Kolejne zbiorcze podsumowanie nadchodzi szybciej, niż by się przeciętny odbiorca spodziewał, z prostej przyczyny- premier multum, a czasu na sprawdzanie coraz mniej.
Jak się potem narobi tych ocen za dużo, nie starczy mi czasu i chęci do odtwórczego "kopiuj + wklej" + randomowego podmieniania wad i zalet, byle było.
No i, nie będę oszukiwał, czekałem na to, aż pojawi się wystarczająco kandydatów do tytułu "najgorszej płyty roku", bo ile razy można się pastwić nad biednym Gówno The Creatorem.
Tak więc do rzeczy.
Oceny oczywiście niesprawiedliwe, tendencyjne i nieprofesjonalne, czyli moja specjalność.
Tym razem, by nie być sztampowym, schematycznym i wtórnym, nie podzielę tego wpisu na 3 częśći.
Należy w końcu robić postęp na każdym kroku, nie?
Nie?
No właśnie kurwa, nie. 3 części i koniec kropka, choć w sumie walterowy kropek już dawno się skończył.
Zaczniemy od czystej przyjemności dla uszu rapowego listenera, płyt, które będę wspominał za rok, dwa (Diabolica wspominam, zadaję kłam twierdzeniom niektórych).
4,5 to ocena zarezerwowana wyłączenia dla albumów, które wkręciły się autorowi bloga od samego początku, trzymały w napięciu do samego końca, i wyryły się w pamięci.
Apathy Honeky Kong
Ocena 4,5/5
Plusy
+ Apathy w wybitnej formie
+ Technika, pancze, pomysłowość
+ Idealny klimat płyty nagranej przez wkurzonego białasa
+ Jako jedyna z tych klimatów ma szansę zagrozić Slaine'owi
+ Mocna produkcja
+ W większości bardzo udane featuringi
Minusy
- featuringi Action Bronsona i Slaine'a
- 3 podkłady, na które kręciłem nosem
- i również ze 2 mniej fajne lirycznie songi
K-Rino- The Day of The Storm
Ocena 4,5/5
Plusy
+ Storytelle
+ Pancze
+ Przekaz
+ Skupienie
+ Koncepty
+ Lepsza produkcja niż na "The Alien Baby"
+ Fajna kontynuacja dobrej historii, dawno już takiego zabiegu nie było
Minusy
- produkcja jednak nie jest idealna
- cały śpiewany track trochę nie pasuje...
Wu-Tang- Legendary Weapons
Ocena 4,5/5
Plusy
+ Genialna produkcja, nowojorska, wspaniale wyważona
+ Nawet skity na kozackich bitach, get it get it
+ Raperzy z kolektywu w bardzo dobrej formie
+ Świetne featuringi
+ Dobry klimat
+ Zadziwiający poziom jak na rzekome odrzuty
Minusy
- szkoda, że Geniusa nie ma...
- Masty już może mniej szkoda, ale zawsze
Apathy zaprezentował niesamowitą wręcz charyzmę i żywiołowość na majku, pokazując, że rap spod znaku Demigodz & JMT Affiliated nie musi być wtórny i przewidywalny.
K-Rino po raz kolejny pokazał, że nie ma w rapgrze lepszego tekściarza, storytellera i panczlajnmana.
Pierdolę chłodne recenzje nowej płyty spod znaku Wu-Tang, wg mnie to świetnie wyprodukowana, po mistrzowsku zarapowana pozycja godna uwagi każdego fana tej formacji, nawet jeśli czyichś wersów będzie mu brakować.
To takie małe posłowie, albo dygresja. Ewentualnie przypis niewielki.
--------------------------------------------------------------------------
Płyty, które dostały 4/5 to wyjątkowo udane projekty, mające w sobie sporo magii, magii debiutu, świeżości, iskry, albo kontynuacji pięknej kariery w przypadku weteranów. Nie ustrzegli się paru błędów, parę podkładów można było odrzucić, kilka wersów poprawić, jeden czy drugi wypełniacz zostawić na bonusowy dysk.
Koniec końców ocena 4/5 to ocena bardzo mocna, w końcu "piątka" leży naprawdę niedaleko czwóreczki, a w przypadku niektórych opisanych tu płyt jest wręcz na wyciągnięcie ręki. Muszą tylko chcieć.
Canibus - Lyrical Law
Ocena 4/5
Plusy
+ Canibus w wybitnej formie
+ Kilogramy i tony dobrego, klasycznego canibusowatego skrablowego bragga
+ Naprawdę dobre bity
+ Świetne, świetne featuringi (99%)
+ W końcu cd, który pokazuje prawdziwy wachlarz skillów Propane'a
+ Kolejna część serialu pt. "Poet Laureate"
+ W końcu kollabo z K-Rino, ci panowie powinni więcej razem stworzyć
+ (chciałem napisać, że są dla siebie stworzeni, ale wiem, jak by to zabrzmiało)
+ Nie dał się gościom przyćmić...
Minusy
- poza tym jednym razem, gdy K-Rino go pożarł (w drugim tracku za to było odwrotnie)
- 2 mało ciekawe podkłady
- nieprzekonujący Canibus na "Cypher Of Steel"
- bezbarwny K-Solo
- zabrakło znowu jakiegoś fajnego konceptu
Casual- The Hierophant
Ocena 4/5
Plusy
+ Pozytywna, słoneczna, bujająca płyta
+ Sporo fajnych bitów
+ I dobrej rozywki
+ Ciekawy główny aktor spektaklu
+ Parę razy dobra technika się pojawia
Minusy
- flow nie powala
- niedoróbki produkcyjne
- zabrakło trochę $ na doszlifowanie całości
- no i odpłynął zupełnie w "Dua Ra"
Coughee Brothaz - Fresh Brew
Ocena 4/5
Plusy
+ Niezatapialny spalony styl
+ Tony dragów zażytych i dziwek zaliczonych
+ A i inne akcenty się znajdą!
+ Bardzo mocna, bujająca, funkowa produkcja
+ Melodyjna, rozśpiewana
+ Świetny klimat
+ K-Rino gościnnie
Minusy
- niezbyt porywająca tekstowo
- i w ogóle pod żadnym względem nie jest odkrywcza
- znasz Devina, nie znajdziesz tu niczego nowego
- pogrywają z diabłem na "Keep On Workin", dissują nowotwór Nergala w ten sposób
- wiem, wiem
J-Live - S.P.T.A. (Said Person of That Ability)
Ocena 4/5
Plusy
+ Wyrazisty, charyzmatyczny raper
+ Który to na dodatek występuje tu w niejednej postaci (prawie jak Insight)
+ I który na drugi dodatek jest kombinacją Raper-Dj-Producent
+ Świetna technika, flow, głos
+ Klasycznie zrobiona nowojorska, truskulowa płyta
+ Która to owym truskulem nie nudzi i nie płacze za Złotą Erą
+ Płyta za to parę razy brzmieniem przypomina to, co w tamtej erze najlepsze
Minusy
- ze 3 mniej imponujące bity
- zbędny instrumental
- zasmarkany featuring jakiegoś YC Cynica
- storytelle mogłyby być bardziej wciągające
Kendrick Lamar - Section.80
Ocena 4/5
Plusy
+ Zadziwiająco dorosła na tle wygłupiających się innych debiutantów
+ Naprawdę wciągająca tekstowo
+ Bardzo umiejętnie zbudowany klimat
+ Zacni goście
+ Dobrze wyprodukowane
+ Pokazuje, że jednak można na zachodzie bez gangsterki
Minusy
- trochę denerwujący głos
- wypełniacze
- koszmarny refren na "Tammy's Song"
- ze 2 niezbyt udane podkłady
Murs - Love & Rockets Volume 1: The Transformation
Ocena 4/5
Plusy
+ Zaangażowane, ciekawe lirycznie
+ Słychać, że Mursowi się chce, i że ma coś do powiedzenia
+ Wciąga
+ Łamiący tabu storytell o dwóch pedałkach
+ I ogólnie zróżnicowanie liryczne, naprawdę mocne
+ Dobra forma Ski Beatza na bitach
Minusy
- choć nie jest to poziom tego, co dawał Curren$y'emu
- niektóre songi niestety mniej wciągają
- znowu chce coś zrobić 9th Wonderem :(
Nappy Roots - Nappy Dot Org
Ocena 4/5
Plusy
+ Dwóch przekonujących raperów
+ Fajny, rozśpiewany klimat
+ Sporo południowej zajawki, flow
+ A i miejsce na społeczny komentarz się znajdzie
+ Ładnie różnicowane podkłady od legend Organized Noize
Minusy
- jeden wypełniacz i durny refren
= zbędne autotune
- to niestety tylko namiastka Outkast
- a i ON też w rewolucyjnej formie nie są
Ohene - I Am Ohene
Ocena 4/5
Plusy
+ Ciekawe, naprawdę ciekawe lirycznie
+ Całkiem niezły raper
+ Dużo zadumy nad ludźmi, życiem, nawet materializmem
Minusy
- można trochę przysnąć, Ohene gigantem charyzmy nie jest
- kilka słabych bitów
- nie da się zamaskować tandety podkładu talkboxem...
People Under the Stairs - Highlighter
Ocena 4/5
Plusy
+ Dobrzy raperzy
+ Fajnie sobie chłopaki poczynają na żywych trackach
+ Props za track w stylu złotej ery, serio
+ Fajnie zróżnicowana produkcja, która to jest bez wad praktycznie
Minusy
- trochę za długie
- wyraźnie widać, że dynamiczne tracki lepiej panom służą
- bo rozkminy trochę mnie znudziły
- wypełniacz
- "Smells Like Teen Spirit" to taki tani chwyt...
Royce da 5'9" - Success Is Certain
Ocena 4/5
Plusy
+ Dobry rap Royce'a
+ Ciekawe storytelle, fajnie pomyślany tribute
+ Dobry koncept na "ER"
+ Lepiej pomyślana, napisana niż "Street Hop"
+ oraz lepiej wyprodukowana
Minusy
- to jednak dalej nie to, co powinno być, muzycznie, zdecydowanie nie to
- parę nieporozumień w kwestii rapowania (przeciąganie w stylu Kanyego choćby)
- dziwnie pomyślane featuringi
Strange Fruit Project - A Dreamer's Journey
Ocena 4/5
Plusy
+ Wesoły, porządnie wykonany gejrapowy projekt
+ Pozytywna, pozbawiona agresji liryka
+ Nienachalna, ciepła produkcja
+ Nieźli raperzy za majkami
+ Solidnie rozśpiewana, melodyjna
Minusy
- trochę pozbawiona emocji
- można trochę przysnąć (tak, było już to zdanie w tym wpisie)
- nic ciekawego, piorunująco odkrywczego raperzy nie zapodali
- no, ale storytell zabawny, więc wybaczam
Thurz - L.A. Riot
Ocena 4/5
Plusy
+ Zdecydowany, charyzmatyczny raper
+ Mający sporo do powiedzenia na temat ulicy i zmagań z policją
+ A nawet czasem coś o społeczeństwie dorzuci
+ Na dodatek obdarzony dobrym głosem świetnie wyrażającym emocje
+ Kendrick Lamar niespedalony tak by brzmiał
+ Bardzo solidna, często fajnie mroczna produkcja, jak na tak budżetową produkcję
+ Jak tęsknisz za N.W.A., to może ci się ten album spodobać
Minusy
- dość wysoki głos
- można poprawić flow
- dziwne niektóre bity
Trae- Street King
Ocena 4/5
Plusy
+ Nieprzejednany, bezlitosny, zakapiorowaty raper
+ Na dodatek będący ulubionym zasmarkanym raperem świata, unikalny głos
+ Fajny południowy klimat utrzymany dzięki wiarygodności Trae
+ Sporo dobrych rozkmin
+ Potężna produkcja
+ Dobra featuringi Wale'a, Big Boia, Lupe'ego...
Minusy
- którzy to, niestety, nagrali znacznie lepsze zwrotki niż Trae
- featuringi będące nieporozumieniem, ogromnym (Rod-C, Lloyd, Young Quis)
- nieporywające, jeśli chodzi różnorodność liryczną
Z-Ro - Meth
Ocena 4/5
Plusy
+ Piękna, piękna produkcja
+ Która to buja z teksańskim, a nawet trochę kalifornijskim wajbem
+ Sporo bangerów
+ Z-ro w bardzo dobrej formie
+ Świetne podśpiewujki w jego wykonaniu
+ Znaczący progres w stosunku do kilku poprzednich płyt
Minusy
- za dużo tracków o laskach
- są ciekawsze tekstowo płyty
- średnie featuringi
--------------------------------------------------------------------------
To tyle, jeśli liczyć płyty, które wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Zapewne powinno być ich więcej, niestety nie miałem okazji wysłuchać tylu premier, ile bym chciał.
Może wy podpowiecie jakieś cedeki, które są na tyle dobre, bym je do tej listy dodał?
Już mnie trochę znacie, wiecie, co lubię, wiecie, w jakich klimatach się bym odnalazł.
Z płyt, które bardzo chciałem zakupić, tylko cd od Kendricka napotkał pewne logistyczne przeszkody.
Tak tak, nie kupujcie kurwa jakichś polskich rappłyt z Eldoką i Ostrym, kupujcie jankeskie rappłyty!
Oczywistym jest, że nadejdzie też druga część, poświęcona tym, którym bardzo nie wyszło.
Nie zdradzę co i jak, ale na zachętę powiem, że wpis o failach będzie sponsorowany przez Barry'ego Manilowa:
którego to utworem "Mandy" torturuje mnie pewna osoba od jakiegoś czasu.
Nie zachęciło cię to do sprawdzenia tego wpisu?
Trudno, on i tak powstanie.