Ocena:
Muzyka
Klimat
Na Zachodzie? Na Zachodzie bez zmian. Tak twierdził nie tylko Remarque, ale także każdy trzeźwiej myślący fan rapu z zachodniego wybrzeża. Nie dzieje się tam ostatnio dobrze, ba, ostatnio, nie dzieje się dobrze od momentu, w którym zabrakło 2Paca i Death Row. East Coast mimo zejścia Biggiego dalej miał Nasa, Jaya czy DMX'a, południe nie straciło żadnego znaczącego zawodnika. Zachód był trochę poszkodowany. Nagłe odejście wielkiej gwiazdy zszokowało raperów z LA na tyle, że przestali wydawać klasyki. Kto potrafi wskazać taki typowy zachodni klasyk po 1996? "The Documentary" to klasyk powstały na wschodnio brzmiących bitach, wajbie i nawet stylistyce rapowania. Jest to też jedyny istotny debiutant z tego regionu, nie pamiętam nikogo innego. Jest źle, i nie będzie lepiej, ale konające zwierzę broni się tym mocniej.
O ile ostatnia płyta Ice Cube'a trochę zawiodła, to w kolektywie Westside Connection na szczęście istnieje, trochę w cieniu sławniejszego kolegi, koleżka o dość niefortunnym jak na polskie warunki niknejmie WC (czekam na jakąś wspólną płytę jego i Chamillionaire'a, który zwie się też czasem Koopa), który może sobie rościć żądania co do tytułu najbardziej niedocenionego MC z zachodniego wybrzeża.
Przychodzi Ice Cube do WC i mówi- A co ty kurwa robisz w klopie?
Przyznaję się bez bicia, nie znam wszystkich jego płyt, ale "Ghetto Heisman" sobie cenię i czasem nawet wracam. Zawsze wyrazistszy wydawał mi się Ice Cube, który chyba jednak sprawiedliwie zrobił większą karierę niż Dub C. Cube był głosem pokolenia (dawno temu), WC był kolegą z zespołu.
Trzeba jednak przyznać, że jeśli idzie o gangsterskie linijki, flow, głos- to WC nie ustępuje w niczym Kostce. Cóż, los był mniej łaskawy dla kolegi z ciekawą bródką. Na szczęście ten się tym specjalnie nie przejmuje, i robi swoje, amerykańskie uosobienie od fleszy dystansu niczym Jędker. Jak to czasem bywa, bardziej dopakowane dolarami płyty są często gorsze od tych wydanych mniejszych nakładem, ale z większym sercem i zaangażowaniem. Cieszę się zatem, że tak jest w tym przypadku, i "Revenge Of The Barracuda" wciąga "I Am The West" nosem.
Przychodzi poseł Artur Górski do WC i mówi- O, Michael Jordan. Dzień dobry.
A zaczyna się mocnym uderzeniem, Dub C mimo podeszłego już, jak na rapera, wieku, nie zamierza rezygnować z mocnego, hardkorowego i gangsterskiego wizerunku. Od pierwszego tracka zachwyca swoim tubalnym głosem, pięknym zróżnicowanym flow i nieprzejednanymi tekstami, głównie o tym, co dzieje się na ulicach LA, ale także dzieląc się spostrzeżeniami na temat sytuacji w radiu i rapgrze.
Biorąc pod uwagę te wszystkie pierdy, które ostatnio wydawało na światło dzienne zachodnie wybrzeże (choćby płyty panów z DPG czy Snoopa), to te mocne zwrotki i elegancko sklecone bujające zachodnie bity jawią się jako dawno wyczekiwany Mesjasz, który może kroczyć przez ulicę LA zwiastując wielki powrót Kaliforni na mapę rapu amerykańskiego.
Pierwszy track, będący ładnym wprowadzeniem do reszty płyty, czyli tytułowe "Revenge Of The Barracuda" od razu pokazuje nastawienie Duba co do konceptu tej płyty. Dobrze zobrazuje to stwierdzenie z "Walking In My Taylors"-
Fuck a love song, slugs is thrown
Lirycznie ten cd to prawdziwy hołd dla tego, co było w zachodnim rapie najlepsze- gangsterki, ale i luzu.
Jest jednocześnie uliczny, ale i nie zabraknie komentarza na temat tego, co się w USA dzieje. Trochę Dre i Snoopa, trochę Ice Cube'a. "Reality Show" mówi nam, że WC pierdoli konwenanse, nie chce gonić za, jak on to ujął, Kardashianami (obrazującymi zapewne marne wybiegi dla gwiazd, choć dla tego, co pani Kardashian ma z tyłu, chyba bym się przemógł). Oczywiście wiadomo, że ma też trochę tu Dub zarzutów do radia, że nie chce grać ulicznych tracków, że wciska wszystkim papkę zamiast esencji. Nawet jeśli jest to z ekonomicznego punktu naiwne, to słychać, że WC jest szczery (szczery klozet! nie czytałeś tego nigdzie indziej!), a jego wkurwiony i potężnie niski głos nie pozwala się nudzić ani na chwilę.
Kolejnym trackiem w tej konwencji, "That's What I'm Talking About", nie będziemy się zajmować, bo porusza mniej więcej tę samą tematykę co "Reality Show" (to po co o nim piszę?).
Inną twarz pokazuje na "Sticking To The Script", nie ma zmiłuj, WC pozostaje prawdziwy, a zachód silny, choć są tacy, którzy chcą jego upadku (Iluminaci może? modni ostatnio), ale tacy polegną, bo WC ma gnata, i tacy wylądują na tacy 6 feet deep, niedługo. Ja bym proponował, skoro ktoś chce upadku, uciska, nie daje żyć, premiera Donka i polską deklarację pomagania w budowaniu demokracji w LA (drogi, stadiony, służba zdrowia może czekać, ważne by uruchomić za grubą kasę radio dla Białorusinów). Mocny track. Podobne deklaracje składa w "Dub C", ma może taką swoją obsesję na punkcie prawdziwości? Jest dorosły, zostawmy go w spokoju, nie będzie budził naszego niepokoju, dopóki nie ogłosi, że jest gejem, albo nie wrzuci na Twitter fotki z Bieberem.
Zastanawiasz się czasem może durniu zajebany, w przerwie między zakuwaniem na zbliżający się test gimnazjalny, czym zajmował się WC w przeszłości? Tak między rozkminianiem, czy Robert Jordan zrobił dobrze poświęcając się? To twoje prośby zostały wysłuchane. "What's Good" wyjaśnia sporo w tej kwestii. Oczywiście nie ma się co spodziewać jakiegoś ckliwego tracka, przeszłość Duba jest tak samo brutalna, jak teraźniejszość.
Nie zabraknie też oczywiście tradycyjnej gangsterki, chwalenia się swoim street repem, uzbrojeniem, choćby na "100% Legit" czy pięknym singlowym, definiującym zachodni rap w 2011 "You Know Me" z gościnnym udziałem Ice Cube'a i Cj'a z GTA: SA (wiem, że chce już zrzucić tę łatkę, ale nie da rady zią).
Jest wszystko, czego wymagać od dobrej, zachodniej gangsterskiej płyty z Kaliforni.
A i dla nas coś się znajdzie :):):):):*~~
Nie kurwo właśnie.
To typowo brutalna, szczera, mocna, w 100% heteroseksualna opowieść o życiu człowieka z LA. Jak ktoś ma być zły, brzydki i szczery, to tylko WC.
Jego przemyślenia na temat rapgry, opowieści o jego minie, gdy ma spluwę w dłoni, frajerach przechodzących na drugą stronę ulicy, przestraszonych staruszkach dziesionowanych w jakichś mniej przyjemnych okolicach Compton (a są tam przyjemne? odpowiedz matole, na pewno uwierzę, że tam byłeś), słowem wszystkiego, co powoduje, że maksyma "Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej cenię zwierzęta" ma swoje podstawy merytoryczne.
Ale nie przejmuj się, zanurz się w pięknym rapie i flow WC (flow w WC, też to tu czytałeś po raz pierwszy), i pośpiewaj nawet refren z "Dub C". Ja tak zrobiłem, żona potem jakoś tak dziwnie na mnie patrzyła...
Oczywiście można zarzucić liryce, że nie porusza czegoś tam, że nie ma tego i tamtego, ale... serio czegoś takiego oczekiwałeś? Może trochę brakuje jakiejś fajnej historyjki rodem z getta, ale powiem tak- żadnego kawałka bym nie wywalił. Są na tyle świetne w swojej klasie, że nie mierzi nawet fakt słabego zróżnicowania liryki. Nie da się tego po prostu zauważyć, tak dobrze Dub płynie po bitach.
Przychodzi zajarany płytą przygłup do Empiku, do działu z muzyką, i pyta- Gdzie WC?. A tam w lewo pokoik z panem na drzwiach- mówi sprzedawca
Nie byłoby tej płyty bez cudownych bitów, bez wajbu, bez klimatu. "You Know Me" to oczywiście taki west coasty banger, który rozrusza nawet zmarłego na Antarktydzie. Odpowiedzialni za to Hallway Productions powinni obaj dostać po medalu.
Cała reszta też składa się na piękną całość, są potężne p-funkowe akcenty, są nawiązania do g-funku, jest niesamowity Kokane i idealny zachodni track "What's Good".
Żadnych "hitów" do klubów, takie "100% Legit", "Walking In My Taylors" czy "The Spot" to sama esencja tego bujającego, słonecznego brzmienia, które urzekło wszystkim w rapach z LA w latach 90-tych. Ice Cube powinien się wstydzić, jak przypomnimy sobie choćby niesławne "Couldn't Make It On Her Own" z ostatniej solówki.
Taki sobie jest zasadniczo tylko tytułowy utwór, znacznie mniej imponujący niż reszta, i trochę sztampowy. Ale to naprawdę niewiele w porównaniu z mocą, która na nas czeka przy dalszym odsłuchu.
Warto znowu zwrócić uwagę na gości- wszyscy dali radę, Cube, Cj, Juvenile, chłopaki z DPG- na refreny, świetnie wyważone, by nie było zbyt namolnie.
Klimat tutaj jest po prostu znakomity, nie ma możliwości, byś nie jarał się i nie kiwał głową do tych hitów, a może nawet zaprosisz starego i zaczniecie napierdalać Poloneza i udawać, że dwóch obściskujących się panów to nic takiego?
Wszystko jest możliwe.
Przechodząc do tradycyjnego podsumowania:
Samoczyszcząca się ubikacja w holenderskim hotelu:
+ WC w światowej formie czyli:
+ Kapitalne flow, charyzma, pewność siebie
+ Punche, technika, akcentowanie, bezczelne porównania
+ Świetny, niski, tubalny głos
+ Genialna produkcja
+ Goście
+ Refreny
+ Świetna długość płyty
+ Najlepsza płyta z zachodu od dawien dawna, i lepsza od "I Am The West"
+ KLIMAT
Zapyziały toj-toj na ukraińskiej granicy:
- nie wiem
- Na pewno ma trochę mniej do przekazania potomnym niż Cube
- Jak lubisz jakieś koncepty czy storytelle, to nie znajdziesz tu nic dla siebie
Can't spell West Coast without my initials- stwierdził Dub C na tej płycie.
Od dziś wierze, że tak jest. O'shea Jackson powinien pewne wnioski wyciągnąć, bo tytuł płyty "I Am The West" powinien mieć recenzowany tu dziś album.
Ksywka kojarzy się jednoznacznie, ale uwierzcie, gówna na "Revenge Of The Barracuda" nie uświadczycie.
Po wysłuchaniu niniejszej na pewno nie polecisz do WC, by zbić zatwardzenie, o które przyprawiały niektóre projekty raperów z LA ostatnimi czasy.
Jeśli którykolwiek, wydany w mainstreamie, album po 2000 roku, ma prawo nazywać siebie spadkobiercą pięknych czasów g-funku i popularności west coastu, to tylko nowy cd od WC.
Jak chciałeś wielkiego powrotu takich brzmień, jak nie jarasz się nołnejmami wydającymi teraz w Bay Area, to lepiej trafić nie mogłeś.
A jak dalej marudzisz, to zanurz głowę w klopie i spuść wodę, na zdrowie.
Płyta cały czas na słuchawkach, jaram się. Fajna recka.
OdpowiedzUsuńbeka z tych betonów a'la strasburger. a płyta props
OdpowiedzUsuńkozacka recenzja, sprawdze na bank, Piona!
OdpowiedzUsuńjuż na jakiejś stronce napisałem, że to najbardziej westcoastowa płyta na Zachodzie od kilku lat (nadzieja w nowym Snoopie, snipety brzmi dobrze).
OdpowiedzUsuńOczywiście podpisuję się pod recenzją, żadnych mękkich numerów, żadnego wschodnio brzmiącego numeru, żadnych eksperymentów. Po prostu Zachód, przechwłki i gangsterka. Nie mogę się oderwać (oczywiście pomiędzy płytami Reno, Jakiegoś Tam Krzycha i numerami Wankeja, czy jak to tam się pisze. Pozdro ślizg, mimo że nawet nie mam u was konta).
Jedyny zarzut to chyba pora wydania płyty, wolałbym chyba odkryć ją w czerwcu, no ale już trudno.
Dziś pierwszy odsłuch, nie będzie chyba niespodzianką od którego numeru zacznę... Jak zawsze dobra recenzja, suchary pod fotami prawie na miarę Karola. Podobno donieśli na Ciebie do społeczności LGBT, za fragment z Biedroniem dupa Ci pęknie. Watch ya step Kid!
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć, Dub to od zawsze kwintesencja West Coastu w swoich khakies i Taylorach jak z teledysku Frontline!
OdpowiedzUsuńPrzeciek był już kilka dni temu więc już na pamięć obcykane, teraz tylko czekać z nadzieją że będzie ją można dostać u nas w sklepach.
Skoro mówisz że nie słuchałeś wszystkiego i skoro nie wspomniałeś o jego poprzednim LP "Guilty By Affiliation" to chłopie.. musisz to przesłuchać, bez dyskusji.
Pozdro i propsy za dobrą recenzję!
\X/EST UP!
O widzę autor stronki o WC. Masz może wyszczególnionych producentów do każdego kawałka?
OdpowiedzUsuńDubCOnline to jest jego officialny site, chociaż cholernie rzadko odświeżany, ja go tylko obserwuję. Niestety nie mam listy producentów, znalazłem tylko coś takiego: http://www.allmusic.com/album/revenge-of-the-barracuda-r2128149/credits
OdpowiedzUsuńBrakuje mi też 2 ostatnich utworów z tej tracklisty
http://www.dubcnn.com/cgi-bin/coranto/viewnews.cgi?id=EkAlVpyuklATmlKXUc
, masz może?
Dub C na Twiterze dał wpis, który ma właśnie tytuł Dr Mandingo i odsyła do strony Itunes. Premiera na Itunes dziś ma być, więc pewnie niedługo wyciekną te 2 tracki.
OdpowiedzUsuńnic póki co nie znalazłem
OdpowiedzUsuńNo niestety, nawet na youtube. Pozostaje czekać na jakiegoś łaskawego człowieka który ma płytę z Itunes
OdpowiedzUsuńHipHopDX pojebało, 3/5 dali
OdpowiedzUsuńI ocenili przynudzającego Reksa wyżej. No cóż, każdy ma prawo do swojej opinii.
OdpowiedzUsuńjest!
OdpowiedzUsuńhttp://peb.pl/albumy-hip-hop-rap-r-b/1002230-mix-wc-revenge-barracuda-bonus-track.html
ja wybrałem depositfiles i jest oka (w m4a ale to nic)
West Up!
Dzięki ziom, z chęcią zedrę.
OdpowiedzUsuńFotki Strasburgera nie działają :(
OdpowiedzUsuńPoprawione.
OdpowiedzUsuńVNM przecież powiedział "Jedyne flow jakie znasz, to te w kiblu kiedy ciągniesz spłuczkę"
OdpowiedzUsuńALE TY NIE SŁUCHASZ POLSKIEGO RAPU W KOŃCU
Nigdy nie wysłuchałem w całości żadnego kawałka VNM.
OdpowiedzUsuń