowany głos
Werdykt: Danny Brown to wielka niewiadoma, dlatego jest pierwszy w tej wyliczance. Co by było jak by połączył NORMALNY rap z bezczelnością i obscenicznością? Same dobre rzeczy. Myślę, że jeszcze o nim usłyszymy, brakuje aktualnie w rapie takich odchyłów, jakie ma czasem Danny.
------------------------------------------------------------------------
JAK SIĘ NUDZISZ
Kid Ink
Podobny do: Wiz Khalifa, Lil Wayne
Zalety: Dobre ucho do bitów, znośny warsztat
Wady: Fatalne niektóre eksperymenty, nadużywanie autotune, brak charakterystyczności i ekscytujących tekstów/panczy.
Werdykt: You got to be Kid-Ink me! Przepadnie chłopak szybko, nikt nie będzie pamiętał za rok. Donnis status
Iggy Azalea
Podobna do: tego całego white girl mobowego, niezrozumiałego konceptu, Nicky Minaj
Zalety: Flow, bezczelność
Wady: Straszne niektóre bity sobie dobiera, przedszkolne teksty i pancze
Werdykt: Chciałbym, by jedyna kobieta w rankingu była wyżej, i wierzę, że Iggy jeszcze spróbuje innych ścieżek. Sprawdzę na pewno. Brakuje w moim, ale i w waszym rapowym światku kobiecego postrzegania. Wybaczacie kobietom, że nie ciskają 150kg na klatę, to i wybaczycie Iggy jej toporny warsztat i bazarowe bity.
French Montana
Podobna do: Jim Jones, Max B.
Zalety: Charakterność, głos, charyzma, dobre ucho do bitów.
Wady: Słabe teksty, takie sobie flow, łatwo go przyćmić na tracku.
Werdykt: French ma w sobie coś, mam wrażenie, że jeszcze o nim usłyszymy. French to, oprócz Iggy, najbardziej charakterystyczny ze "średniaków" tego rankingu. Co prawda motywy narkotykowe zostały już przez Dipset, Raekwona, Ghostface'a czy Clipse wyeksploatowane do granic możliwości, to sądzę, że jest tam jeszcze trochę miejsca dla kolejnego zawodnika.
Jak dostanie na album solidne podkłady, to może się szykować 4/5.
Don Trip
Podobna do: czasem Ross, czasem Wiz
Zalety: Agresja, przyspieszenia, flow, głos
Wady: Niespecjalnie odkrywczy, takie sobie teksty.
Werdykt: Obawiam się, że podobnie jak Kid Ink, podzieli Don los Donnisa. Nie jest chłopaczyna obiecujący, ale ma sporo chęci i zacięcia. Może jednak... nie, jednak nie.
Roscoe Dash
Podobna do: raz Soulja Boy (bu), raz Rick Ross, Wiz (JE!)
Zalety: Flow, głos, ucho do bitów
Wady: Fatalne ciągoty do tandety na LP, obrzydliwy śpiew
Werdykt: Chciałem skreślić Roscoe po wyjątkowo podłym "Ready Set Go!", ale przyznam mu to, "J.U.I.C.E." to fajny materiał. Wątpię, by wypierdolił komuś gonga z Planet Asią, zniknie chłopak szybko, ale można z ciekawości sprawdzić. Tak, tylko z ciekawości, nie ma tu niestety, co poleca i reklamuje się samo.
------------------------------------------------------------------------
DO ODSTRZAŁU
Future
Podobny do: T-Pain
Zalety: ?
Wady: Autotune, idiotyczne teksty, fatalny śpiew, zerowa charyzma i oryginalność.
Werdykt: Obawiam się, że ktoś jednak jego płyty będzie kupował i zrobi on karierę, na jaką nie zasługuje. Cóż.
------------------------------------------------------------------------
Z rankingu mojego są trzy proste wnioski.
1. Dwóch białych w trójce najlepszych ;) Od razu odpowiadam- nie to nie znaczy, że biali robią to lepiej. NIGDY nie będą, zapamiętajcie.
2. Niestety sporo średniaków w gronie niby świeżaków. Raperów, którzy niczym się nie wyróżniają, współczuje redaktorom XXL takich wyborów. Oczywiście nie podejrzewam, że ktoś komuś posmarował, choć może i podejrzewam?
3. Z freshmanów roku 2011 też wybrałbym 3 asów (K.R.I.T., Lamar, Yelawolf). MGK to taki tegoroczny Yelawolf, Macklemore to Lamar, a Hopsin wydaje się ciekawszą personą niż K.R.I.T., choć dyskografią póki co przegrywa.
I jeden finalny wniosek, z takimi młodzikami rap ma się świetnie. Wspomnij te słowa, ten ranking jak będziesz następnym razem chciał ronić pedołezki z powodu komercyjności i śmierci kultury.
PS: Nie, Mel nic nie powiedział. Wiem. Ale mam coś do przekazania od niego dla was:
no, co to będzie, może "dwa razy w pysk to przecież nie bicie!"
czy może "Holokaust to fikcja!"
otóż nie,
chce wam powiedzieć on to:
ODDAJCIE MI MOJEGO SYNA!