środa, 10 lutego 2010

Canibus- Melatonin Magik [Feb 9, 2010]



Ocena 2,5/5


Liryczny morderca Canibus aka Germaine Williams, czy też może Germaine Propane, zapisał się złotymi zgłoskami w historii tej muzyki jako człowiek-słownik i niezrównany raper bitewny. Znacie jakiegoś rapera który track do klubów nazwałby "Gybaotic"? Albo takiego, który swoją wielkość wyjaśnia poprzez reakcje chemiczno-fizyczne w kosmosie? Ok, znacie, K-Rino, ale Canibus to i tak Canibus. Chrypliwy głos, agresja, ekspresja, nietuzinkowe porównania, to właśnie on.
Jak na geniusza, jest to człowiek chimeryczny, ma na koncie zarówno klasyki (Mic Club, Rip The Jacker) płyty bardzo zacne (2000 BC, For Whom The Beat Tolls), średniaki (Hp Hop 4 Sale, Can-I-Bus) jak i nieporozumienia (C True Hollywood Stories).


Dostaliśmy jednak w 2010 nową płytę i pojawia się pytanie, do której z powyższych kategorii ona trafi? Wg mnie do średniaków, niestety. Dlaczego? Czytaj dalej...

Przede wszystkim, underground to underground, u mnie jest oceniany surowiej, bo raperzy mają czas na doszlifowanie albumu, nie muszą gonić deadline'ów, mają luz koncepcyjny, mogą robić takie single, jakie chcą, bo nikt ich potem z zestawieniem Soundscan nie będzie rozliczał.
A jako, że Canibus to CANIBUS, czyli raper, którzy nagrał No Return i genialny tasiemiec Poet Laureate, to oceniany jest jeszcze surowiej, wg jeszcze wyższych standardów.

Ok, zaczynajmy.
Wprowadza nas Intro które tłumaczy czym jest melatonina, skutki jej niedoboru. Jako intro nawet ciekawe. Swoją drogą, ciekawe czy jakiś inny raper wiec, co to jest melatonina? Bis to jednak Bis ;)

"Melatonin Magik" to Canibus w swoim dobrym stylu, bit brzmiący tak, jakby zrobili go Snowgoonsi. Pozytywnie nastawiony jesteśmy po nim, oj tak.

"Kriminal Kindness" po raz kolejny raczy nas dobrym bitem, cieszy mnie to, bo najbardziej obawiałem się o produkcję właśnie.
Liryka? Zwróciłem uwagę na tę linijkę zwłaszcza

My Survival Skills are past Kris, watch this
You got a rap for every emcee? GO GET IT THEN!
Why you dickride Def Jam, they not your friend?
Make your mind up, I thought you was not with them
Fucking comedy, speaking on flawed philosophies


KRS oberwał. I to mocno. Pamiętacie jak Teacher mówił, że Def Jam w pojedynkę zabiło hip hop? Wreszcie ktoś odważył się podważyć słowa tego bufona i jego bzdurne "jestem hip hopem" teorie na legalnej płycie. Brawo Germaine.
Inne wersy z tego tracka przypominają trochę Mic Club

I will not forsake the light, you can not force me to fight
I will always pay the ultimate price
Whether I am wrong or whether I am right
I've been a martyr all of my life, my archetype talks to the mic
I eat emcees on behalf of Iron Mike
A fireball of the night, an extra-terrestrial airstrike


Brawo Bis.

"hip Hop Black Ops" to kolejny epicki bit, bardzo mi się podoba. Canibus także nie zawodzi.

"The Dragon Of Judah" to już jeden z jaśniejszych punktów na płycie. Poza zwyczajowym dobrym chwaleniem się Canibus wspomina także brudne zagrania różnych ludzi z rapgry, np. Pana Quincy'ego Jonesa III aka QD3 który wg Canibusa oszukał sporo ludzi przy okazji wydawania trylogii "Beef"

I never got a penny off that Beef DVD
You mean all that money went to QD3?
I should have slammed the door in his face
If I was a different nigga, I'da been caught a criminal case


Warto też zacytować wers który wprowadza nas w ten kawałek

Mr. Magorium's metaphor emporium
Vanglorious warriors with deep space euporia
The Dragon of Judah executed the Lion from Narnia
I'm still trying to build God's army up


Takiego Canibusa lubię. Trochę zakręconego, używającego niespotykanych w maisntreamie gier słownych.


Od "Post Traumatic Warlab Stress" zaczyna się równia pochyła, jeśli chodzi o podkłady, ten tutaj jest niestety średni. Panowie występujący gościnnie to porażka, nie chodzi już nawet o ich umiejętności czy technikę, ale oni o jednym, Canibus o czymś innym zupełnie. Kawałek musi mieć jakąś spójność, tymczasem oni sobie smęcą coś o swoich skillsach, a Canibus wyskakuje ze wspominkami, przypomina, jak Lou Lombard (producent Mic Cluba i Priesthood bodajże) oszukał jego i Killah Priesta na pieniądze. Nie lubię takiego chaosu, a to nie jedyny taki przypadek na "Melatonin Magik"

Szybko przechodzimy więc do "Air Strike (Pop Killers)" i... ech. Canibus, największy battle raper w historii zarzucający przeciwnikowi kolor skóry? Tak dissuje najlepszy tekściarz w rapgrze? Dziękuję, skippuję. Gości nie wspominam nawet.

Renegade Schmenegade you pink like lemonade

hmmm, to cytat z Canibusa czy Gucci Mane'a?

"Fraternity Of The Impoverished" to trochę lepszy już song z bragga i garścią spostrzeżeń polityczno-historycznych.

You think the ocean is deep? Fuck with me
Unbelievable bars, unbeatable ads, unspeakable chorus
at an unperceivable course


Even American flag says- Made in China
the national debt says- the US is a vagina
of a black widow spider, spreading blood out, like a geyser


Przywrócił mi ten track chęć do dalszego słuchania płyty.


"Dead By Desing" ową chęć spotęgowało. Jest bardziej wielowątkowe, bit trochę spokojniejszy, ale tematycznie kawałek znacznie cięższy, także z wątkami polityczno-historycznymi

My Melatonin Magik is enhanced by the melatonin tablets
Come take a walk with Canibus, Ardipithecus Ramidus
What the fuck is Melatonin Magik Bis?
I still ain't understanding this shit
Okay, my brain is a microchip
My two balls with a cane is a macro-dick
I rap so sick
I created swine PLOO (flu) out of an infinite mix



Już googlujecie "Ardipithecus Ramidus" i "Swine Flu"? Dobrze.

There are more of us than them
But at the same time they are gods and we are just mortal men
Thirteen levels above thirty three
Let me say it again
They are gods and we are just mortal men
I cannot imagine their power
They put a black family in the White House just so they can take away ours
Trying to plan a great escape? You're a coward
They gon' make us march into a gas chamber make us think we're taking a shower
Mommas and babies is crying
The children of Zion belong to Skynet




"Only Slaves D.R.E.A.M."- to kolejna porcja spostrzeżeń na temat kondycji hip hopu, tym razem mało odkrywcza, a i bit nie zachwyca
Jest też coś ciekawego dla fanów Canibusa, przeczytajcie te zwrotki:

99 percent of my fans ain't nothin'
But scumbag, scumbuckers, blood suckin', cock fuckers


Word? Yeah, I'm about to show you nerds
You book worms really startin' to get on my nerves
I can't talk like you, but I can understand you


Lepiej wam?


"Ripperland"- to za to kolejny jasny punkt, bit bardzo w stylu Stoupe'a z 'Rip The Jacker', dobry wstęp tej laseczki. Canibus także inaczej trochę, spokojniej, głębiej. Dobra odmiana i godna pochwały chęć zróżnicowania tematycznego płyty.


"Stomp On Ya Brain"- i znów słaby podkład dostajemy, dlaczego? Journalist na feacie poniżej krytyki, Canibus dobrze na jego tle wypada, ale nie są to jakieś genialne wersy.

"Beat Butcha Get Em"- nieszczęścia chodzą parami, Bis przemyca parę dobrych linijek
There's no way to tell, even if you got a mic in your grill

ale podkład znowu nie zachęca do ponownego wysłuchania tego kawałka

"Do It Live!"- to song z gościnnym udziałem dobrych raperów, wszyscy trzej dobrze pojechali. Canibus dostosował się tym razem do ich poziomu.

Cause consciously I'm black
subconsciously I'm darker than that
the most controversial artist in rap
when I step on my lyrics, I force them to fall back


"Sharpshootaz Blastin'"- raczy nas bitem, który mógłby zrobić jakiś mainstreamowy kot, nawet Eminem. Dobra odmiana, dobrze się tego słucha. Germaine także nie zawodzi, więc mamy kolejny banger.

"Gold & Bronze Magik"- to ostatni kawałek, i bez wątpienia parę wniosków można po nim wyciągnąć. Raz- Bronze jest niedoceniony, dwa- Copywrite jest znakomity, trzy- Canibus zawiódł po raz kolejny
Germaine, oj Germaine, po co szedłeś drogą rozkmin o rapgrze i świecie, skoro poprzednicy dali wersy w stylu braggadocio?
Wypadłeś leniwie, offbeatowo, bezjajecznie.

Copywrite zjadł ci swoją zwrotką ten kawałek, a kto wie, czy nie całą płytę

Flow's well written
No help given, i'm self driven like a chauffeur
still spittin that crazy shit
You dont like it?
you can suck a fat baby's dick while it's dad babysits


Brawo Copy tym razem. Czas chyba wrócić do jego mixtape'ów.

To wszystko już. Jakie wrażenia? Temida ważąc plusy i minusy tej płyty zapewne trochę pochylałaby się w stronę minusów. Mamy dobrą pierwszą część płyty (pierwsze 5 kawałków) Canibusa mimo wszystko będącego Canibusem i wszystko co się z tym wiąże (czyli jakiś tam poziom liryczny, poniżej którego nie schodzi on nigdy), mamy pare dobrych naprawdę podkładów, pare ciekawych featów i jeden genialny (Copywrite'a), i co warte wspomnienia, Professora Griffa z Public Enemy jako hypemana.

Mamy też sporo słabych bitów, Canibusa będącego tylko Canibusem, bez iskry geniuszu, bez jakichś szalonych konceptów, epickich wersów które zmuszają do sięgnięcia po słownik i google (no, był ten Ardipithecus Ramidus, ale to za mało), chaos tekstowy, za dużo featów bezpłciowych, zero jakiejś większej myśli, spójności na tej płycie.

Szkoda, że taki Fashawn na przykład, nie będący nawet w trzeciej dziesiątce tekściarzy, dostał genialne podkłady, a Canibus znowu jedzie na średniakach.

Szkoda, że taki geniusz liryczny jak Bis, nie raczy nas owym geniuszem, nie zaskakuje, nie każe przewijąć kawałka z pytaniem "o K****, on serio to powiedział??". Jego bragga jest już tu trochę oklepane, rozkminki polityczno-społeczne miałkie, "Ripperland" i "Dead By Design" na szczęście trochę ratują poziom tracków niebgraggowych.

Szkoda, że tak uznany człowiek z takim dorobkiem nie może sobie wreszcie dobrać gości na poziomie. Journalist, DZK, Warbux?



Ocena jest taka, jaką widzicie. Chciałem dać 3/5, z sentymentu, ale sentymentalny byłem juz przy "Hip Hop 4 Sale", koniec taryfy ulgowej.
Dla mnie, fana, który "Rip The Jacker" dał 5/5, recenzowanie takiej letniej, nieelektryzującej, bezpłciowej płyty jest niełatwe.
Nie jest to katastrofa, to taka trója w szkolnej skali ocen, czyli- tragedii nie ma, są dobre strony, ale na kieszonkowe nie licz.

Sami sprawdźcie, czy po sprawdzeniu tej pozycji wasza melatonina nie pozwoli wam zasnąć w nocy.
Ja śpię nad wyraz spokojnie.